Aktywny rolnik. Unia pyta o potwierdzenie prawa do dysponowania gruntem

Projekt budżetu Wspólnej Polityki Rolnej po roku 2027, niestety, nie wzbudził entuzjazmu u rolników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie wzbudził entuzjazmu. Tylko dzisiaj za mało jeszcze wiemy, żeby jednoznacznie określić, że wszystko jest źle. Pamiętam, że chyba nie było takiej perspektywy, żebyśmy ocenili, że ona jest super. Zawsze były protesty, było narzekanie w momencie, kiedy pojawiał się projekt, że to jest trudne, że zbyt skomplikowane. Oczywiście chcielibyśmy, żeby dwufilarowość była zachowana.
Będzie walka o II filar i dedykowane środki na inwestycje w rolnictwie
Będzie jeszcze o to walka?
Będzie o to walka! Mamy zagwarantowane pieniądze na płatności bezpośrednie, ale jeżeli byśmy mieli w drugim filarze określoną kwotę na rolnictwo, to nikt by już nie mógł z niej nic uszczknąć. Jeżeli będą środki wspólne, to wtedy będzie naciąganie zawsze przykrótkiej kołdry w swoją stronę i my musimy zrobić wszystko, że jeżeli by doszło do tej sytuacji, aby jak najwięcej z tego tortu wykroić na rolnictwo, na obszary wiejskie.
Gdyby Komisja chciała dać te pieniądze na rolnictwo, to zostawiłaby II filar.
Dużo mówiono o rural proofing, czyli finansowaniu z innych polityk inwestycji na obszarach wiejskich. Szerokopasmowy internet przecież powinien być finansowany z budżetu Ministra Cyfryzacji, bo tak samo robimy go dla rolników, jak i dla wszystkich mieszkańców wsi czy dla mieszkańców miast. Słyszymy dzisiaj z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że na ochronę zwierząt przed dzikimi zwierzętami powinniśmy wyjąć pieniądze ze Wspólnej Polityki Rolnej. Na inne działania także powinniśmy sobie zabezpieczyć pieniądze ze wspólnej polityki rolnej.
Nie ma takiej obawy, że sytuacja, w której pieniądze będą w jakimś wspólnym worku, będzie generować konflikty, protesty rolników?
Obawa jest zawsze. Mamy tak naprawdę rekordowy unijny budżet - 2 biliony euro. Z tych danych i informacji, które mamy, Polska jest jednym z jego głównych beneficjentów. Z tak zwanego Krajowego i Regionalnego Planu Partnerstwa (obejmującego środki na WPR, ale także na politykę spójności, rybacką, migracyjną i azylową), dla Polski przewidziano największy przydział ze wszystkich państw członkowski tj. 123,3 mld euro, to jest ok. 15% całej alokacji środków. I teraz właśnie jest dylemat. Ile z tego będzie na obszary wiejskie, na to, co realizowaliśmy w ramach obecnych działań II filaru, czyli PROW-u? Bo tak naprawdę myślę, że mieszkańcom wsi jest wszystko jedno, z jakich to pieniędzy będzie sfinansowane. Czy to będzie z PROW -u, czy to będzie z polityki spójności...
Ale ja mówię o rolnikach i o środkach, które były przeznaczone na modernizację gospodarstw.
To już poprzedni rząd dokonał zmiany, że więcej pieniędzy poszło na pierwszy filar, na płatności bezpośrednie.
Pan ocenia, że to było dobre?
Nie, bo to nie wspiera tych gospodarstw, które chcą się rozwijać, które chcą funkcjonować dalej. Dlatego tak ważna jest definicja aktywnego rolnika, o której dużo mówię. To aktywny rolnik daje pieniądze na funkcjonowanie całej branży. To jest zakup maszyn, serwisowanie tych maszyn, naprawa. Aktywne gospodarowanie powoduje, że musi się rozwijać cała otoczka rolnictwa.
Jak rolnik wykaże, że jest aktywny
Ustawa o aktywnym rolniku, którą pan ma w swoich priorytetach, będzie budować ustrój rolny w Polsce. Pytanie: jak rolnik będzie miał wykazać, że jest aktywny?
Około 570 tysięcy z tego miliona dwustu rolników nie ma problemu i nie musi tak naprawdę nic wykazywać. To są rolnicy, którzy utrzymują zwierzęta. Zwierzęta mamy w bazie danych, którą prowadzi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jeżeli są faktury po stronie zakupowej, po stronie sprzedażowej, to jest to udowodnienie, że jest się aktywnym, czynnym rolnikiem. Ale dzisiaj jest inny problem: Komisja Europejska na przykład pyta rolników za pośrednictwem naszych instytucji, czy mają prawo do dysponowania gruntem. Jeśli dziś mamy umowy ustne i ktoś nie chce podpisać umowy pisemnej, to rolnik ma problem. Więc musimy doprowadzić do tego, żeby umowy były spisane, czyli potwierdzone. Niekoniecznie u notariusza, może to być w urzędzie gminy, może być to w naszych instytucjach. W KOWR -ze, w Agencji Restrukturyzacji Rolnictwa i Modernizacji Rolnictwa. Ważne, żeby to uporządkować. Właściciel ziemi może dostawać nawet największy czynsz dzierżawny. Bo to jest kwestia domówienia pomiędzy wydzierżawiającym a dzierżawcą. Natomiast nie może być tak, że ten, który czerpie zyski z dzierżawy, przejmuje jeszcze wsparcie od państwa. Bo jeśli na dzierżawie coś nie urosło, to znaczy, że dzierżawca ma stratę, a nie wydzierżawiający.
Czy będzie więc jakiś limit kosztów, które trzeba będzie ponieść i faktur, które trzeba będzie przedstawić?
Nad tym oczywiście pracujemy. Nie wszystko da się zapisać w ustawie. Część rzeczy będzie później doregulowana w rozporządzeniach właściwych, w instrukcjach, które dostanie Agencja Restrukturyzacji.
W czasie dyskusji nad ustawą, ministerstwo proponowało niższe kwoty w stosunku do tego, czego chcieli sami rolnicy. Oni wnioskowali, aby trzeba było wykazać się fakturami rzędu 1000, a nawet 2000 zł na hektar.
Nie chcemy eliminować rolników w nadmierny sposób. Z drugiej strony chcemy zachować możliwość ubezpieczenia w KRUS-ie tych, którzy są właścicielami, a ziemię oddają w dzierżawę. Bo to jest kolejna rzecz, o której rozmawiamy, która powstrzymuje ludzi przed pozbywaniem się gruntów. Trwa dyskusja, co mamy uwzględniać. Np.: jeżeli nie ma faktur po stronie sprzedażowej, ale są faktury po stronie zakupowej lub odwrotnie.
Jeśli te limity będą niskie, to chyba wie pan minister, że załatwienie faktury może nie być problemem.
Chcemy doprowadzić do tego, żeby nie było mowy o załatwianiu faktur. Mieliśmy ten zarzut chociażby w momencie, kiedy dopłacamy do akcyzy w przy paliwie rolniczym. Pojawiają się te faktury, a niekoniecznie paliwo zostało wykorzystane do celów rolniczych, niekoniecznie to paliwo było tankowane do ciągników, maszyn rolniczych. Więc tutaj tych zagrożeń jest trochę.
Dzięki ustaleniu definicji aktywnego rolnika skończyłoby się też mówienie o „rolnikach z Marszałkowskiej”. Oni sobie mogą nadal być, ale jako właściciele - bez korzystania z wszystkich form wsparcia. Z pomocy krajowej i unijnej.
Czy grunty z OPR-ów będzie można rozparcelować?
Zapowiedział Pan, że teraz mniej gadania, więcej działania.
Działania to nie tylko te ustawy. Wszystko analizuję w tej chwili i chcę podjąć jak najlepsze decyzje. Skierowałem pismo do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, żeby sprawdził, czy nie dochodzi do zmowy cenowej na rynku owoców miękkich. Bo miałem takie sygnały z Polski. W pierwszych dniach urzędowania podjąłem też decyzję o wstrzymaniu przetargów na ośrodki produkcji rolnej, tak zwane OPR-y. Czemu? Żeby wysłuchać wszystkich strony. Żeby porozmawiać o jak najlepszych rozwiązaniach. Umowę podpisuje się raz i przez 30 lat czy przez 20 lat nie będzie można jej zmienić.
Ta decyzja się spotkała z dużym uznaniem rolników. Zasady przetargów nie do końca były przejrzyste i ciągle zmieniały.
Zmieniały się, bo były wnioski składane przez rolników. Chociażby przetarg ofertowy zmieni się na przetarg licytacyjny.
Ja rozumiem, że od OPR-ów nie ma odwrotu. Te 17 ośrodków produkcji rolnej powstanie. Nie ma szans, żeby tę ziemię rozparcelować.
Nie, nie do końca. Bo jeszcze przede mną duże spotkanie z rolnikami. I chcę tak naprawdę do każdego ośrodka podejść indywidualnie. Po pierwsze. Powiedziałem rolnikom, że nikt nie blokuje im możliwości kupna. Ale muszą pamiętać, że trzeba utrzymać budynki. Musi być produkcja zwierzęca utrzymana. W tych ośrodkach mamy 700 tysięcy sztuk trzody chlewnej. To jest 10 % naszego pogłowia. Nie możemy sobie pozwolić na jej likwidację.
TUTAJ ZNAJDZIESZ PONADTO PIERWSZĄ CZĘŚĆ WYWIADU Z MINISTREM ROLNICTWA: