Ataki niedźwiedzi i wilków na zwierzęta i ludzi. Rolnicy alarmują
Jak informuje portal Euronews, od lat 90. XX w. populacja niedźwiedzi brunatnych w Grecji wzrosła czterokrotnie. Portal powołuje się na dane organizacji ekologicznej Arcturus, według której w kraju tym żyje obecnie 870 niedźwiedzi brunatnych. Wzrosła również liczebność wilków. Jeden i drugi gatunek zawdzięcza to uznaniu ich za gatunki chronione i zakazowi polowań (który w przypadku wilków został niedawno złagodzony – red.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wzrostowi populacji zwierząt drapieżnych ma też sprzyjać coraz większa liczba dzików. Według portalu w ich przypadku zadziałała kombinacja takich czynników jak ograniczenie polowań, łagodniejsze zimy i krzyżowanie się z domowymi świniami.
Czytaj też: Rolnicy zagrożeni przez politykę supermarketów? Badanie nie zostawia wątpliwości
„W październiku zgłoszono kilka incydentow z niedźwiedziami”
Euronews opisuje sytuację rolnika, któremu niedźwiedź zabił trzy owce. Mężczyzna postanowił przenieść resztę swojego stada do zagrody dla owiec w pobliżu domu, aby je chronić.
Większa liczba niedźwiedzi zwiększa również prawdopodobieństwo ich spotkań z ludźmi. „W Levei, wiosce liczącej około 660 mieszkańców, otoczonej polami w północno-zachodniej Grecji, w październiku zgłoszono kilka spotkań z niedźwiedziami, a dziki często wędrują po wiosce” – mówi w rozmowie z Euronews Tzefi Papadopoulou, przewodnicząca lokalnego samorządu.
Czytaj też: Zostało tylko kilka dni. Rolnicy mają czas na zgłoszenie tylko do 1 grudnia
Inny przykład dotyczy wioski Valtonera, położonej 170 km na zachód od Salonik, drugiego co do wielkości miasta Grecji. „Kiedyś w wiosce nie było dzikich zwierząt. W przeszłości wilk pojawiał się raz na jakiś czas” – powiedział Konstantinos Nikolaidis, przewodniczący samorządu. Zauważył, że teraz dziki, lisy, niedźwiedzie lub wilki wędrują wokół, a nawet wewnątrz wioski.
Euronews przypomina też przypadki, o których wcześniej informowano w Grecji. Podkreśla, że większa liczba zwierząt to większa liczna ich spotkań z ludźmi, którzy w zdecydowanej większość nie wiedzą, jak się zachować w takich sytuacjach. „Ten brak wiedzy wywołał strach w niektórych społecznościach, szczególnie po kilku poważnych incydentach w tym roku: dziecko pogryzione przez wilka, starszy mężczyzna zraniony przez niedźwiedzia na własnym podwórku, turysta pogryziony przez niedźwiedzia i inny turysta, który zmarł po upadku do wąwozu podczas spotkania z niedźwiedziem” – czytamy.
Ochrona przyrody poszła za daleko?
Jak zauważa Euronews, efekt jest taki, że „(…) niektórzy rolnicy i mieszkańcy obszarów wiejskich twierdzą, że obawiają się teraz o swoje źródła utrzymania, a w niektórych przypadkach nawet o swoje bezpieczeństwo. (…) niektórzy argumentują, że ochrona przyrody poszła za daleko, i domagają się wycofania ograniczeń”.
Jednak zdaniem ekspertów do większej liczby wtargnięć dzikich zwierząt na tereny zamieszkałe przez ludzi prowadzi nie tylko zwiększenie populacji poszczególnych gatunków. W ich ocenie wpływ na to ma wiele czynników – od utraty siedlisk z powodu pożarów, przez zakłócenia akustyczne wywołane przez turbiny wiatrowe i pojazdy rekreacyjne, po malejącą populację ludzi w wioskach. „(…) następuje fragmentacja siedlisk niedźwiedzi, często panuje susza, brakuje pożywienia w środowisku naturalnym, postępuje wyludnianie się wiosek, co czyni tereny zamieszkane bardziej atrakcyjnymi dla niedźwiedzi, więc podchodzą i znajdują pożywienie” – komentuje Panos Stefanou z organizacji Arcturus.
Czytaj też: Można stracić prawo do emerytury. Rolnicy muszą o tym bezwzględnie pamiętać
Prof. Dimitris Bakaloudis z Uniwersytetu Arystotelesa w Salonikach informuje, że naukowcy opracowali i zatwierdzili środki odstraszające wilki i niedźwiedzie, w tym użycie świateł wokół posesji, właściwe usuwanie śmieci i martwego inwentarza oraz unikanie karmienia bezpańskich zwierząt. W wyjątkowych okolicznościach stosuje się bardziej inwazyjne metody. Naukowiec ostrzega przed stosowaniem nadmiernie uproszczonych rozwiązań. „Zabijanie zwierząt nie rozwiąże problemu” – mówi.





























