Mamy potencjał na nawet 13 tys. biogazowni rolniczych [VIDEO]
Dlaczego więc w Niemczech funkcjonuje ponad 9 tys. biogazowni, a w Polsce jest ich niespełna 200? Między innymi o tym dyskutowali wspólnie podczas seminarium, które zorganizowaliśmy w październiku ubiegłego roku prof. Jacek Dach - kierownik pracowni ekotechnologii na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu i dr Jacek Biskupski z Centrum Badawczego Polskiej Akademii Nauk zajmującego się konwersją energii i źródłami odnawialnymi. W materiale przedstawiamy relację z wydarzenia.
- Dlaczego w Niemczech jest prawie 10 tys. biogazowni, a w Polsce 400 - w tym niespełna 200 rolniczych? To jest kwestia polityczna. Niemcy zainwestowali ogromne pieniądze w ich powstanie - mówi dr Jacek Biskupski i dodaje: Pracowałem kiedyś dla niemieckiej spółki i muszę powiedzieć, że zaskoczeniem było dla mnie to - tamtejsi fachowcy przyznają - ich system jest po prostu bezsensowny. W Niemczech setki tysięcy hektarów kukurydzy uprawianych jest typowo pod produkcję biogazu, tylko po to, żeby później państwo do tej energii dopłacało, bo jeszcze do niedawna tego typu produkcja była niedochodowa. Naukowiec i rolnik zarazem (dr Biskupski prowadzi małe gospodarstwo w woj. małopolskim) zaznacza, że możemy się wiele nauczyć na bazie negatywnych niemieckich doświadczeń. - W ekonomii określa się to mianem renty zapóźnienia, czyli po prostu ktoś, kto wprowadza coś później nie popełnia błędów tego pierwszego. Chciałbym, żeby tak było - podkreśla dr Biskupski.
- Rozwiązania niemieckie, technologia NaVaRo (Nachwachsende Rohstoffe - przyp. red.) powstawała w latach 80-tych, mniej więcej w czasie, kiedy w Polsce powstawały samochody marki Polonez. Dziwne jest, że ona do tej pory trwa, ale w Niemczech funkcjonuje grubo ponad 9 tys. takich instalacji, a w całej Europie jest to prawie 19 tys. Tylko w Niemczech, aż 6 tys. biogazowni jest żywionych tylko i wyłącznie kiszonką z kukurydzy - mówi prof. Jacek Dach, zaznaczając, że w Polsce opracowane zostały znacznie bardziej rozwinięte technologie. - Możemy fermentować wszystko poza drewnem. Jak jadę przez Polskę, to widzę substrat wszędzie. W naszym kraju mamy potencjał na 10, a nawet 13 tys. biogazowni rolniczych - takie są wyniki badań przeprowadzanych przez mój zespół. Mamy potężne pole do działania - podkreśla naukowiec, przywołując ilość odchodów z produkcji zwierzęcej, które mogłyby zostać wykorzystane do produkcji biogazu. Rocznie jest to: ponad 100 mln ton obornika, kilkanaście mln ton pomiotu, ponad dwadzieścia mln ton gnojowicy i gnojówki. - Jeśli do tego dołożymy odpady poubojowe, to mamy potencjał na produkcję 6-7 miliardów metrów sześciennych biometanu, czyli odnawialnego ekwiwalentu gazu ziemnego. Rocznie miglibyśmy więc produkować niewiele mniej niż ściągaliśmy przez lata z Rosji. Potencjał jest przeogromny. Wręcz nieograniczony - zaznacza prof. Dach.
Możliwości produkcji energii w gospodarstwach rolnych
Jeśli chodzi o instalacje urządzeń do pozyskiwania energii odnawialnej, w gospodarstwach rolnych, stosuje się podział na cztery grupy: mikroinstalacje do 50 kW, małe instalacje od 50 do 499 kW, średnie instalacje od 500 do 999 kW i duże instalacje od 1 MW. - My w gospodarstwach należących do Uniwersytetu Przyrodniczego (poznańska uczelnia posiada w Wielkopolsce łącznie 9 gospodarstw uprawiających areał ponad 15 tys. ha) mamy i mikro i miałe instalacje i powiem tak: jeżeli chodzi o biogazownie, mikroinstalacje o mocy 15 kW szczerze wszystkim odradzam. Takie małe biogazownie wymagają tyle samo pracy, co te 10-20 razy większe, a do tego nie ma z tego specjalnie zysku - zaznacza prof. Dach. Jego opinię podziela dr Jacek Biskupski: Nikt rozsądny nie poleca tego typu urządzeń, to tylko handlowcy chcą nam takie rzeczy sprzedać. Ja oglądałem tego typu instalacje, ba, sam usiłowałem coś takie zrobić, ale poddałem się. Moim zdaniem mikrobiogazownie nie mają sensu. Jak tłumaczą specjaliści, jeśli już iść w temat biogazowni, to powinna być to przynajmniej mała biogazownia o mocy 200-250 kW. - Wszędzie tam, gdzie jest produkcja rolnicza na poziomie od 50 do 80 DJP, tam właściciele powinni myśleć już o postawieniu biogazowni, albo zgrupować się w 2-3 gospodarstwa i stworzyć ją wspólnie - podkreśla prof. Jacek Dach, zaznaczając że praca biogazowni, to nie tylko produkcja energii elektrycznej, ale także ciepła i chłodu, które można na różne potrzeby wykorzystywać oraz pofermentu - bardzo wartościowego nawozu. - Można powiedzieć, że biogazownia produkuje przede wszystkim ciepło, bo ponad połowa tego co wyprodukuje biogazownia, to energia cieplna, więc powinniśmy zaczynać myślenie o takich inwestycjach od zagospodarowania tej energii. Wyrzucanie jej wentyalatorami do środowiska to moim zdaniem straszne marnotrawstwo - podkreśla Jacek Biskupski.
W Przybrodzie biogazownia ogrzewa wieś
Idealnym przykładem na wykorzystanie ciepła będącego produktem ubocznym pracy biogazowni jest wieś Przybroda, w której zlokalizowana jest biogazownia należąca do gospodarstwa doświadczalnego Uniwersytetu Przyrodniczego, a o której pisaliśmy już wcześniej na łamach naszego miesięcznika. - My w tej chwili ogrzewamy ciepłem z biogazowni 1/3 wsi, a docelowo mamy nadzieję, że gmina znajdzie pieniądze na dociągnięcie ogrzewania do reszty mieszkańców - zaznaczył prof. Dach wyjaśniając, jak to się dzieje, że w procesie produkcji biogazu, wytwarzane są tak duże ilości ciepła. - Agregat kogeneracyjny produkując energię elektryczną cały czas musi być chłodzony. Mamy więc bardzo dużą ilość ciepła z chłodzenia silnika i gazów cieplnych. Dlatego też obok agregatu mamy zamontowany węzeł cieplny z którego część idzie na ogrzewanie biogazowni, bo w niej musimy utrzymywać przez cały rok temperaturę około 40 stopni Celsjusza, ale to jest maksymalnie 15% zapotrzebowania na wygenerowane ciepło. Reszta jest do zagospodarowania i w naszym interesie jest wypchnąć to do odbiorcy. Jeśli tego nie zrobimy, muszą załączać się dwa wentylatory, chłodzące, które na domiar złego zużywają część wyprodukowanej energii - tłumaczy naukowiec. Część Przybrody ogrzewana jest przez biogazownię od października 2022 roku. - Podłączonych jest kilkadziesiąt rodzin i generalnie oni sobie to bardzo chwalą. Dzięki temu cała wieś jest za rozbudową biogazowni. Wszyscy chcą mieć ekologiczne ciepło za pół darmo - zaznacza prof. Dach, podkreślając, że w gospodarstwie znaleziony został także sposób na wykorzystanie ciepła latem, kiedy mieszkania nie potrzebują ogrzewania. - Mamy jeszcze dużą chłodnię na owoce i tam będziemy wykorzystywac cześć ciepła przerobionego na chłód. Jest to o tyle fajne, że ludzie potrzebują ciepła w okresie jesienno-zimowym, a chłód jest potrzebny w okresie wiosny, lata, wczesnej jesieni, więc to się idealnie komponuje - wyjaśnia przedstawiciel Uniwersytetu Przyrodniczego.
ZOBACZ TAKŻE: Biogazownia rozwiązała jego problem z gnojowicą [VIDEO]
Na czym zarabia biogazownia?
Budowa biogazowni to nielatwe przedsięwzięcie wymagające bardzo dużych nakładów. - Musimy zaplanować sobie dobre miejsce, w którym zarówno wiosną, jak i zimą można przechowywać substraty i poferment. Kolejna rzecz, to przyłącze do sieci energetycznej - znam takie projekty, które są znakomite, ale przepadają, bo nie uzyskują przyłącza. Prosze zwrocic uwagę na to, że w Polsce mamy zainstalowanych 25 gigawatów mocy w energetyce zawodowej, do tego około 20 GW w OZE, a tylko w 2022 roku było 55 GW odmowy przyłączy. To znaczy, że ludzie chcą robić, ale nie mają możliwości przyłączenia - tłumaczy dr Jacek Biskupski. - Kolejnymi rzeczami przy budowie biogazowni jest zagospodarowanie ciepła o którym była już mowa, a także oczywiście finansowanie i uzyskanie odpowiednich pozwoleń. To wszystko są rzeczy nielatwe. Generalnie zachęcam bardzo do biogazowni, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że w stosunku do innych źródeł OZE, to jest trudny chleb - zaznacza przedstawiciel Polskiej Akademii Naiuk.
Jeśli chodzi o koszty, instalacja w Przybrodzie, która została oddana do użytku przed kilkoma laty kosztowała wówczas około 9 milionów złotych. - Dzisiaj byłaby to kwota kilkunastu milionów złotych - zaznacza prof. Jacek Dach, podkreślając jednak, że mimo tak dużych nakładów, okres zwrotu, zwłaszcza przy dobrym planowaniu, zwłaszcza w kwestii zaopatrzenia w substrat, wynosi średnio 4-6 lat. - Jest to najbardziej opłacalna inwestycaj OZE - mówi naukowiec, wymieniając to, na czym zarabia instalacja w Przybrodzie. - Sprzedaż energii eletrycznej i ciepła, poferment, a nawet utylizacja w biogazowni odpadów przywożonych nam przez okoliczne firmy. Były to np. zepsute ziemniaki, cebula. Jedna z sieci sklepów spożywczych, która ma niedaleko magazyny, ma 50 ton odpadów dziennie. To też jest idealny materiał do utylizacji. Na tym wszystkim można zarabiać - wylicza prof. Dach, przypominając, że wszystkie te elementy na których można zarabiać mają przede wszystkim zbawienny wpływ na środowisko. - Utylizujemy odchody zwierzęce, redukujemy ślad węglowy… Mieliśmy już wizyty przedstawicieli kilku gmin, w których odbywają się protesty społeczne przeciw budowom biogazowni, żeby pokazać ludziom, że biogazownia to nie jest nic strasznego. Nic, co śmierdzi, emituje hałasy, odory, promieniowania - nie wiem co tam jeszcze - zaznacza poważnie prof. Jacek Dach.
- Tagi:
- OZE
- technika
- biogazownia