Laktacja u maciory - na co zwracać uwagę?
Z doktorem Zbigniewem Kuberką, lekarzem weterynarii z Dobrzycy koło Jarocina, specjalistą od trzody chlewnej rozmawialiśmy już o wyborze kandydatki na maciorę, o jej inseminacji, ciąży oraz porodzie. Tym razem zgłębimy temat laktacji.
Panie doktorze, wspomniał pan o ważnej roli siary. Czy laktacja zasługuje na osobne jej potraktowanie jako temat?
Jak najbardziej. Laktacja jest kolejnym elementem naszej porodówkowej układanki. Do tej pory sporo mówiliśmy o opiece nad noworodkami, niemniej jednak bez prawidłowej laktacji maciory, skazani bylibyśmy jako hodowcy na niepowodzenie. Głównym celem laktacji jest fakt odsadzenia jak największej ilości mocnych prosiąt w 28 dniu ich życia. Cele, jakie sobie stawiamy, zwłaszcza w stadach hyperproliferacyjnych, to jest co najmniej 85% przeżywalności prosiąt od żywo-urodzonego do żywo-odsadzonego w tym 28 dniu i nie więcej niż ok. 10% subpopulacji prosiąt nieco słabszych.
Wiadomo, że nie mamy do czynienia z fabryką gwoździ, tylko z żywym organizmem, dlatego też parametry te różnią się pomiędzy fermami, a nawet w obrębie fermy mogą mieć charakter fluktuacyjny. Mówiliśmy już, od czego zależy ilość i jakość wypitego mleka, a więc o lokalizacji sutków. Czym bardziej są one umieszczone dogłowowo, tym potencjał mleczny jest lepszy. Mówiliśmy także o kolejności rodzących się prosiąt, a wszystkie te rzeczy w połączeniu z lokalizacją w macicy i co za tym idzie – odżywieniem płodów, mają również wpływ na masę urodzeniową prosiąt, a ta z kolei będzie przekładać się na masę odsadzeniową. Cel, jaki sobie stawiamy, to taki, aby ta masa w 28 dniu życia oscylowała wokół 7 -8 kg, średnio.
Jaką rolę odgrywa pojenie macior? Na co musimy zwrócić szczególną uwagę?
Mleko ma to do siebie, że głównym jego składnikiem jest oczywiście woda i tak, jak we wszystkich sektorach produkcji musimy uważać na dopojenie zwierząt, tak i tu szczególną uwagę zwracamy na komfort wodny - jako na główną kwestię produkcji mleka w sektorze porodówki. Dlatego też przepływ wody dla karmiącej matki powinien wynosić minimum 2 litry na minutę. Często u moich hodowców znajdują się dwa poidła: jedno umieszczone jest w postaci smoczka nad korytem, a drugie nieco niżej przy podłodze w formie miski, tak, aby maciora mogła się napić na leżąco. Można powiedzieć, że ilość produkowanego mleka przez naszą mamę, a więc dopojoną mamę, wpływa na przyrosty miotu. Szacuje się, że 4,5 grama mleka wypitego przez prosię tworzy około 1 gram jego przyrostu. Wszystko jednak zaczyna się od siary, im to prosię napije się jej więcej, tym będzie bardziej żywotne, a zatem mniej będzie podlegać przygnieceniu w pierwszych dniach życia - z jednej strony, z drugiej zaś - większa ilość pobranej siary będzie wpływać na większe spożycie mleka i, co za tym idzie, wyższą jego masę. Działania nasze zmierzające do tego celu należy uznać za kluczowe. Maciora powinna wypijać w tym czasie ok. 10% masy swojego ciała oraz 1 litr wody przypadający na każde prosie. Wyobraźmy sobie zatem 200 kilogramową maciorę z 15 prosiętami. Nikogo nie powinno dziwić, że dzienne zapotrzebowanie na wodę takiej karmiącej matki wynosi ok. 35 litrów dziennie. Powinniśmy o tym naprawdę pamiętać.
A jak powinno wyglądać żywienie macior w tym okresie?
Otóż ważne jest, aby dokonać przemyślanej strategii żywienia macior w czasie laktacji, ponieważ z jednej strony możemy wpaść w turbulencje związane z biegunką u prosiąt, a z drugiej strony poprzez podanie mniejszej ilości paszy możemy doprowadzić do mniejszych przyrostów masy ciała u prosiąt, co z kolei związane jest z mniejszą ilością produkcji mleka u naszych zwierząt. Zasadniczo przez pierwsze 10-14 dni po porodzie, mamy do czynienia z okresem, który nazywamy rozkarmianiem. W tym czasie produkcja mleka nie jest jeszcze na tak wysokim poziomie i nie musi ona na nim być, ponieważ mamy jeszcze stosunkowo bardzo młode prosięta, które aż tak dużo mleka jeszcze nie pobierają. Okres rozkamiania polega na tym, że raczej stosujemy tutaj technikę żywienia macior określoną ilością paszy, która stopniowo zwiększana jest z dnia na dzień. I tak niektórzy hodowcy w dniu porodu często w ogóle nie zadają paszy, a ci, którzy akceptują żywienie w tym dniu, stosują jej ok. 1 kg i zasada jest taka, że do ok. 10-14 dnia, codziennie podwyższamy ilość tej paszy o ok. 0,5 kg. Po okresie tych 10-14 dni, w których stosujemy z góry określoną ilość paszy w ciągu dnia, staramy się żywić nasze maciory „ad libidum”, czyli do woli. Zależy nam na tym, aby jak najwięcej paszy, po okresie rozkarmiania nasza karmiąca mama zjadła, gdyż czym więcej ona zje tej paszy, tym więcej wyprodukuje mleka. Twierdzi się, że średnia ilość paszy zjadana przez maciorę karmiącą powinna wynosić ok. 8-10 kg. Średnio, to mam na myśli od 1 do 28 dnia laktacji, a to oznacza, że powyżej drugiego jej tygodnia taka maciora powinna jeść powyżej 10 kg paszy dziennie.
A co z jakością tej paszy? Jaki jest jej optymalny skład?
Pasza w okresie karmienia powinna być o wyższej zawartości energii i białka, tak aby nie dopuszczać do wychudzenia loch w trakcie laktacji, co zresztą jest procesem fizjologicznym w tym okresie, natomiast nie powinniśmy dopuszczać do tego w skrajnych wartościach, gdyż może się to odbić na mniejszej ilości urodzonych prosiąt w przyszłym miocie. Zjawisko to nazywamy syndromem następnego porodu. Kilka parametrów dotyczących żywienia w czasie laktacji: wiemy, że jeżeli zwiększymy ilość energii z 45 do 60 MJ, to taki fakt podnosi nam produkcję mleka z 6,6 kg na dzień do 7,2 kg. Kolejna sprawa: zapotrzebowanie maciory na lizynę, to ok. 2,6 g dziennie na każde 100 g dziennego przyrostu masy całego miotu. Stąd też powstały różne strategie żywienia macior karmiących, a zwłaszcza po drugim tygodniu laktacji, tak aby starać się wpakować w żołądek maciory jak największą ilość paszy. Początkowo stosowano strategię 3-krotnego żywienia dziennie, natomiast najlepsze fermy dzisiaj używają 5-krotnego żywienia dziennie, gdyż wiemy, że rozszerzalność żołądka ma jakieś określone granice i stąd podanie tych posiłków w mniejszej ilości, ale częściej per saldo powoduje to, że w ciągu dnia taka maciora jest w stanie zjeść większą ilość paszy. Szczególnie w ostatnich latach mamy duże problemy z odpowiednią ilością paszy, którą chcielibyśmy, aby maciory karmiące zjadły, a której nie potrafią zjeść z racji fali długoterminowych upałów – z czym mieliśmy do czynienia w tym i poprzednim roku bardzo spektakularnie. Stąd też mówi się dużo o strategiach żywienia. Jedna z nich polega na tym, aby pierwszy największy posiłek był zadany o świcie, kiedy jest najchłodniejsza pora dnia o ok. godz. 5.00 rano, a następnie podawanie paszy z większą zawartością energii, ale o mniejszej objętości, tak aby zwierzęta mogły lepiej przekonwertować tę strategię żywienia na produkcję mleka.
A jak przekłada się wysoka temperatura na wydajność mleka u maciory?
Oczywiście mówiliśmy o tym, że upały są wrogiem laktacji i to jest prawda. Wysoka temperatura na zewnątrz, ale również wysoka temperatura wewnątrz, w sektorze porodowym wpływa niekorzystnie na maciorę, a co za tym idzie również na laktacje u niej. Badania dowiodły, że zwiększenie temperatury na porodówce z 18 do 28 ºC powoduje spadek spożycia paszy o 40% i spadek produkcji mleka o 25%. Inne badania wykazały, że wzrost temperatury z 19 do 29 ºC w 24 dniu laktacji powodował zmniejszenie spożycia paszy z ok. 7 do 4 kg dziennie, a to z kolei spowodowało obniżenie przyrostów wagi w miocie z ok. 3 do 2,2 kg na dzień. Był to zatem znaczny spadek masy potencjału przyrostu miotu, co jak mówiłem wcześniej jest oczywiste: mniejsze pobranie paszy – mniejsza produkcja mleka – słabszy przyrost miotu.
Możemy temu jakoś zapobiec lub zmniejszyć skutki?
Możemy starać się minimalizować stres cieplny macior w sektorze porodówki. Obecnie pojawiają się różne systemy obniżające temperaturę, jak chociażby rekuperacja, klimatyzacja czy system zamgławiania. Wszystkie te technologie mają za zadanie obniżać temperaturę wewnątrz sektora porodówki, tworząc jednocześnie większy komfort termiczny dla macior.
Przeczytaj także inne porady lek. wet. Zbigniewa Kuberki: