Minister Kowalczyk odpowiedział protestującym rolnikom
Rolnicy protestowali w środę 9 lutego br. w kilkudziesięciu miejscach w kraju. Tymczasem minister Henryk Kowalczyk wziął udział w konferencji podsumowującej 100 dni pracy w resorcie rolnictwa. Wicepremier odniósł się do postulatów z jakimi wyjechali na drogę protestujący.
- Obawy, które wyrażają dzisiaj rolnicy, możemy podzielić na kilka kategorii - podkreślił wicepremier.
- Jeśli chodzi o ceny nawozów, to jesteśmy w stałym kontakcie z producentami - szczególnie producentami nawozów azotowych. Fabryki nawozów umożliwiają rolnikom sprzedaż bezpośrednią poprzez swoją spółkę dystrybucyjną, stąd te ceny są obecnie ustalone na minimalnym poziomie. Takim, który pokrywa tylko koszty produkcji - zaznaczył szef resortu rolnictwa.
- Bez względu na protesty nie możemy pomóc rolnikom, przyznając im dopłaty do zakupu nawozów ze względu na brak zgody Komisji Europejskiej na takie działanie. Każda forma niedozwolonej pomocy publicznej źle by się dla rolników skończyła, więc na razie czynimy starania i wszystko jest w rękach KE. Jeśli taka zgoda będzie, my jesteśmy gotowi na natychmiastowe wprowadzenie dopłat - tłumaczył wicepremier.
Minister Kowalczyk odpowiedział protestującym rolnikom. "Napływ żywności nie jest niekontrolowany"
Kowalczyk odniósł się także do postulatu dotyczącego niekontrolowanego napływu żywności wątpliwej jakości z zagranicy.
- Napływ żywności nie jest niekontrolowany. Jesteśmy w Unii Europejskiej. Rynki są otwarte zarówno dla naszych produktów na teren UE, jak i dla produktów unijnych do Polski. Jeśli chodzi o handel produktami rolnymi, żywnościowymi mamy ogromną nadwyżkę - stwierdził minister rolnictwa.
- To rolnicy polscy korzystają. W tym roku eksport może osiągnąć blisko 40 miliardów euro. Trudno sobie wyobrazić, żeby rolnicy bez tego eksportu mogli należycie funkcjonować.
- Oczywiście jest też import. Jakiekolwiek przypadki, które ktoś pokazuje, że jest to import produktów niestosowanie oznakowanych, nienależycie zabezpieczonych, ściśle kontrolują wszystkie inspekcje, które mamy: Inspekcja Weterynaryjna, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Inspekcja Handlowa. Każdy przypadek (niezgodności) wychwytujemy i można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że to, co jest wprowadzane, jest bezpieczne. Ta kontrola absolutnie jest
- podkreślił, zaznaczając, że rząd nie ma zamiaru zamykać granic dla towarów, dlatego że Polska i tak jest ogromnym eksporterem netto w stosunku do importu.
- Zamknęlibyśmy sobie te granice i wtedy rolnicy przeżywaliby ogromną tragedię.
Minister Kowalczyk odpowiedział protestującym rolnikom. "Lepszego systemu nikt nie wymyślił"
Henryk Kowalczyk poruszył także kwestię braku działań w kierunku oddłużania rolnictwa.
- Rolnicy nigdy nie mieli takiej szansy, żeby 2/3 ubezpieczeń pokrywał budżet państwa, a 1/3 rolnik. Mało tego, środki finansowe na te dopłaty mamy wystarczające, więc ten problem jest można powiedzieć załatwiony. Ubezpieczajmy się. Zachęcam rolników, żeby to czynili, bo lepszego systemu nikt nie wymyślił, więc teraz jest tylko problem skorzystania z niego - stwierdził minister.
- Jeśli chodzi o oddłużenie polskich rolników, pragnę zaznaczyć, że w projektach ustaw jest ustawa o ARiMR, która w tej chwili znajduje się w Sejmie. Rząd ją już przyjął. Przewiduje ona m.in. znaczące oddłużenie rolników, szczególnie tych, którzy mają te długi z wielu lat, gdzie przy analizie okazało się, że to zadłużenie stanowi już ponad miliard złotych. W tym ponad 750 mln zł to są odsetki, a 250 mln zł to kapitał - wyjaśnił Kowalczyk.
- Generalnie w ustawie zakładamy umorzenie odsetek, spłatę kapitału tam, gdzie jest to możliwe, a nawet umorzenie kapitału, jeśli rolnik już absolutnie możliwości spłaty nie ma. Te rozwiązania prawne są już w parlamencie. Mam nadzieję, że parlament je przyjmie i ustawa zostanie opublikowana, a rolnicy z tej formy oddłużenia, bardzo radykalnej na pewno skorzystają - uzupełnił.