Kabiny na zamówienie. Z czego są wykonywane i ile kosztują?
Producenci kabin do ciągników rolniczych i kombajnów notują duże zapotrzebowanie na swoje produkty zarówno w przypadku maszyn używanych jak i nowych. Które elementy wykończenia są tańsze - metal czy tworzywo sztuczne? Ile kosztuje dodatkowe wyposażenie?
Rynek kabin dzieli się na starszą i nowszą generację produktów. Według wyspecjalizowanych firm, prym wśród ciągników używanych wiodą kabiny do Ursusów: C-330, C-360, Massey Fergusonów: 235, 255 oraz MTZ-ów.
- Są one dedykowane głównie dla klientów indywidualnych. Oczywiście sprzedajemy też nasze produkty do składnic, ale przede wszystkim odbiorcami są jednak bezpośrednio rolnicy - informuje Agnieszka Zygner z firmy Naglak, działającej zarówno na rynku polskim jak i zagranicą.
Ekspertka przyznaje, że najlepsze wyniki, jeśli chodzi o sprzedaż, uzyskują Ursusy, a dokładne dane firmy wskazują, że w 2018 roku udało się sprzedać 540 kabin do "sześćdziesiątki" i 150 kabin do "trzydziestki".
ZOBACZ TAKŻE: Uratowali upadłe gospodarstwo i stali się potęgą [ZDJĘCIA]
- Dzielą się one jeszcze na te wykonane z metalu i te w których dach oraz błotniki są z tworzywa sztucznego - nazywane „nowym obliczem”. I to właśnie „nowe oblicze” cieszy się większym "wzięciem", ponieważ wygląda bardziej nowocześnie, jest atrakcyjniejsze i pozwala na tworzenie bardziej opływowych kształtów, a także zapewnia lepszą odporność na korozję
- informuje specjalistka firmy Naglak, zwracając także uwagę na to, że duże zainteresowanie wśród właścicieli maszyn używanych wzbudzają kabiny do kombajnów Bizon.
- W ubiegłym roku sprzedaliśmy 130 sztuk do samego Bizona. Jeśli chodzi o inne marki kombajnów, to popyt płynął głównie z zagranicy. Najczęściej były to: Claas, John Deere oraz Deutz Fahr - informuje Agnieszka Zygner.
Nieco inaczej wygląda sytuacja na rynku kabin do ciągników nowszej generacji schodzących z linii produkcyjnej. W tym przypadku wyroby te są sprzedawane głównie do delaerów bądź nawet głównych importerów. Producenci w takich przypadkach podpisują umowy na konkretne ilości kabin, które muszą wyprodukować, trudniej jest natomiast kupić je indywidualnie. Jak przyznaje Agnieszka Zygner, w firmie Naglak najczęściej w tym segmencie odbiorcami dealerzy takich marek jak: Deutz Fahr, John Deere, Kubota, New Holland oraz Branson.
- Jeśli chodzi o Deutz Fahra w naszym przypadku sprzedaje się powyżej 500 kabin rocznie. Wszystkie kabiny do traktorów nowszej generacji posiadają elementy wykonane z tworzywa. Pojawiają się także m.in. gięte szyby, nagrzewnice oraz wiele innych elementów wyposażenia - przyznaje ekspertka.
Więcej o tym, co znajduje się w podstawowym i dodatkowym wyposażeniu opowiada Adam Szyszka z firmy Szyszka Agro-Perfekt, która również specjalizuje się w sprzedaży tego typu urządzeń.
- Każda kabina, bez względu czy chodzi o markę Ursus czy też MTZ w standardzie posiada lampy pozycyjne z kierunkowskazami, halogeny, wycieraczkę elektryczną, tapicerkę na błotnikach i podsufitce, stopnie do wejścia oraz zestaw montażowy. Wyprowadzone są także wszystkie kable, uchylny jest dach, a tylna szyba otwierana jest na siłownikach - informuje ekspert.
Dodatkowo firma ta oferuje osłony silnika - maski, nagrzewnice, szyberdach, półkę na radio, miejsce na głośniki, przednie halogeny wmontowane w dach, boczne szyby uchylane, lampę błyskową oraz przednie błotniki. Na zamówienie możliwa jest także zmiana koloru, a całość może być cynkowana ogniowo.
- Tego typu zamówienia nie są jednak zbyt częste, ponieważ wiąże się to już z większym wydatkiem – przyznaje Adam Szyszka.
Jak podaje Agnieszka Zygner w firmie Naglak w przypadku kabin nowszej generacji możliwe jest jeszcze montowanie siłowników gazowych w drzwiach i tylnej szybie, elektrycznej wycieraczki przedniej i tylnej weaz ze spryskiwaczem, gniazda USB czy też uchylnych szyb przednich. Ponadto jako opcje dodatkowe montowane są: klimatyzacja, skrętne przednie błotniki, oświetlenie ledowe oraz izolacja akustyczna.
- Izolacja obniża zdecydowanie poziom hałasu w kabinie operatora, dzięki czemu uzykuje się większy komfort pracy- dodaje Agnieszka Zygner.
Wszystkie kabiny zanim zostaną dopuszczone do sprzedaży, przechodzą obowiązkowe testy wytrzymałościowe i muszą posiadać odpowiednie parametry, które mają zagwarantować operatorowi większy poziom bezpieczeństwa, zwłaszcza w przypadku wypadku.
- Wszystkie kabiny, które wprowadzamy na rynek, są poddawane badaniom wg kodu OECD. Każdy produkt musi posiadać badania ROPS (Roll Over Protective Structures) tzn. konstrukcja musi chronić operatora w przypadku przewrócenia się maszyny oraz FOPS (Falling Object Protective Structures) - kabina musi chronić kierującego w przypadku elementów spadających z góry. To badanie jest wymagane przede wszystkim przy ciągnikach, które współpracują z ładowaczem czołowym
- tłumaczy ekspertka z firmy Naglak, która dodaje, że jej firma bezpośrednio nie produkuje wszystkich części składowych kabiny, ale znaczną część po prostu montuje. Kupowane są m.in. szyby, klamki, nagrzewnice czy też zawiasy do szyb. W własnym zakresie wytwarzane są natomiast wszystkie elementy z metalu i dachy oraz błotniki z tworzywa sztucznego, niektóre uszczelki oraz tapicerka.
Jeśli chodzi o przeciętną cenę kabiny do ciągników starszej generacji kształtuje się ona na poziomie około 5 tysięcy złotych.
- Z dodatkowymi elementami może ona wzrosnąć mniej więcej do około 8 tysięcy. Kabina wyposażona jest jednak w takich wypadkach w wiele udogodnień i gwarantuje jeszcze większy komfort
- mówi Adam Szyszka, którego firma niektóre kabiny rozprowadza przez dealerów, a większość sprzedaje za wschodnią granicę.
- Rocznie sprzedajemy około tysiąca sztuk – przyznaje Szyszka.
Większą wydajnością i sprzedażą może pochwalić się firma Naglak, która w 2018 roku sprzedała około 2200 nowych kabin.
- Około 65% z nich trafiło na rynek polski, a reszta zagranicę. Jest to zmiana w stosunku do lat poprzednich, kiedy w sprzedaży brylowały obce rynki
– przyznaje Agnieszka Zygner, która informuje, że składając zamówienie na kabinę, rolnik bądź firma musi czekać na wykonanie zamówienia od 2 do nawet 12 tygodni.
- Termin uzależniony jest od tego, jakie zapotrzebowanie występuje w danym czasie i jak skomplikowane są to kabiny. Najdłużej czeka się za prototypami. Wykonujemy także zamówienia niestandardowe, jednak w takim przypadku są to dla nas nowe wyzwania, czasami skomplikowane. Na pewno jednak poradzimy sobie z większością zleceń - kończy ekspertka.