Młody rolnik uwielbia pracę w ziemi i swoją wieś
Dwie siostry młodego rolnika: Agnieszka i Jola skończyły studia i mieszkają w Poznaniu. Wojtek jest absolwentem technikum mechanizacji rolnictwa w Marszewie (powiat pleszewski) i bardzo dobrze wspomina szkolne lata. – Chciałbym jeszcze wrócić do szkoły choćby na miesiąc, żeby się spotkać z kolegami, pośmiać się. Staram się jeździć na drzwi otwarte, które się tam co roku organizuje, aby zobaczyć, jak rozwija się technikum, jaki sprzęt nowy został dokupiony. Jest coraz lepiej. Spotykam dawnych nauczycieli. Bardzo ciepło tę szkołę wspominam, polecam ją z całego serca – opowiada Wojtek Szablewski z Nowolipska.
„Od dziecka wiedziałem, że będę rolnikiem”
Gospodarstwo zapoczątkował pradziadek Czesław, który przekazał je dziadkowi Stanisławowi, a ten - synowi Stanisławowi. Po nim ziemię odziedziczy Wojciech. – Od dziecka wiedziałem, że będę rolnikiem. Pomagałem w pracach w polu. Pamiętam, gdy miałem około 5 lat ładowałem obornik cyklopem, potem dziadek uczył mnie jeździć ciągnikiem i obsługiwać inne maszyny – wspomina. Młody rolnik cieszy się, że jego gospodarstwo stale się rozwija, plony rosną, dokupowane są nowe maszyny. Obecnie wraz z rodzicami mają 50 ha własnych i ponad 20 w dzierżawie. – Uprawiamy zboża, pszenżyto, pszenicę, jęczmień ozimy, żyto, owies, łubin , kukurydzę na ziarno i kiszonkę – wymienia Wojtek. - Mamy taką metodę, że siejemy łubinu 2-3 ha według systemu zasiewów i wszystko, co zbierzemy, to także wysiewamy na poplon. Dokupujemy trochę słonecznika, rzepy oleistej, testowaliśmy też wykę jarą, ale nie byłem z niej zadowolony. Świetnie wypaliła kukurydza z FAO 140 zasiana po jęczmieniu ozimym na samym początku lipca – opowiada. Państwo Szablewscy z Nowolipska posiadają także łąki. – To jest baza paszowa do naszej produkcji zwierzęcej. Mamy bydło opasowe, krowy mleczne oraz trzodę chlewną, z której będziemy raczej rezygnować na rzecz opasów – mówi młody rolnik. Marzy mu się wybudowanie dużej obory wolnostanowiskowej dla bydła opasowego.
Dziki kiedyś były rzadkością
Jego wielką pasją jest także myślistwo. Polował pradziadek, teraz ojciec i syn. – Jest u nas duża presja dzikiej zwierzyny. Niestety, nie każdy myśliwy ma czas na dane pole przyjechać, bo akurat wystąpiła szkoda. Jestem na miejscu i w wolnym czasie chodzę po polach i kontroluję zasiewy. Znajomi rolnicy z okolicy dzwonią, zgłaszają szkodę, to też staram się im pomóc. Mam możliwość trzymania tego w pewnych ryzach, bo nie ukrywajmy, dziki potrafią zrobić ogromne szkody – wyjaśnia Wojtek Szablewski. Jako myśliwy, ukończył już wszystkie szkolenia i w danym sezonie (trwającym od marca do marca roku następnego), dostaje z nadleśnictwa „przydział” do odstrzału (jakie dzikie zwierzęta i ile może odstrzelić w sezonie). Rolnik zakupił noktowizor i termowizor, aby móc polować w nocy, gdy dziki żerują i wyrządzają największe szkody. – Kiedyś się polowało przy księżycu, a teraz ze względu na walkę z ASF myśliwym zezwolono na kupowanie porządnego sprzętu do polowania. Wszystko też jest dokumentowane w systemie internetowym, gdzie wpisuję, którego dnia, o jakiej godzinie idę polować i jak strzelę trafnie, to także zapisuję i robię odpowiednią opłatę – objaśnia Wojtek Szablewski. Wie z opowiadań, że gdy jego pradziadek polował, w nowolipskich lasach było dużo: bażantów, kuropatw, zajęcy, saren, a dziki były rzadkością. – Obecnie tej zwierzyny grubej jest bardzo dużo. Zimą na 5 ha pszenicy potrafiło mi 60 jeleni przyjść. To tak jeden, drugi, trzeci dzień i noc, i po plonach. Wtedy też wsiadamy w auto i płoszymy – opowiada młody rolnik.
„Jestem z tegorocznych żniw zadowolony”
Wojtek Szablewski interesuje się także motoryzacją zarówno rolniczą, jak i ogólną. W swoim gospodarstwie posiada bogaty park maszynowy. – Mamy siedem ciągników, począwszy od Ursusów, skończywszy na New Hollandach. Mamy nową prasę New Holland. Ponadto: kosiarkę dyskową, przetrząsarkę, zgrabiarkę karuzelową, beczkowóz, opryskiwacz ciągany, rozsiewacze do nawozów sztucznych i wapna, maszyny do siewu i uprawy zbóż, przyczepy do odwozu zboża, teraz niedawno zakupiliśmy przyczepę samozbierającą. Wcześniej zbieranie sianokiszonki zajmowało nam dwa dni, a teraz z przykryciem – jeden dzień. No i wystarczą dwie osoby do pracy, a poprzednio 3-4 – opowiada Wojtek. Szablewscy mają też własny kombajn do zboża: Bizona Rekorda Millenium. Kombajn do koszenia kukurydzy na ziarno i siewnik do ziarna – wynajmują. W tym roku w gospodarstwie powstała druga płyta do obornika oraz silosy zbożowe. – Jestem z tegorocznych żniw zadowolony. W tym roku przebiegły bardzo sprawnie, żeby zawsze tak było, to byłoby super, jedynie, co bardzo zauważalne, że w tym roku było mniej słomy niż zwykle - mówi Wojtek Szablewski. Większość zboża z jego gospodarstwa idzie na sprzedaż.
Własne pomysły „maszynowe”
Nowe silosy zbożowe w gospodarstwie Szablewskich w Nowolipsku mają po 90 ton. Są to silosy lejowe. I tutaj Wojtek także zastosował jeden z swoich pomysłów „maszynowych”. – W takich silosach przeważnie używa się żmijek do załadunku i rozładunku zboża, ale ja stwierdziłem, że po co towar ma przechodzić przez nie dwa razy. Mamy więc żmijkę tylko do rozładunku, a do załadunku zamówiłem specjalną dmuchawę dwusilnikową, która produkowana jest w Polsce. Ona ma takie kubki , które łapią zboże i podrzucają, a dmuchawa podaje strumień powietrza i nawet o ścianki tej rury dwusetki ziarno się nie dotyka. Producent zapewniał, że dmuchawa ma wydajność 30 ton na godzinę przy 10 metrach załadunku. Nasze silosy mają ponad 11 metrów wysokości, więc 20 ton na godzinę jest rozładowane, bardzo sprawnie to idzie – opowiada Wojtek Szablewski. Dmuchawy wykorzystał także do wentylacji w silosach. – Silosy zaopatrzyłem w system wentylacji i system sond temperaturowych. Teraz jak temperatura w silosach jest za wysoka, włączam je i zboże jest przedmuchane – dodaje. Młody rolnik podkreśla, że plusem dmuchawy jest także to, iż można ją wyczyścić i schować np. do garażu. Żmijki natomiast są w silosie cały czas, co też na pewno wpływa na ich zużycie.
Planuje nowe zakupy i unowocześnianie gospodarstwa
Wojtek Szablewski wraz z rodzicami korzystali już z dotacji unijnych na inwestycje w swoim gospodarstwie. Nie zamierzają na tym poprzestać. – Chciałbym zakupić nowy poszowóz, zestaw uprawowo-siewny bezorkowy. Przydałby się mniejszy ciągnik z nawigacja do opryskiwacza i rozsiewacza nawozów, bo do tej pory używany jest poczciwy URSUS 3512 – wymienia młody rolnik. Marzy mu się ciągły rozwój gospodarstwa, zakup ziemi. – Lubię być na polu, patrzeć na te wszystkie fazy rozwojowe roślin, jak to się zmienia, rośnie. Najpiękniejszy jest czas przed żniwami, gdy można chodzić w ścieżkach technologicznych i patrzeć na całoroczne efekty, na te kłosy szumiące na wietrze – opowiada Wojtek, który bardzo lubi pracę na roli, a także swoją miejscowość. Uważa, że Nowolipsk to piękna wieś, nieopodal płynie rzeka Prosna, a lasy otaczające wieś i pagórki nadają krajobrazom dodatkowego uroku. – Na razie nie czuję potrzeby, żeby gdzieś dalej wyjeżdżać, jeśli zwiedzać, to na razie ojczyznę, a resztę można zobaczyć w przyszłości – podkreśla Wojtek Szablewski.
Czytaj także:
Ma 3.600 świń. Bez dofinansowania wybudował biogazownię za 2 mln zł [WIDEO]
- Tagi:
- gospodarstwo
- młody rolnik