Jak poprawić efektywność tuczu świń w cyklu otwartym?
Czy dzięki prostym działaniom profilaktycznym można zwiększyć zyski na tuczu świń? Lekarz weterynarii Krzysztof Pająk przytoczył konkretne liczby, które producentom trzody chlewnej powinny dać do myślenia*.
Na uzyskanie jak najlepszych parametrów tuczu składa się wiele czynników. Znaczenie ma tutaj nie tylko genetyka, jakość paszy i warunki w chlewni, ale także szczepienia. Podczas wykładu poprowadzonego na targach Ferma w Łodzi lek. wet. Krzysztof Pająk postanowił skupić się na aspektach poprawy efektywności tuczu w cyklu otwartym. Zaznaczył, że spotyka się czasem z rolnikami, którzy nabywając importowane prosięta, są pewni, że wystarczy je kupić, odchować i sprzedać. Nie zdają sobie sprawy, że ich chów wymaga odpowiedniego przygotowania pomieszczeń, badań oraz szczepień. - Rolnicy popełniają często proste błędy. Jeśli kupujemy warchlaka, każdy genotyp - czy to świnia z Danii, Holandii, czy Polski, wnosi za sobą pewne tempo wzrostu, ale także przewidywalne problemy zdrowotne, które trzeba brać pod uwagę. Oczywiście hodowcy są niejednokrotnie przekonani, że kupując takiego a nie innego warchlaka, mają pewny zysk, ale nie zawsze tak jest - wyjaśnił lek. wet. Krzysztof Pająk.
Czytaj także: Kto w Wielkopolsce importuje świnie i półtusze z UE? Lista zakładów
Podstawową czynnością, jaką należy wykonać przed zakupem importowanego warchlaka, jest uzyskanie statusu zdrowotnego zwierzęcia wraz z wykazem przeprowadzonych szczepień. - Powinny być wykonane szczepienia ochronne na mykoplazmę, PCV2, PRRS, ewentualnie na pneumonię. Jest to bardzo istotne z punktu widzenia strat - zaznaczył lek. wet. Krzysztof Pająk.
Kolejna sprawa to odpowiednie przygotowanie chlewni na zasiedlenie nową partią przywiezionych warchlaków. - Polecam dezynfekowanie poprzez pianę, które pozwala na dojście preparatu we wszystkie zakamarki i pozbycie się tłuszczów oraz zarazków. Warto pamiętać o użyciu dobrego środka dezynfekcyjnego oraz zasadzie, która nie zawsze jest przestrzegana, czyli cała chlewnia pusta - zaznaczył.
O dokładnym pozbyciu się zarazków trzeba szczególnie pamiętać w sytuacji, gdy poprzednim razem mieliśmy problem z konkretnymi patogenami. Jeśli nie chcemy, by doszło do ponownego wybuchu choroby - solidnie zdezynfekujmy obiekt. - Czasem obserwuję zimą, że hodowcy po myciu i dezynfekcji otwierają chlewnie na oścież i czekają na prosięta. Świnia przyjeżdża do gospodarstwa, a w środku często temperatura jest taka sama, jak na dworze - powiedział lek. wet. Krzysztof Pająk. Gdy w chlewni jest za zimno, warchlaki gromadzą się w skupiska, zjadają więcej paszy oraz pojawiają się kaszel i biegunki. W takich warunkach nie jest trudno o wybuch pleuropneumonii czy chorób związanych z układem pokarmowym. Według specjalisty w chlewni na rusztach optymalna temperatura wynosi od 21 do 24 stopni Celsjusza (w przypadku obiektów na głębokim ruszcie temperatura powinna być o kilka stopni wyższa). Warto pamiętać też o tym, że przyczyną kaszlu wśród warchlaków może być źle ustawiona wentylacja.
Chlewnia powinna być dostosowana do liczby warchlaków:
- odpowiednia ilość miejsc paszowych
- 1 smoczek (poidło) na 10 - 12 sztuk świń
- odpowiednia powierzchnia na 1 zwierzę:
- 20 - 30 kg - 0,30 m2
- 30 - 50 kg - 0,50 m2
- 50 - 110 kg - 0,75 m2
- 110 kg - 1,00 m2
Nie tylko zbyt niska temperatura może wpłynąć negatywnie na efektywność tuczu. - Przed zakupem określonej partii prosiąt powinniśmy sprawdzić, czy w chlewni mamy odpowiednią ilość miejsc paszowych, smoczków i odpowiednią powierzchnię na jedno zwierzę. Tutaj jest pewien problem, dlatego że hodowcy nie pamiętają o tym, iż świnia powyżej 110 kg potrzebuje jednak trochę więcej niż 0,75 m2. Jeśli widzicie, że świnie się gromadzą, bo jest za mało miejsc paszowych, to niestety za tym pojawia się kanibalizm, odgryzanie poszczególnych słabszych sztuk, jak i problemy zdrowotne na skutek stresu - przestrzegał specjalista.
Czytaj także: Ceny żywca wieprzowego - jest coraz lepiej?
Kolejny błąd, jaki popełniają rolnicy, to zadawanie paszy nieodpowiedniej do wieku i wagi zwierzęcia. - Dlatego że w większości hodowcy, którzy kupują warchlaka, przyzwyczaili się do wagi 27 - 33 kg. Natomiast sporadycznie zdarza się, że przyjeżdżają świnie młodsze, w wadze mniejszej i wtedy pasza też musi być odpowiednio dobrana - tłumaczył. Zachęcił do wypróbowania zakwaszaczy, dzięki którym bezantybiotykowo udaje się opanować choroby obrzękowe oraz stosowania witamin (A, D3, C, E), prebiotyków, probiotyków, trójglicerydów i innych produktów złożonych. - Bardzo dobrze się sprawdzają. Zapobiegają chorobom przewodu pokarmowego - dodał.
-
poprawne zarządzanie stadem
-
kontrola sytuacji zdrowotnej w chlewni - badania kliniczne
-
działania wyprzedzające
-
szybka reakcja na pojawiające się problemy
-
sekcjonowanie padłych zwierząt
-
badania laboratoryjne i właściwa ocena wyników badań
-
stosowanie odpowiednich szczepionek
-
stosowanie odpowiednich antybiotyków
-
stosowanie innych metod nieantybiotykowych
-
bardzo dobre efekty suplementacji witaminowej: A, D3, E i C
Lek. wet. Krzysztof Pająk przekonywał, że wydatki poniesione na działania profilaktyczne są zawsze niższe od strat, które dana choroba wywołuje. Na poparcie swych słów podał przykłady. Upadki, nawet niewielkie - wynoszące 1% czy wydłużenie okresu tuczu chociażby o kilka dni to koszty, które ponosi hodowca.
Jeśli założymy, że tona paszy kosztuje tysiąc złotych, to każde 100 gramów paszy na 1 kg przyrostu masy ciała będzie dla nas wydatkiem wyższym o 10 zł na jednym tuczniku. A to z kolei oznacza, że na kilogramie sprzedanego tucznika zarobimy mniej o 10 groszy. Z wyliczeń eksperta 1% upadek warchlaków w wyniku chorób to 5 groszy mniej zarobku na sprzedanym kilogramie. Kolejna sprawa to koszty, jakie są generowane w przypadku wydłużenia tuczu z przyczyn chorobowych.
- Wydłużenie tuczu o 7 dni to dopłata 0,25 zł do 1 kg tucznika, czyli cena sprzedaży tucznika minus 0,25 zł - wyliczał lek. wet. Pająk.
Ekspert podał, ile można stracić, jeśli do chlewni przedostaną się konkretne patogeny.
W stadzie liczącym 500 sztuk koszt szczepienia przeciwko PCV2 może wynieść 3 tys. zł (jedno szczepienie kosztuje 6 zł). Jakie straty można ponieść, jeśli tego się nie zrobi? Według lek. wet. Pająka nawet 15 tys. zł. W przypadku różycy, przy obsadzie 500 sztuk koszt szczepień to natomiast 2 tys. zł. W chwili zachorowania, biorąc pod uwagę upadki, wydłużenie okresu tuczu oraz leczenie można stracić nawet 20 tys. zł.
Chorobom przewodu pokarmowego (E.coli, Salmonella, Lawsonia intracellularis, dezynteria) można zaradzić:
- utrzymując właściwą temperaturę w chlewni
- skarmiając paszą właściwą do wieku i wagi świń
- stosując dodatki zabezpieczające: zakwaszacze, pre i probiotyki, monoglicerydy, środki przeciw mikotoksynom, produkty złożone
Chorobom układu oddechowego (App, SIV, Mhyo, infekcje mieszane) można zaradzić:
- utrzymując właściwą temperaturę (21 - 24 st. C) (w chlewni na głębokim ruszcie temp. powinna być o 1-2 stopnie C wyższa), wilgotność (40 - 70%) i szybkość przepływu powietrza (< 0,5m/s (0,2 m/s)
- przeprowadzając szczepienia zapobiegawcze (App)
Jakie działania profilaktyczne podejmować w przypadku innych chorób:
- Różyca (bakteria przenoszona często w słomie) - szczepienie
- ZZZN - podanie oxytetracykliny
- Streptokokoza - podanie amoksycykliny
- PCV2 - szczepienie po transporcie
- PRRS - szczepienie po transporcie
- SIV - ewentualne szczepienie po transporcie
Jakie ponosimy straty w przypadku konkretnych chorób wg lek wet. Krzysztofa Pająka:
Pleuropneumonia świń
- upadki do 10% (najczęściej zdarzają się do 30%)
- koszt leczenia 10 - 30 zł/szt.
- tucz wydłużony o 7 -10 dni
Koszt szczepienia - 5,00 - 10,00 zł/szt
Choroba obrzękowa
- upadki do 15% (często 25%)
- koszt leczenia - 5,00 - 15,00 zł/szt
- tucz wydłużony o 5-7 dni
Zakwaszacz - 12,00 - 20,00 zł do tony paszy
Różyc
- upadki do 20%
- koszt leczenia - 10,00 - 15,00 zł/szt
- tucz wydłużony o 7 - 10 dni
Koszt szczepienia - 2,00 - 4,00 zł/szt
*Na podstawie wykładu, który miał miejsce na targach Ferma w Łodzi w lutym 2019 r.