Kobietom rolnictwo nie jest obce! (cz.2) [ZDJĘCIA]
Jak uważa Pani Joanna - "rolnikiem trzeba się urodzić". Sama pasją do pracy w gospodarstwie i na wsi zaraziła się jeszcze w dzieciństwie. Szybko codzienne obowiązki stały się jej zamiłowaniem. Co więcej, nigdy nie myślała o tym, aby mieszkać lub pracować w mieście.
- Rolnictwem interesowałam się już od najmłodszych lat i mam je we krwi. Całe życie spędziłam na wsi i nie zamierzam tego zmieniać. To już nawyk i myślę, że w innym otoczeniu miałabym problem się odnaleźć. Rolnikiem trzeba się urodzić. Miałam kilka propozycji pracy, oczywiście pochodzących z branży, ale nigdy się nie zdecydowałam zrezygnować z pracy w gospodarstwie – opisuje pani Joanna.
Być może praca etatowa byłaby mniej wyczerpująca, jednak miłość do zawodu rolniczki za każdym razem zwyciężała.
– Praca w gospodarstwie to stałe i regularne obowiązki przy zwierzętach, także w każdy weekend czy święta. W sezonie zasiewów czy zbiorów tych obowiązków jest zdecydowanie więcej. Również zimą zdarzy się coś czego nie można przewidzieć i dodatkowe czynności pochłaniają czas. Bywa tak, że w żniwa pracuję nawet po ok. 20-24 godziny na dobę. Efekty dają mi jednak dużo satysfakcji. Już tak mam, że przestaję pracować kiedy skończę, a nie kiedy się zmęczę – dodaje rolniczka z Mazur.
Dziewczyna na traktorze
– W większości przypadków spotykam się z pozytywnym zaskoczeniem: „WOW! Dziewczyna na traktorze!!”, szczególnie, gdy ktoś widzi mnie po raz pierwszy. Ludzie często niedowierzają, że są takie dziewczyny, które jeżdżą ciężkimi maszynami rolniczymi. Osoby, które mnie znają podziwiają, że tak bardzo kocham swoją pracę w gospodarstwie i radzę sobie ze wszystkim lepiej niż nie jeden mężczyzna – uważa pani Joanna.