Raport o polskim rynku mięsa - co do poprawy?
Wyniki badań pokazują - 50 mld zł w ciągu 5 lat może zyskać polska gospodarka, jeśli usprawni działania sektora rolno - spożywczego.
Kongres 590 to miejsce spotkań przedstawicieli biznesu, nauki i legislacji. W programie nie zabrakło także tematyki rolniczej. W drugim dniu trwania Kongresu 590 w Jesionce koło Rzeszowa firma EY przedstawiła raport o sytuacji na polskim rynku mięsa. O z niego wynika? Nie jest źle, choć, gdyby udało się usprawnić kilka pewnych kwestii - można by było zawalczyć o 50 mld zł w ciągu 5 lat. Dokument został opracowany we współpracy z ekspertami Grupy Cedrob, największego polskiego producenta mięsa.
Sprawdź aktualne ceny żywca wieprzowego TUTAJ
Rynek mięsa wieprzowego
Największym zagrożeniem dla polskiej produkcji świń, co nie dziwi, jest afrykański pomór świń. Problem stanowi także nierównomierna struktura produkcji w skali kraju, do której przyczyniają się opory społeczne przed nowymi inwestycjami. Jak wynika z raportu EY w Polsce funkcjonuje zaledwie tysiąc wyspecjalizowanych gospodarstw utrzymujących dużą obsadę - pokrywają 25 procent krajowej produkcji. Nie jest to wiele chociażby w porównaniu z Niemcami, gdzie 71% całości produkcji jest skupione w aż 10 tysiącach profesjonalnych gospodarstw o obsadzie równej 1000 szt. lub większej.
Czytaj także: Pogłowie trzody chlewnej będzie spadać? Prognozy na 2019 rok
Na rodzimą produkcję trzody chlewnej niekorzystnie wpływa także uzależnienie się od importu warchlaków. W ostatnich dziesięciu latach liczba warchlaków pochodzących z poza granic naszego kraju wzrosła o 35 procent, z czego aż 85 procent zwierząt trafia do nas z Danii. Raport wykazuje, że korzyści z zastąpienia importu prosiąt i warchlaków produkcją krajową to, co najmniej półtora tysiąca nowych miejsc pracy, nawet 1,8 mld złotych rocznie dodatkowej wartości produkcji krajowej i zniwelowanie perspektywy uzależnienia od dostawców zewnętrznych.
Rynek drobiu
W tym sektorze jest zdecydowanie lepiej. Polska jest pierwszym producentem tego mięsa w UE i czwartym eksporterem na świecie (po Brazylii, USA i Holandii). Jak wynika z raportu, polscy producenci drobiu osiągają najniższy koszt produkcji 1 kg wśród największych producentów w Unii Europejskiej. 95 procent wartości hodowlanej jest wytwarzane przez podmioty z polskim kapitałem. W hodowli i przetwórstwie drobiu w Polsce zatrudnionych jest 84 tysiące osób.
Jak wynika z raportu, możemy spodziewać się dalszego wzrostu eksportu, a do 2023 roku zatrudnienie w branży znajdzie dodatkowych 20 tysięcy osób. Do wzrostowej tendencji na rynku drobiowym przyczynia się brak zmian regulacyjnych wpływających na koszt pasz, a to właśnie one stanowią blisko 70 procent wartości produkcji.
Zagrożenia dla branży drobiarskiej
Zagrożeniem dla branży drobiarskiej jest - zdaniem badaczy EY - wprowadzanie zakazu stosowania pasz GMO. Czynnik ten doprowadziłby do utraty konkurencyjności produkcji drobiowej i w efekcie spadek eksportu w latach 2019-2023 o wartości 35 mld złotych. Zakaz stosowania soi genetycznie modyfikowanej spowodowałby wzrost kosztów produkcji o ponad 15 procent, gdyż obecnie nie istnieją dopuszczoną prawem i efektywne kosztowo substytuty pozwalające na stuprocentowe wyeliminowanie importowanej śruty sojowej.
Czytaj także: Grypa ptaków. Dramatyczna sytuacja na Bałkanach
Według raportu, w razie wprowadzeniu zakazu pracę mogłoby utracić nawet 40 tysięcy osób. Warto zaznaczyć, że 20 największych eksporterów produktów drobiowych (stanowią 92 procent światowego eksportu, stan na 2017 rok) nie zakazuje stosowania GMO w paszach. W razie wprowadzenia takich obostrzeń, Polski przemysł drobiowy z wykazującego najniższy koszt produkcji w UE zacząłby wskazywać najwyższy.
Co trzeba zrobić, by poprawić sytuację w sektorze produkcji mięsa w Polsce według raportu EY?
- zreformować system nadzoru weterynaryjnego
- skrupulatnie egzekwować przepisy bioasekuracji we wszystkich typach gospodarstw, by zapobiec rozprzestrzenianiu się ASF
- podjąć działania w celu odbudowy produkcji prosiąt w Polsce poprzez skierowanie funduszy bezpośrednio do gmin i pozwolić na wdrożenie stref ze specjalną ścieżką inwestycyjną
- usprawnić proces inwestycyjny, czyli skrócić terminy wydawania pozwoleń i doprecyzować przepisy dla lokalizacji, budowy i eksploatacji obiektów inwentarskich.