CETA zniszczy polskie rolnictwo?
Pod koniec października podpisana ma zostać umowa handlowa pomiędzy Radą Unii Europejskiej i Kanadą. Zwolennicy CETA twierdzą, że przyniesie ona milionowe zyski dla naszej gospodarki. Przeciwnicy alarmują, że wejście jej w życie przyczyni się kryzysu w europejskim rolnictwie.
Na wrześniowym nieformalnym spotkaniu w Bratysławie większość ministrów ds. handlu międzynarodowego, w tym polski wicepremier Mateusz Morawiecki, zgodziła się na tymczasowe wprowadzenie umowy CETA jeszcze przed jej ratyfikacją przez parlamenty krajowe. Jeśli CETA zostanie przegłosowana przez Parlament Europejski, umowa wejdzie tymczasowo w życie. Rząd kanadyjski ma nadzieję, że nastąpi to 27 października podczas szczytu UE-Kanada w Brukseli. Co oznacza sformułowanie „tymczasowo”? Tego nie wiadomo.
Czytaj także: 100 tys. osób podpisało się pod petycją przeciwko CETA
- Podczas ostatnich posiedzeń komisji sejmowych, rząd zapewniał, że Polska nie ma stanowiska w sprawie umowy CETA. Tymczasem w czasie nieformalnego szczytu PiS opowiedział się za podpisaniem umowy. To poważne zagrożenie dla polskiego rolnictwa - stwierdza Marek Sawicki, poseł PSL. Według Instytutu Globalnej Odpowiedzialności napływ żywności zza oceanu doprowadzi do upadku wielu gospodarstw rolnych w naszym kraju.
- Osłabi też ochronę konsumentów przed GMO oraz szkodliwymi środkami chemicznymi masowo używanymi w produkcji żywności w Ameryce Północnej - zaznacza Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.
Kanadyjskie rolnictwo zdusi europejskie?
Jak informuje Krajowa Rada Izb Rolniczych, umowa CETA ma znieść 98% barier celnych między UE a Kanadą, w tym 90% barier na produkty rolne i doprowadzić do wzajemnego otwarcia rynków. - Wyjątki w liberalizacji rynku rolnego dotyczą m.in. mięsa wołowego, wieprzowiny, drobiu i serów, na które ustalono kwoty - mówi Wiktor Szmulewicz, szef KRIR. Trzeba pamiętać o tym, że kanadyjski model rolnictwa to głównie gospodarstwa wysokotowarowe, przemysłowe, który znacznie różni się od modelu europejskiego, gdzie dominują gospodarstwa rodzinne.
- Wejście w życie CETA doprowadzi do zanikania małych gospodarstw rodzinnych, co najdotkliwiej odczują państwa, w których gospodarstwa rodzinne stanowią podstawę rolnictwa. Znacznie różnią się także koszty energii - bardzo ważnego czynnika przy produkcji rolnej, które w Kanadzie są o wiele niższe - tłumaczy Wiktor Szmulewicz.
CETA niesienie ze sobą zagrożenie zalania europejskich rynków spożywczych żywnością modyfikowaną genetycznie. Zdaniem zwolenników CETA w związku z tym, że obecnie Komisja Europejska restrykcyjnie podchodzi do wprowadzania do obrotu produktów spożywczych, nie pozwoli na to, by kanadyjska żywność była dopuszczona bez testów. Przeciwnicy z kolei nie wierzą w to, że unijne kontrole w 100 proc. zapewnią bezpieczeństwo importowanej żywności. - Zawsze mogą pojawić się luki, które ktoś zacznie wykorzystywać i łamać unijne przepisy. Umowa z Kanadą może otworzyć drogę do takich naruszeń - zarzekają się. Znakowanie sprowadzanych produktów GMO jest tym bardziej wątpliwe, że za Atlantykiem, nie jest praktykowane.
- Szczególne obawy polskich rolników budzi uprawa i sprzedaż genetycznie zmodyfikowanych jabłek w Kanadzie. Umowa CETA pozwoli na zwiększenie eksportu jabłek do Europy, co uderzy głównie w Polskę, gdzie produkcja jabłek jest największa w UE - tłumaczy KRIR.
Wątpliwe środki dodawane do żywności
W kwestii bezpieczeństwa żywności obawy budzi fakt także stosowanych w Kanadzie, a w krajach Wspólnoty ograniczonych lub zakazanych, substancji dodawanych do żywności. - W Kanadzie obowiązuje 15 wykazów dozwolonych dodatków do żywności, które mogą być umieszczane na etykiecie jako nazwa zwyczajowa stosowanego środka barwiącego (np. barwnik spożywczy zamiast zieleń trwała FCF). Unijne wymogi dotyczące etykietowania są bardziej restrykcyjne niż te obowiązujące w Kanadzie - wyjaśnia KRIR. Ponadto w Kanadzie obowiązują odmienne zasady stosowania pestycydów.
Morawiecki: CETA to szybszy rozwoj gospodarczy
Według sceptyków CETA w wyniku podpisania umowy w UE pracę straci około 200 tys. osób (w tym głównie pracujący w gospodarstwach rolnych i małych przedsiębiorstwach, które nie utrzymają się pod naporem silnej konkurencji dużych koncernów i korporacji).
Z tymi argumentami nie zgadza się Mateusz Morawiecki, minister rozwoju. Jego zdaniem podpisanie umowy CETA nawiązanie przez polskie podmioty współpracy handlowej z zagranicznymi firmami przyczyni się do szybszego rozwoju gospodarczego naszego kraju, wzrośnie także liczba miejsc pracy. Obroty handlowe UE mają wzrosnąć nawet o 20%.
Europejskie społeczeństwa protestują
Zarówno umowa z Kanadą (CETA), jak i Stanami Zjednoczonymi (TTIP) budzą ogromne kontrowersje. W wielu krajach UE organizowane są wielotysięczne manifestacje. Protestują głównie społeczeństwa niemieckie, szwedzkie i austriackie.
Bagatelizowany temat?
PSL przygotowało projekt uchwały „w sprawie sprzeciwu wobec zaproponowanego przez Komisję Europejską trybu ratyfikacji umowy między Unią Europejską a Kanadą – CETA bez akceptacji państw członkowskich”. Temat miał zostać poruszony w tym tygodniu podczas obrad posłów. Jak podaje PSL decyzją marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego posłowie nie zajęli się uchwałą. - Zamiast niej marszałek zdecydował się przyśpieszyć sejmową debatę o aborcji - czytamy na stronie PSL.