Co ma wspólnego ze sobą owca i patent? Otóż z owczej wełny można wyprodukować nawóz, który jest tak cenny, że jego technologia zasługuje na opatentowanie. Taki nawóz już istnieje i to zarówno ku radości hodowców owiec, ogrodników, jak i rolników uprawiających warzywa.
Aby sprawdzić skuteczność działania tego nawozu, przeprowadziliśmy kilkumiesięczny eksperyment. A oto jego opis i efekty.
Pomysł na odpad
Według statystyki FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) w roku 2022 mieliśmy w Polsce 266 tysięcy owiec. Podczas corocznego strzyżenia od każdej z nich otrzymuje się ok. 4 kg wełny, co w przeliczeniu na cały kraj daje jej ponad milion kg. Można by pomyśleć, że to niezłe bogactwo, ale niestety tak nie jest. Nie ma popytu na wełnę, a to wielka szkoda.
Hodowcy owiec rzadko mają pomysł na sprzedaż wełny, która zalega w stodołach, owczarniach czy szopkach. Jednak dla jednych jest ona odpadem, a dla innych skarbem. Do tych drugich zalicza się Manfred Lanzke, który z natury jest bardzo aktywnym i pełnym pomysłów człowiekiem. Mieszka w Brandenburgii za naszą zachodnią granicą i ciągle coś wymyśla np. nowe formy zastosowania takich pozostałości jak skóra, skrobia czy właśnie owcza wełna. 10 lat temu zajął się opracowaniem technologii nawozu z owczej wełny. To, co opracował, zaraz opatentował, gdyż producentów nawozu z owczej wełny jest wielu, ale żaden z nich nie opracował dotychczas takiej technologii jak Manfred Lanzke.
Narodziny floraPell
Nawóz z patentem Mafreda Lanzke nazywa się floraPell i jest produkowany w rodzinnej firmie o tej samej nazwie w miejscowości Lauchhammer. Syn Björn Lanzke przejął dzieło ojca, ale kwestie logistyki, strategii czy technologii ustalane są wspólnie.
Dwa lata temu wiadomość o istnieniu floraPell trafiła do Tomasza Szymanowskiego. Również on jest niespokojnym duchem i całe swoje życie poświęcił zakładaniu i prowadzeniu firm zajmujących się budową maszyn. Aktualnie w jego firmie PS Lift w Kościanie budowane są urządzenia dźwignicowe, a on sam zajął się… hodowlą owiec. W Kotlinie Kłodzkiej ma pod opieką ok. 300 owiec i rokrocznie ok. 1200 kg wełny. - Czterdzieści lat temu, kiedy hodowałem kilka owiec w mieście, ostrzygłem 4 owce, sprzedałem wełnę i mogłem sobie kupić garnitur na maturę - wspomina pan Tomasz i dodaje: - Na chwilę obecną nie ma co z wełną zrobić. Wełna jest odpadem, owce muszą być ostrzyżone i co dalej z tą wełną? Wyrzucać do lasu? Zakopywać? - zastanawia się w naszym nagraniu o eksperymencie biznesmen, a zarazem hodowca owiec.
Od takich rozmyślań do nawozu z owczej wełny było już niedaleko. Nawiązał kontakt z floraPell, spotkał się z panami Lanzke i w trójkę wymyślili, że docelowo chcą produkować nawóz w ramach wspólnej firmy, która będzie miała siedzibę w Polsce. Zanim jednak tak będzie, a będzie tak za ok. 2 lata, Tomasz Szymanowski jest dystrybutorem nawozu na Polskę.
Eksperyment
Jak przedstawić produkt wiarygodnie? Jak wykazać, że jest on szczególny, wartościowy, godny polecenia? Czy wystarczy pokazać certyfikaty, dyplomy i wyniki badań? Nieraz tak jest, ale w przypadku nawozu z owczej wełny marki floraPell decyzja padła na eksperyment.
Eksperyment miał zostać przeprowadzony na polu u rolnika oraz u ogrodnika. Nie trwało długo i pozyskani zostali praktycy zajmujący się uprawą warzyw: rolnicy Dominika i Maciej Mączyńscy z Kretek Małych koło Brodnicy w woj. kujawsko-pomorskim oraz ogrodnik Marcin Żurek z Cielczy pod Jarocinem w woj. wielkopolskim.
Pierwsza część eksperymentu u ogrodnika
Pod koniec kwietnia udaliśmy się do ogrodnika, aby zobaczyć, jak przygotowuje podłoże pod fasolkę szparagową oraz pomidory. Na wybranych przypadkowo 2 grządkach w swoim dwuhektarowym gospodarstwie, które położone jest malowniczo pod lasem, pan Marcin rozsypał nawóz, przemieszał go z ziemią za pomocą glebogryzarki, zainstalował nawodnienie kropelkowe i przykrył całość ciemną agrowłókniną, aby zapobiec wyrastaniu chwastów. Dla porównania dwie grządki po sąsiedzku przygotował z dotychczas używanym nawozem: - Do warzyw używam na początku obornika bydlęco-kurzego w granulacie, a w trakcie wzrostu humusu w płynie, który jest dostarczany roślinom razem z podlewaniem - usłyszeliśmy od pana Marcina. Po ok. 10 dniach w otworach przygotowanej folii, zaflancował sadzonki pomidorów odmiany bobcat oraz zasiał ziarna żółtej fasoli szparagowej. Pożegnaliśmy się, a nasza następna wizyta miała nastąpić po dwóch i pół miesiącach.
Pierwsza część eksperymentu u rolnika
Gdy na początku czerwca pojechaliśmy do państwa Mączyńskich, prace w polu już trwały. Pani Dominika i pan Maciej gospodarują od 16 lat na 20 ekologicznych hektarach, z których jedna połowa obsiewana jest zbożami, a na drugiej rosną warzywa. Do naszego eksperymentu pan Marcin wybrał cukinię, która była właśnie flancowana, ale na grządkach zieleniły się już buraczki, cebula, marchewka, koper, pietruszka, kapusta i ogórki. Również pana Macieja spytaliśmy o stosowane nawożenie: - Stosujemy obornik i nawozy zielone. Przedplonem w cukinii był groch ozimy - poinformował zwięźle pan Maciej i zaczął przygotowywać ciągnikiem glebę, która czekała na nasz eksperyment w bezpośrednim sąsiedztwie pola, na którym nawozem był obornik. Rozsiewacz został załadowany nawozem, nawóz rozsiany po powierzchni ziemi, następnie wymieszany z glebą za pomocą agregatu i zostawiony na 10 dni. W międzyczasie położono nawodnienie, przykryto całość agrowłókniną i nasadzono sadzonki cukinii. Pożegnaliśmy się z państwem Mączyńskich i ustaliliśmy, że zobaczymy się za ok. 5-6 tygodni.
Efekt u ogrodnika
Po dwóch i pół miesiąca zawitaliśmy ponownie u Marcina Żurka. - Panie Marcinie, urosło coś? A pan Marcin odpowiedział: - Urosło, urosło i to nawet mocno. Powiem szczerze, że ten nawóz dał lepsze efekty niż ten mój naturalny obornik. A myślałem, że będzie odwrotnie. Zarówno w fasolce szparagowej, jak i w pomidorach jest dużo intensywniejsza zieleń, widać, że te rośliny są zdrowe, pełne wigoru i bardzo ładnie kwitną. Przy pomidorach krzewy są jeszcze większe na nawozie z owczej wełny niż na oborniku i mają więcej pędów bocznych oraz zawiązanych kwiatów, a także są odporniejsze na zarazę ziemniaczaną, która bardziej zaatakowała krzewy pomidorów na oborniku - wyjaśnił pan Marcin.
Czy było coś, co go zaniepokoiło? - Tak, było. Na początku się przestraszyłem, bo pomidory miały dużo późniejszy start i dłużej się zakorzeniały. W finałowym efekcie dogoniły jednak, a nawet przegoniły te na naturalnym oborniku - opowiadał z niemałą ulgą pan Marcin, spoglądając na swoje grządki. Pożegnaliśmy się, zapewniając, że spytamy producenta o powód opóźnionego startu eksperymentalnych pomidorów.
Efekt u rolnika
Gdy po 6 tygodniach przyjechaliśmy ponownie do gospodarstwa państwa Mączyńskich, cukinia była już zbierana w ilości ok. 7 ton dziennie przez 30 pracowników sezonowych. Zrywana była również ta na nawozie floraPell. Czy pan Maciej zauważył jakąkolwiek różnicę? - Cukinia na tym nawozie jest ładnie wyrośnięta, zieleńsza, ma ładny wigor, plonuje lepiej, rośliny są jędrne, większe, silniejsze, odporniejsze na szkodniki i choroby. Tak że widać potencjał tego nawozu - relacjonował nasz rolnik. A czy byłby otwarty na stosowanie tego nawozu w większej ilości? - Myślę, że tak. Może w przyszłym roku zrobilibyśmy większą część uprawy - pan Maciej nie jest w swoich wypowiedziach wylewny, więc tym bardziej cenne były jego słowa.
Björn Lanzke - producent
Na polu państwa Mączyńskich spotkali się również producent nawozu Björn Lanzke oraz dystrybutor Tomasz Szymanowski. To z nimi rozmawialiśmy o walorach nawozu floraPell oraz planami na przyszłość.
Jakie są najważniejsze cechy nawozu z owczej wełny? - Nawóz ten zawiera wszystkie ważne dla roślin substancje odżywcze. Azotu jest ok. 11%, 6% potasu, 2% siarki i 0,2% fosforu. Jego najważniejszą cechą jest długi okres rozkładu. Działa od 4 do 6 miesięcy. Roślina pobiera go tylko tyle, ile potrzebuje, a reszta pozostaje w glebie. Równocześnie poprawia się jakość ziemi. Granulat ma 6 mm długości - tak, aby można go było zastosować również w rolnictwie przy pomocy maszyn. Posiada też efekt magazynowania wody, co nazywamy efektem zasobowym. Jest on bardzo ważny dla wszystkich roślin, ponieważ nawóz oddaje im wodę przez kolejne 2-3 dni, co ogranicza częste podlewanie - wyjaśniał Björn Lanzke.
Wróciliśmy do tematu pomidorów u Marcina Żurka i ich trudnego startu. Co mogło być przyczyną tego zjawiska? - Powodem był efekt długiego działania nawozu. Bakterie potrzebują około tygodnia, zanim rozpocznie się proces rozkładu i to jest ten opóźniony start, który roślina ma na początku, ale podczas wzrostu ma za to długo utrzymujący się efekt odżywienia. Optymalnie jest zatem wprowadzić nawóz do ziemi 1-2 tygodnie przed sianiem lub sadzeniem. Ważnym jest też to, aby nawóz dobrze wymieszać z ziemią i zadbać, aby nie leżał na powierzchni, lecz był dobrze przykryty ziemią - instruował nasz rozmówca.
A ile kosztuje floraPell w Niemczech? - Opakowanie 1-kilogramowe kosztuje 10 euro. To może wydawać się na pierwszy rzut oka dużo, ale mamy do czynienia z bardzo efektywnym nawozem. Kilogram wystarcza na 100 sadzonek pomidorów, ponieważ na jedną roślinę potrzebujemy 10 g nawozu - wyjaśnił Björn Lanzke.
Tomasz Szymanowski - dystrybutor
Lanzke i Szymanowski współpracują ze sobą ponad rok. Pan Tomasz zaczął dystrybucję nawozu, ale w kolejnych dwóch latach planuje rozpoczęcie jego produkcji pod Poznaniem: - Sądzę, że gdy zacznę produkcję w Polsce, ten produkt będzie dużo tańszy niż w Niemczech, a to z wielu względów. Na chwilę obecną 1-kilogramowe opakowanie kosztuje u nas 45 zł, ale im większa ilość - tym cena jest niższa. Za półtonowego big-baga jest to ok. połowa ceny w porównaniu z 1 kilogramem. Co jest jeszcze bardzo ważne - ten nawóz jest ekologiczny. Na rynku znajdujemy nawozy, w których też jest owcza wełna, ale nie w stu procentach, jak to jest w naszym nawozie. I co jeszcze: tego nawozu nie można przedawkować, tak jak to jest przy stosowaniu nawozów mineralnych - mówił dystrybutor, a w przyszłości producent nawozu floraPell.
Zdaniem eksperta
O zdanie na temat nawozu z owczej wełny poprosiliśmy eksperta rolnictwa ekologicznego dr inż. Urszulę Sołtysiak. Czy nawóz floraPell może być stosowany również w rolnictwie ekologicznym bez jakichkolwiek obaw? - Oczywiście. Jest to nawóz bezpieczny i zalecany do stosowania w ekologicznych uprawach na podstawie regulacji prawnych Unii Europejskiej. Co jest cenne w tym nawozie, to po pierwsze: wełna owcza jest naturalnym produktem, który nie jest tu wzbogacany, ani traktowany żadnymi dodatkowymi substancjami, po drugie: jest to zagospodarowanie wełny owczej, która wraca do obiegu ekologicznego, po trzecie: ważny i korzystny jest jego skład oraz to, że rozkłada się długo, czyli jest nawozem wolno działającym i dostarcza roślinie, przez korzenie, składniki pokarmowe w takich ilościach, czasie i z taką intensywnością, jaka jest potrzebna danej roślinie - wyjaśniała Urszula Sołtysiak. Wszystko to dobrze brzmiało, ale czy jest coś na piśmie o nawozie floraPell? - Jest! Od ładnych paru lat nawóz floraPell jest zatwierdzony przez szwajcarski Instytut Badawczy Rolnictwa Ekologicznego (FIBL) do stosowania w rolnictwie ekologicznym jako spełniający wymogi unijnej regulacji prawnej. Stosowne badanie przeprowadzane jest rokrocznie, pod kątem składu i technologii produkcji - poinformowała dr Sołtysiak.
Po eksperymencie
Eksperyment przebiegł pomyślnie. Czas wszystkich jego uczestników, a zwłaszcza ogrodnika i rolnika był cenny - stąd podziękowania pod ich adresem. Nie ma to jak informacja i opinia z pierwszej ręki. Teraz tylko mieć nadzieję, że dotrze ona do wszystkich tych, dla których ważna jest nie tylko strona ekonomiczna nawożenia, ale również dbałość o środowisko.