Laktacja u maciory - to powinieneś wiedzieć!
Czy istnieją zależności pomiędzy poszczególnymi laktacjami a rujami? Jak bardzo ważny wpływ na laktację ma temperatura otoczenia?
Z doktorem Zbigniewem Kuberką, lekarzem weterynarii z Dobrzycy koło Jarocina, specjalistą od trzody chlewnej, rozmawialiśmy już o wyborze kandydatki na maciorę, o jej inseminacji, ciąży oraz porodzie. Tym razem kontynuować będziemy zaczęty TUTAJ temat laktacji.
Na pytania odpowiada Zbigniew Kuberka, lekarz weterynarii z Dobrzycy koło Jarocina, specjalista od trzody chlewnej.
Panie doktorze, dzisiaj kontynuujemy temat laktacji u maciory. Czy istnieją zależności pomiędzy poszczególnymi laktacjami a rujami?
Jak najbardziej. Bieżąca laktacja ma wpływ na potencjał kolejnej rui. Ze względów hormonalnych laktacja u maciory powinna trwać minimum 24 dni, co zresztą ma miejsce, gdyż prosiaki odsadzamy w 28 dniu po porodzie. Związek tej laktacji z przyszłą rują ma miejsce gdzieś między 14 a 16 dniem bieżącej laktacji, gdyż w tym czasie powstaje nowa pula owulacyjna komórek, które to komórki będą owulować w przyszłej rui – będzie to miało wpływ na ilość prosiąt urodzonych w następnym miocie. Dlatego też okres między 14 a 16 dniem laktacji o tyle jest strategiczny, że nie powinniśmy tutaj stresować macior, gdyż stan taki wystawia je na niebezpieczeństwo mniejszej plenności w kolejnym miocie.
Czy my mamy wpływ na laktację podczas poprzedzającej ją ciąży maciory?
Bardzo dobre pytanie. Kiedyś nie doceniano pierwszego trymestru ciąży, sądząc, że jest on spokojny i mało przełomowy, dziś wiemy, że jest to niezwykle istotny okres, w którym odbywa się organogeneza i że również pierwszy trymestr ciąży u maciory ma wpływ na masę urodzeniową prosiąt. Oczywistym jest fakt, że czym ta masa urodzeniowa będzie większa, tym prosię będzie miało większy potencjał wypicia najpierw siary, potem mleka, a poprzez ten większy potencjał będzie lepiej stymulować gruczoł mlekowy matki, chociażby poprzez jej masaż. Rzeczywiście poprzez dążenie do prawidłowej masy urodzeniowej prosiąt, którą oceniam średnio na około 1,4 kg, ciążą możemy również wpływać na laktację. I tutaj koło się zamyka: większe prosię będzie miało większe potrzeby pobrania mleka, czyli również będzie pośrednio stymulowało matkę do produkcji większej ilości mleka. Nie jest to zatem bez znaczenia, ale myślę, że wymaga to dalszych badań naukowych, które odkryją nam szczegóły i mechanizmy tego zjawiska.
Czy istnieje zjawisko zapalenia gruczołu mlekowego u macior?
Tak. Generalnie mówimy o zapaleniu wymienia ale najczęściej mamy do czynienia z tzw. syndromem „MMA” czyli „mastitis metritis agalakcia”, inaczej: zapalenie wymienia, zapalenie macicy, bezmleczność. Szczególnie niekorzystną formą tego zaburzenia okołoporodowego jest tzw. coliform mastitis, a więc toksyczne zapalenie wymienia związane z endotoksynami, które produkują bardzo zjadliwe szczepy E. coli. Jest to bardzo ciężki stan zapalny wymienia i często bardzo trudno podatny na leczenie, zwłaszcza gdy do infekcji dołączą się inne patogeny. Oczywiście może występować samo zapalenie wymienia bez zapalenia macicy, ale najczęściej są te stany połączone, gdyż w czasie porodu błona śluzowa oddzielająca macicę, prostnicę i wymię jest na tyle przepuszczalna, że przy braku obstrukcji po porodzie, silnie namnażające się bakterie kałowe bardzo łatwo przedostają się do macicy, wywołując zapalenie, a stamtąd przez ciągłość tkanek, dostają się do wymienia, również wywołując stan zapalny. Tak jak już mówiliśmy, możemy posłużyć się termometrem i odpowiednio wcześnie monitorować poziom temperatury, który jest pierwszym barometrem zaburzeń okołoporodowych, a nie czekać na te rzeczywiste objawy.
Jakie objawy możemy jeszcze zaobserwować oprócz temperatury?
W przypadku zapalenia wymienia będzie to gorączka i ogromny ból powodujący to, że maciora raczej nie będzie starała się leżeć na boku, czyli w pozycji do karmienia prosiąt, lecz będzie leżeć na wymieniu, chowając je, równocześnie chłodząc o podłoże. Wymię będzie strasznie obolałe, obrzęknięte i zaczerwienione. W przypadku zapalenia macicy będziemy mieli do czynienia również z podniesioną temperaturą wewnętrzną ciała, ale także z wyciekami o różnym charakterze, najczęściej ropo-pochodnym, co też należy odróżnić od prawidłowego procesu inwolucji macicy, w którym mamy do czynienia z wydalaniem tzw. lochi porodowych, który to proces nie ma nic wspólnego ze stanem zapalnym macicy. Do innych objawów należy również brak apetytu, osowiałość, obniżenie wigoru, znaczne osłabienie percepcji, w tym również instynktu macierzyńskiego.
To znaczy, że zachowanie maciory względem prosiaków również będzie inne?
Tak. Psychicznie maciora taka będzie chciała zajmować się swoim potomstwem, ale ze względu na ból, będzie to ograniczała do zupełnego minimum.
Mówił pan o tym, jak ważny jest wpływ temperatury otoczenia na laktację. Jak pogodzić wysoką temperaturę, której potrzebują prosiaki, z niższą temperaturą, której potrzebuje maciora?
Tutaj mamy do czynienia z walką pomiędzy wysoką temperaturą, którą musimy zagwarantować prosiętom, a stosunkowo niską temperaturą pokojową, która jest temperaturą komfortu dla macior. W związku z tym tworzymy strefy termiczne. W przypadku prosiąt są to gniazda lub budki, które są podgrzewane – w dzisiejszych czasach ogrzewaniem podłogowym lub dodatkowo poprzez promienniki, ale jest to miejsce oddzielone często ścianką tak, aby ta maciora nie doświadczała tej wysokiej temperatury. Z drugiej strony współczesne technologie budowlane gwarantują nam wysoką ciepłochronność budynku, która to powoduje, że nieznacznie ta temperatura w pomieszczeniu się zmienia i to bez względu na sezonowość. Jest podobna tak latem, jak i zimą. Utrzymywanie temperatury na poziomie ok. 18-19 stopni oznacza strefę komfortu termicznego matek. Przypomnę, że dla prosiąt w pierwszych dniach życia ta temperatura powinna wynosić ok. 35 stopni. W takiej sytuacji nigdy nie znajdziemy złotego środka, patrząc na pomieszczenie w całości. Stąd koncepcja stref termicznych.
Jeszcze jedno pytanie dotyczące stanu zapalnego wymienia: czy jeżeli maciora musi dostać leki, to czy mają one wpływ na karmienie? Co z prosiętami? Czy są odstawiane?
Najlepszym scenariuszem jest, aby nasze maciory nie chorowały i abyśmy nie musieli im podawać leków w postaci antybiotyków, środków przeciwzapalnych, przeciwbólowych czy przeciwobrzękowych, ale w przypadkach uzasadnionych zawsze lekarz podejmujący decyzję kieruje się tzw. większym dobrem, czyli musimy ratować matkę po to, aby pośrednio ratować jej miot. Są leki, które mogą mieć wpływ na kondycję prosiąt, np. na ich przewód pokarmowy i mogą wywoływać biegunki polekowe, ale jest to mniejsze zło w stosunku do sytuacji, gdybyśmy czynności lekarsko-weterynaryjnych nie podjęli, prowadząc do cierpienia zwierzęcia czy w konsekwencji może do jego śmierci. W trakcie leczenia maciory, biorąc pod uwagę, że ona karmi w pierwszych dniach co dwie godziny, raczej niemożliwym byłaby izolacja prosiąt od matki. Dużą rolę odgrywają tutaj sprawy behawioralne: prosię czuje się przy matce znacznie bardziej komfortowo niż jeżeli miałoby być gdzieś na dłuższy czas izolowane. Rodzi się tutaj również pytanie, jak miałoby być prosię w czasie izolacji karmione?
Może z pomocą mogłyby przyjść wtedy te maciory, które urodziły np. tylko 8 prosiaków? Opowiadał pan o nich poprzednim razem.
Oczywiście. Jest to jeden ze sposobów postępowania, choć też nie jest to złoty środek i bardzo uniwersalna forma aktywizacji, bo w stadach, gdzie mamy do czynienia z PRRS, a zwłaszcza jego fazą określaną jako niestabilną, mieszanie miotów byłoby wręcz niekorzystnym zjawiskiem. Oprócz tego, jak mówiliśmy wcześniej, mamy tzw. baby roomy, a więc osobne, niewielkich gabarytów pomieszczenia, gdzie od trzeciego dnia możemy odchowywać prosiaki. Uważam jednak, że jest to zawsze tzw. opcja zastępcza, ponieważ instynktu macierzyńskiego nie zastąpi żaden baby room, chociaż byłby stworzony w najnowszej technologii, jak najbardziej skomputeryzowany i posiadał niezliczoną ilość czujników.
Przeczytaj także inne porady lek. wet. Zbigniewa Kuberki: