Nowe inwestycje w stadninie koni Golejewko
Chcę utrzymać stadninę i zbudować tor treningowy
Stadnina Koni w Golejewku z końcem rokua została przejęta przez stadninę w Iwnie. Jak twierdzi Biuro Rzecznika Prasowego Agencji Nieruchomości Rolnych, było to spowodowane niezadowalającymi wynikami hodowlanymi oraz finansowymi uzyskiwanymi w ostatnich latach przez spółkę w Golejewku. Szefem stadnin został obecny prezes SK Iwno, Przemysław Pacia, były wicewojewoda wielkopolski. Zapytaliśmy go, jakie ma plany wobec przejętej spółki.
Do połączenia Stadniny Koni Golejewko ze Stadniną Koni Iwno doszło 31 grudnia. Czy w związku z tym pracownicy golejewskiego oddziału mają się czego obawiać?
W momencie przejęcia stadniny, przejęliśmy majątek, pracowników, należności i długi. W Kodeksie Pracy wyraźnie jest napisane, że przy przejmowaniu jednej spółki przez drugą, jeśli nie dojdzie do porozumienia między pracownikami, to należy im się takie wynagrodzenie, jak do tej pory. Chcemy spotkać się w Golejewku z organizacją związkową i uzgodnić zakładowy układ pracy, który według naszych wyliczeń powinien być trochę korzystniejszy niż mieli do tej pory. Wszystko będzie zależeć też od decyzji - najpierw organizacji związkowej, a potem pracowników, czy zechcą podpisać porozumienie, że przechodzą na nasze warunki pracy i płacy.
Rozumiem, że zwolnienia nie wchodzą w rachubę?
Póki co, nie zmieni się liczba pracowników. Nie planujemy na razie dodatkowego zatrudnienia, ani też zwolnień, no chyba, że jakiś pracownik sam zechce odejść z pracy.
Jak ocenia pan kondycję golejewskiego oddziału?
Po kilku pobytach bardzo dobrze oceniam ludzi - są bardzo zaangażowani w życie tego miejsca. Cześć załogi jest bardzo młoda i to mnie cieszy.
A sytuacja finansowa?
O kondycji finansowej wolałby na razie nie mówić. Gdyby była dobra, nie doszłoby do przejęcia Golejewka przez Iwno. To tak, jak z pałacem - z zewnątrz jeszcze w miarę jakoś to wygląda, ale jak się zajrzy do środka, to już jest znacznie gorzej. Jak zacząłem przeglądać liczne dokumenty, to stwierdziłem, że musiałby tu być cudotwórca, żeby dać radę to utrzymać i to przy zwiększonych czynszach, bo od ubiegłego roku Golejewko płaci pełen rynkowy czynsz za grunty. Jestem jednak pełen optymizmu. Naszą ideą jest utrzymać stadninę, zwłaszcza konie, z których Golejewko zawsze słynęło, żeby ludzie mieli pracę i żeby została utrzymana tu produkcja.
No właśnie - Golejewko znane jest w całej Polsce z hodowli koni pełnej krwi angielskiej, tzw. folblutów. Co stanie się ze zwierzętami?
Nie ma żadnego zagrożenia, że w Golejewku nie będzie koni. Konie zostają w Golejewku tak, jak to było do tej pory, a może nawet przeniesiemy tutaj jakieś konie ze stadniny w Iwnie.
Do spółki należy też gospodarstwo w Chojnie, które prowadzi hodowlę była mlecznego rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Z tego, co wiem, stado liczy kilkaset sztuk. Zamierza pan utrzymać hodowlę?
Bydło utrzymujemy na takim samym poziomie, jak w tej chwili. Nie ma za bardzo miejsca, by rozbudowywać oborę. Póki co, trzeba zmodernizować istniejący obiekt, który liczy już kilkadziesiąt lat. Potem będziemy mogli myśleć o czymś nowym.
Powierzchnia gospodarstwa należącego do oddziału w Golejewku wynosi 909 hektarów. Część areału użytków rolnych wykorzystywana jest do produkcji pasz dla bydła i koni. Czy w tej kwestii planuje pan jakieś zmiany?
Nie mamy planów co do zmiany areału gruntów. To jest spółka Skarbu Państwa i sprzedaż choć kawałka ziemi wymaga pozwolenia Agencji Nieruchomości Rolnych. Jeśli ktoś myśli, że ja sprzedam 200 hektarów, to się myli - nie ma takiej opcji. W części grunty są już obsiane. Wiosną będziemy siać kukurydzę i jęczmień. Podczas pierwszego pobytu w Golejewku objeżdżałem pola z ówczesnym kierownikiem i pokazywał mi bezużyteczną, około 20-hektarową łąkę, która często jest zalewana. Nie będzie ona jednak na sprzedaż, tylko raczej oddamy ją agencji. Uważam, że nie ma sensu płacić dzierżawy za coś, co nie jest w pełni użytkowane.
W Golejewku znajduje się zabytkowy park i pałac. Od lat nic się tam nie dzieje. Pamiętam, że kilka lat temu był nawet pomysł, by obiekt sprzedać.
Faktycznie, w 2011 roku był projekt wydzielenia parku i pałacu, by móc je sprzedać. Od 2008 roku w pałacu nic się nie dzieje i nie jest on w żaden sposób użytkowany. Od zewnątrz może nie wygląda najgorzej, ale środek to obraz nędzy i rozpaczy. Jestem już po rozmowach z konserwator zabytków i ustaliliśmy konsensus, że jeżeli otrzymamy zgodę agencji, będziemy próbowali park i pałac wydzierżawić lub sprzedać. Spółki nie stać, by wyłożyć 8-10 milionów na remont pałacu, który - do produkcji roślinnej i zwierzęcej - nie jest nam potrzebny.
Jeszcze gorzej jest z domkiem ogrodnika, który znajduje się w parku.
Od 25 lat nikt w nim nie mieszka i w tej chwili mam nakaz konserwatora na odbudowę tego obiektu. To jest tragedia. Nie trzeba było tam wkładać nie wiadomo ile pieniędzy, ale wystarczyło systematycznie zabezpieczać obiekt. Małymi środkami, ale na bieżąco. Wtedy on wyglądałby całkiem inaczej niż dziś. Na sam dach potrzebowałbym jakieś 80.000 zł. Teraz, co mam wybrać - modernizację ponad 20-letniej hali udojowej, która w jakiś sposób nam przynosi dochód, czy remontować domek ogrodnika?
Pozostałe budynki, jak hotel czy powozownia będą należały do gospodarstwa?
Do momentu sprzedaży pałacu i parku nie zapadną żadne decyzje odnośnie hotelu i restauracji „Konstelacja”. Znajdująca się w jednym z budynków powozownia dalej będzie obiektem turystycznym. Może nawet dostarczymy tu kilka powozów znajdujących się w Iwnie. Tam też będzie zgromadzony zbiór nagród, pucharów i trofeów, które w tej chwili znajdują się w baszcie, która ma należeć do pałacu oraz parku i stanowić będzie odrębną część.
W kuluarach mówi się, że w Golejewku ma być budowany wyścigowy tor treningowy.
Potwierdzam - jest taki pomysł. Jesteśmy w trakcie opracowywania koncepcji budowy toru wyścigowego dla koni nie tylko należących do spółek, ale też z innych stajni. W pierwszej wersji chcieliśmy, by powstał przy parku za domkiem ogrodnika, jednak okazało się, że część gruntów które miałem na myśli, nie są nasze i tam tor miały tylko połowę swojej długości. Druga lokalizacja to lewa strona przy drodze asfaltowej, jadąc w kierunku Golejewka. Tam jednak konie musiałyby przechodzić przez ruchliwą drogę i nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie. Pomysłu nie przesądzamy. To jednak kwestia przyszłości.
Iwno dzieli od Golejewka kilkadziesiąt kilometrów. Będzie tu jakaś osoba decyzyjna?
Będzie kierownik, kto - nie będę na razie zdradzał. Biuro nowego kierownika będzie znajdować się w pałacyku w Chojnie.