Jaja z cenami. W zasadzie to są jaja w cenie.
Jak donosi portal Business Insider w amerykańskich sklepach mamy niedobory jajek. W brytyjskich sieciach handlowych wprowadzono limity zakupu. Czy mamy do czynienia z globalnym, horrendalnym wzrostem cen jajek?
Czy czekają nas znaczące podwyżki?
Szalejąca w Stanach Zjednoczonych i Japonii grypa ptaków znów zagraża Europie. Polscy producenci jaj nie mają wątpliwości, że nawet jeśli w Polsce produktów nie zabraknie, to z pewnością zapłacimy znacznie więcej. Ceny na skupach już biją rekordy, a wkrótce zauważalnie droższe będą nie tylko jajka – ale również wyroby oparte na nich, takie jak makaron, majonez czy ciastka.
Jak wygląda sytuacja w Stanach?
Jak informuje portal Business Insider, w USA można już mówić o kryzysie jajecznym.
- Podstawowy artykuł spożywczy, który przez dziesięciolecia był stosunkowo tanim i niezawodnym produktem, stał się teraz towarem nieuchwytnym, a nawet drogocennym" – alarmuje "The New York Times".
Pojawiające się w sklepach jaja sprzedają się na pniu, a klientów nie odstraszają nawet galopujące ceny – CNN alarmuje, że w grudniu kosztowały o 60 proc. więcej niż rok wcześniej, znacznie wyprzedzając ogólną inflację.
Co z jajami w innych krajach?
Jak się okazuje, problem nie dotyczy wyłącznie Stanów Zjednoczonych. Brytyjski Krajowy Związek Rolników wezwał rząd do pilnej interwencji i wsparcia krajowej produkcji żywności. Z kolei Grocer Magazine donosi, że na Wyspach Brytyjskich ceny niektórych jaj poszybowały nawet o 85% w ciągu roku. Brytyjski Lidl oraz sieć ASDA zdecydowały się nawet na wprowadzenie limitów zakupowych. Podobne kłopoty odnotowywane są również w Malezji, Japonii, RPA, a także Francji. Nowozelandzka platforma aukcyjna Trade Me donosi, że wzrost cen skutkuje poszukiwaniem kur online.
- Od początku stycznia zaobserwowaliśmy ponad 65 tys. wyszukiwań kurczaków i innych artykułów związanych z ich chowem takich jak karmniki, klatki i jedzenie" – wskazuje cytowana przez CNN przedstawicielka platformy.
Co jest powodem niedoborów na świecie?
Cieplejsza niż się spodziewano zima skutkuje rozprzestrzenianiem się grypy ptaków. W USA choroba okazuje się najostrzejsza w historii od lutego 2022 r., by z nią walczyć, zabito ponad 57 mln ptaków na setkach komercyjnych i przydomowych ferm. Japonia natomiast donosiła, że w tym sezonie pobito rekord, wybijając blisko 11 mln ptaków. To o ok. milion więcej niż podczas 2020 r.
Choroba znów dotarła także na Stary Kontynent - w grudniu Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób stwierdziło wprost, że "Europę dotknęła najbardziej niszczycielska epidemia wysoce zjadliwej grypy ptaków". Jej główne ognisko stanowi Francja, w której wykryto od sierpnia do grudnia 226 zakażonych lokalizacji.
Jak wygląda sytuacja w Polsce?
W Polsce sytuacja również się pogarsza. Od początku roku wykryto ok. 30 nowych ognisk choroby.
- To dramat dla dziesiątków gospodarstw. W przypadku wykrycia ogniska likwidowane są wszystkie ptaki, zmagazynowana pasza czy nienadający się do dezynfekcji zgromadzony sprzęt. Hodowcy tracą dorobek życia wart setki tysięcy, a w przypadku dużych ferm nawet milionów złotych. Dopiero po kwarantannie i dezynfekcji można reaktywować stado – informuje Business Insider
Reaktywacja stada nie jest prosta.
- Jajka produkują dopiero kury mające 19-20 tygodni. A pozyskanie tych najlepszych jest drogie i trudne – mówi Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Przedstawiciele branży na razie uspokajają, że sytuacja nie jest gorsza niż w poprzednich latach, jednak tym razem nawarstwia się z wyższymi niż wcześniej kosztami energii i kłopotami na całym świecie. Jaj zabraknąć nie powinno. Polska to jeden z największych producentów jaj w Unii, który od lat produkuje nadwyżki eksportowane na zagraniczne rynki. Nie oznacza to jednak, że nie będzie problemów. Co mówią dane ministerstwa rolnictwa?
- Z danych MRiRW wynika, że przeciętna cena jaj kat. M (chów klatkowy) w grudniu 2022 r. osiągnęła rekordowy poziom 71,80 zł/100 szt. co oznaczało wzrost o 86 proc. r/r. Jednocześnie ceny jaj do przetwórstwa wzrosły 2,2-krotnie – mówi dla portalu Business Insider, Mariusz Dziwulski, ekspert ds. rynków rolnych w PKO BP.
Wiele wskazuje na to, że będzie jednak drożej.
- Według danych Eurostatu wylęgi piskląt kur nieśnych w III kw. 2022 r. w Polsce zmniejszyły się o 35 proc. Uwagę zwracają też istotne, bo ponad 50-proc. spadki wylęgów w Niemczech. Biorąc pod uwagę wciąż ujemną dynamikę wylęgów, notowaną przez Eurostat, możemy oczekiwać, że ceny jaj w dalszym ciągu będą wzrastać. Proces odbudowywania produkcji nie nastąpi szybko – dodaje ekspert PKO BP.
Zdaniem ekspertów, polscy konsumenci muszą się liczyć z rosnącymi cenami jaj.
- W krótkiej perspektywie rosną z powodu licznych przypadków grypy ptaków. Choć nie można powiedzieć, że w Polsce ich liczba jest wyższa niż w poprzednich latach, to ze sporą liczbą ognisk borykano się we Francji i przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. To zachwiało całym światowym rynkiem. Bo chociaż surowych jaj nikt nie transportuje przez ocean, to jednak przetwory jajeczne są przedmiotem obrotu międzynarodowego i eksportu na duże odległości - mówi Piotr Lisiecki, prezes Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Jaki wpływ na kryzys ma chów klatkowy?
Producenci jaj upatrują również kłopotów w niekorzystnych dla nich zmianach na rynku, czyli rezygnacji z chowu klatkowego.
- Od kilku lat sieci zapowiadają, że nie będą rozprowadzać tzw. jajek z trójką. Netto, Lidl czy Biedronka wręcz chwalą się, że tego nie robią. To sprawia, że gdy producent odnawia produkcję, to robi to już w systemie ściółkowym (jajka z dwójką), co oznacza nawet czterokrotnie mniejszą obsadę na tym samym obiekcie. W efekcie mamy mniej jajek do sprzedaży. Przeciętny konsument nie zdaje sobie sprawy, że realizacja postulatów zakazu tego chowu oznacza wzrost min. 30-40 proc. samych kosztów produkcji - tłumaczy prezes Lisiecki.
Ekolodzy odbijają jednak piłeczkę.
- Biorąc pod uwagę cały łańcuch produkcji, wcale nie musi być mowy o dużych zmianach cenowych. Podwyższony dobrostan kurczaków to mniejszy wskaźnik śmiertelności, mniejsza występowalność chorób, co redukuje koszty — wymieniała w rozmowie z Business Insiderem Monika Kowalska z organizacji Otwarte Klatki.
Czy polskie jaja zawojują świat?
Jak twierdzi portal Business Insider, z drugiej strony szalejący na świecie kryzys może stać się okazją dla polskiej branży, jeśli finalnie wyjdzie z kłopotów mniej poturbowana niż jej światowi konkurenci. Polskie jaja są już w Singapurze, a wcześniej Izrael zastąpił niepewnych dostawców z Ukrainy dostawcami z Polski po odbyciu wnikliwego audytu na polskich fermach.
- Według GUS eksport jaj w skorupach w okresie od stycznia do listopada 2022 r. wzrósł o 56 proc. w stosunku do niskiego 2021 r. i o 14 proc. w relacji do analogicznego okresu w 2020 r. Ponad pięciokrotny wzrost odnotowano w eksporcie do Francji, która w 2022 r. odnotowała najwięcej ognisk grypy ptaków wśród krajów unijnych - przypomina Mariusz Dziwulski.
Teraz gdy część zagranicznych producentów ucierpi, Polska może mieć okazję, by zwiększyć swoją obecność na wielu rynkach.
- Obecnie poza kraj trafia ponad 50 proc. produkcji mięsa, niewiele mniejszy odsetek jaj również trafia na eksport. Wiele kanałów dystrybucji zostało już dawno opanowanych, więc trudno spodziewać się, że eksport w najbliższym czasie znów gwałtownie wzrośnie, zwłaszcza jeśli rynek krajowy spotkają kolejne perturbacje. Na kryzysach oczywiście niektórzy zarabiają, ale jestem przekonany, że większość rolników wolałaby stabilność — komentuje Andrzej Danielak.
Masz pytania lub wątpliwości dotyczące tego artykułu?
Napisz wiadomość: [email protected]
Czekamy na kontakt z Tobą, Twój głos jest dla nas ważny.
O prognozach rynku drobiu w 2023 roku przeczytasz tutaj - kliknij.