KOWR wykrywa podstawione osoby w przetargach
Do przetargów o dzierżawę państwowych gruntów rolnych nie startują tylko rolnicy indywidualni. Czasem przez podstawione osoby - bezprawnie robią to także przedsiębiorcy rolni.
- Przy dzierżawie i sprzedaży gruntów zawsze będą pewne kombinacje, bo każdy chce ziemię - stwierdza Bogdan Fleming, dyrektor OT KOWR w Poznaniu. Jak zatem na starcie wyeliminować tych, którzy gruntów nie powinni dostać w dzierżawę?
Powiększanie gospodarstwa to niekiedy jedyna szansa na rozwój. Dlatego wielu rolników decyduje się na udział w przetargach na dzierżawę państwowych gruntów. Biorą w nich udział także osoby, które tego robić nie powinny. Bo z rolnictwa nie żyją i nie zamierzają tego robić w przyszłości. Pod przykrywką innych, po grunty wyciągają ręce także biznesmeni oraz właściciele ogromnych gospodarstw rolnych. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa o tym wie i w miarę swoich możliwości „niewłaściwie” osoby wychwytuje. Choć mogłoby się to wydawać dziwne, nie zawsze jest to łatwe, bo „papiery” w stosunku do nich często się zgadzają, mimo że wszyscy wokół wiedzą, że to przekręt. Jak to udowodnić?
Czy można stworzyć przepisy, które w stu procentach wyeliminują nieczystych graczy?
Wielkopolska. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) w jednym czasie ogłasza 6 przetargów na działki o wielkości od 6 do 19 hektarów - w sumie 80 hektarów. Okres umowy na użytkowanie zakłada 8 lat. Zainteresowanych jest sporo. Na liście zakwalifikowanych do wzięcia udziału w przetargach łącznie jest około 25 nazwisk. Niektóre z nich zaskakują, bo należą do osób ściśle powiązanych z dużymi przedsiębiorstwami rolnymi. Skoro jednak znalazły się na liście podanej przez KOWR - musiały spełnić warunki konieczne do udziału w przetargu.
A co trzeba zrobić, by przystąpić do konkursu? Po pierwsze należy złożyć oświadczenie o spełnieniu warunków dopuszczających do przetargu oraz oświadczenie o łącznej powierzchni użytków rolnych. Kolejny dokument, którego, zgodnie z przepisami, wymaga KOWR, to zaświadczenie o zameldowaniu na pobyt stały wydany przez gminę. Do tego konieczne jest oświadczenie poświadczone przez wójta lub burmistrza o osobistym prowadzeniu gospodarstwa rolnego. W jaki sposób włodarz może zweryfikować, czy osoba, która składa takie oświadczenie, jest prawdomówna? Posiadanie gruntów rolnych można poświadczyć aktami własności. A ich użytkowanie? No cóż, trudno udowodnić komuś, że nie ma z nimi nic do czynienia, a uprawia je ktoś inny.
W ten sposób papiery są w porządku i tylko odpowiednia reakcja środowiska może zapobiec oddanie ziemi w użytkowanie komuś, kto nie jest rolnikiem indywidualnym. Tak też było w tym przypadku. Jeszcze przed ogłoszeniem wyników przetargu rolnicy nagłośnili sprawę.
- Obecna polityka rolna ma na celu wspierać gospodarstwa indywidulne. Po to były wyłączenia i po to też wprowadzono zmiany w ustawie o obrocie ziemi. Rolnicy z naszego rejonu walczą o areały. Gospodarze potrafią jeździć 20 - 30 km na pole, po to, by produkować paszę i słomę dla zwierząt. Ziemi brakuje dla tych, którzy chcą się rozwijać - komentowali rolnicy.
Poprosili o interwencję posła PiS Jana Dziedziczaka, który zwrócił się do KOWR-u o „rzetelne przeanalizowanie przesłanych ofert”. „Na ostatecznej liście osób zakwalifikowanych do przetargu pojawiły się według anonimowych sugestii, nazwiska budzące wątpliwość co do posiadania gospodarstwa. Osoby te zakwalifikowały się do udziału w przetargu i złożyły ofertę dzierżawy. Z otrzymanej informacji wynika, że osoby te są zatrudnione na wysokich stanowiskach w spółce prowadzonej przez właściciela dużego gospodarstwa. Według domniemań okolicznych rolników, przewiduje się - że w przypadku wygrania przetargu przez owe osoby - ziemia nie będzie przez te osoby uprawiona, a przez gospodarstwo dużego gospodarza” - czytamy w liście, który poseł Jan Dziedziczak przesłał do Oddziału Terenowego KOWR w Poznaniu. Efekt? Ziemia nie trafiła w niepowołane ręce.
Czytaj także: Nierolnik będzie mógł kupić 1 ha ziemi rolnej
Kto powinien poświadczać oświadczenie o osobistym prowadzeniu gospodarstwa?
Bogdan Fleming, dyrektor Oddziału Terenowego KOWR w Poznaniu przyznaje, że jego instytucja często ma nie lada problem z ustaleniem, czy osoba, która startuje w przetargu jest naprawdę rolnikiem indywidualnym, który chce rozwijać swoje gospodarstwo. Czy w jego opinii można byłoby tak udoskonalić przepisy, by całkowicie wyeliminować tzw. słupy?
- Chciałbym, aby tak było, ale tego nie da się zrobić. Analizowaliśmy te kwestie pod wieloma względami. Rozważaliśmy wprowadzenie wymogu posiadania działki obok tej, którą chcemy wydzierżawić. W praktyce pojawiały się problemy. Były też licytacje. I większe pieniądze dawali ci, którzy mieli dostęp do sporego kapitału, a mały rolnik zostawał zlicytowany - tłumaczy Bogdan Fleming.
Może oświadczenie o osobistym prowadzeniu gospodarstwa powinien nie tylko poświadczać wójt, ale i sąsiedzi - rolnicy? To w końcu oni najlepiej wiedzą, kto jeździ po polu ciągnikiem i uprawia ziemię? - Od strony prawnej pewnie nie można by było tego zrobić, ale z logicznej, gospodarskiej może by to było dobre. Warto porozmawiać o tym pomyśle. Tylko trzeba pamiętać, że opinie ludzi mogą być subiektywne i niesprawiedliwe. Przy dzierżawie i sprzedaży gruntów zawsze będą pewne kombinacje, bo każdy chce ziemię - stwierdza Bogdan Fleming.
Czytaj także: Rolnicy powiększają gospodarstwa
Czy do przetargów o ziemię powinni przystępować tylko ubezpieczeni w KRUS?
Kolejne kryterium, które wyeliminowałoby osoby podszywające się pod prawdziwych rolników to wymóg ubezpieczenia w KRUS. Z drugiej jednak strony są młodzi rolnicy, którzy z uwagi na małą ilość hektarów muszą zatrudniać się w firmach, bo z gospodarstwa wyżyć nie mogą.
- Mam na tyle małe gospodarstwo, że muszę dorabiać gdzieś indziej. A odziedziczyłem je po rodzicach i nie wyobrażam sobie jego sprzedaży. Chce je powiększyć i żyć w przyszłości tylko z rolnictwa. Dzierżawa gruntów państwowych to wielka szansa, by właśnie tak się stało - mówi młody rolnik.
Znalezienie złotego środka jest więc bardzo trudne.
Krajowemu Ośrodkowi Wsparcia Rolnictwa pozostaje więc odpowiadać na sygnały rolników. - Reagujemy na każde pismo czy telefon. Apeluję jednak, by rolnicy podawali konkretne nazwiska budzące wątpliwości, bo stwierdzenie, że „coś jest nie tak” w tym czy tamtym przetargu nie ułatwia nam pracy. Nie mam czasu na analizowanie każdego z rolników. Organizacja setek przetargów to naprawdę dużo pracy - tłumaczy Bogdan Fleming. Dyrektor OT KOWR w Poznaniu przestrzega, że deklaracje składane przez oferentów na pismach są wiążące. - Każdy rolnik, który startuje w przetargu sporządza oświadczenie i pod nim się podpisuje. Deklaruje, że jest rolnikiem i prowadzi gospodarstwo rolne. Przedstawia swoją analizę gospodarstwa. Jeśli okaże się, że poświadcza nieprawdę, może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej - zaznacza.
Umowa dzierżawy, w chwili wykrycia nieprawidłowości, może być zerwana
Tłumaczy, że nawet, jeśli dana osoba wygra przetarg, a kontrola wykaże, że nie prowadzi gospodarstwa, umowa dzierżawy może być natychmiast zerwana. - Ludzie posuwają się do różnych chwytów, przedstawiają różne dokumenty. Na szczęście wychwytujemy wiele kłamstw. (...) Przestrzegam tych, którzy mają bardzo dużo ziemi, a podstawiają swoich ludzi. Wychwyciliśmy w ostatnim czasie kilkanaście takich osób i będziemy to robić. To ma być przestroga. Dla nas ważna jest uczciwość - mówi Bogdan Fleming.