Ziemniaki 2024 - plony, jakość i przede wszystkim CENA
Sprawdziliśmy prognozy na temat tegorocznych zbiorów ziemniaków i najważniejszych spraw z tym związanych.
Plony ziemniaków 2024
Dr Wojciech Nowacki, prezes Stowarzyszenia Polski Ziemniak, zaznacza, że tegoroczne średnie plony ziemniaków z wszystkich grup wczesności mogą wynieść nieco ponad 300 dt/ha. - Nie jest to zły wynik, patrząc na ten rok, który w ogólnym ujęciu, upłynął pod znakiem suszy, na co wskazują zresztą ostatnie szacunki Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa - Państwowego Instytutu Badawczego - mam tu na myśli klimatyczny bilans wodny. Dużo niższe plony, niż zazwyczaj, z racji deficytów wody, mamy przede wszystkim na glebach lekkich - wskazuje ekspert. Wpływ na tegoroczne zbiory - ich wielkość - ma również sytuacja powodziowa. - Straty z tego tytułu też na pewno będą, bo jeszcze sporo tych ziemniaków na terenach z dużymi opadami zostało, choć wykopki w pełni - może nawet 80% plantacji (stan na dzień 27 września - przup.red.) jest już zebranych. Mimo wszystko szacujemy, biorąc pod uwagę tereny powodziowe, że plon ogólny wyniesie w granicach ok. 6,5 mln ton (w 2023 r. zebrano natomiast 5,6 mln t - przyp.red.) w skali całego kraju, czyli można powiedzieć, że wystarczy nam na potrzeby krajowe - tłumaczy specjalista.
Powierzchnia uprawy ziemniaków 2024
Jeśli chodzi natomiast o powierzchnię uprawy ziemniaka w Polsce, dane są rozbieżne. Według Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która prowadzi płatności obszarowe, wynosi ona ok. 193 tys. ha. Obserwacje prowadzone przez Główny Urząd Statystyczny pokazują natomiast co innego. Ta liczba oscyluje w granicach 200 tys. ha. Wliczane są tu bowiem ogrody przydomowe - produkcja na własne potrzeby i tzw. "podziemie ziemniaczane" (wliczani są tu rolnicy, którzy sprzedają swoje zbiory bez rejestracji w Wojewódzkich Inspektoratach Ochrony Roślin i Nasiennictwa).
Tegoroczna powierzchnia uprawy ziemniaka wzrosła w stosunku do tego, co mieliśmy w roku ubiegłym. W sezonie 2023, jak wynika z danych przekazanych przez ARiMR, ziemniaki produkowano bowiem na powierzchni ok. 182 tys. Nasz rozmówca tłumaczy, czym jest to uwarunkowane. - Wiosną był olbrzymi boom na materiał sadzeniakowy w dużej mierze przez to, że cena zbóż, w tym cena kukurydzy, były niskie. W związku z tym wielu rolników poszukiwało możliwości uzyskania zysku z hektara. Wiadomym jest przecież to, że przy ziemniakach w ostatnich dwóch-trzech latach cena była atrakcyjna, zresztą nadal taka jest, w końcu aktualnie najniższe oferty za ziemniaki są w granicach 800 zł/t, a najwyższe - 1000-1500 zł/t, choć muszę powiedzieć, że spotkałem się nawet z tym, że ceny za najbardziej chodliwe odmiany dochodzą do 2000 zł/t - tłumaczy dr Wojciech Nowacki. Na tym nie kończy. - Należy również zwrócić uwagę na to, że z hektara jesteśmy w stanie zebrać więcej ton ziemniaków aniżeli zboża. Pod tym względem ziemniak - w stosunku do wielu innych roślin rolniczych - jest nie do przebicia, dlatego zainteresowanie nim w ostatnim czasie jest niekwestionowane, tym bardziej że cena - jak wspomniałem uprzednio - jest atrakcyjna - uważa specjalista. Kto - jakie gospodarstwa - przyczynił się do wzrostu areału uprawy ziemniaka w Polsce? - Patrząc na dane z ARiMR, można powiedzieć, że inwestują w to więksi rolnicy - ci co mieli dużo, to jeszcze powiększyli powierzchnię uprawy, ponieważ jest z tego dochód, jest z tego zysk. A ci mniejsi rolnicy? To dość trudny temat, gdyż znaczna grupa tych gospodarzy nie rejestruje swojej uprawy, obawiając się kontroli - mówi specjalista.
Jakość ziemniaków 2024
W sezonie 2024 plantatorom przyszło się zmierzyć z kilkoma problemami. Jeśli chodzi o choroby, to w kość rolnikom na pewno dały: zaraza ziemniaka i alternarioza. - Alternariozy mieliśmy w tym roku bardzo dużo z tego względu, że temperatury były wysokie. Zaraza z kolei pojawiła się dość wcześnie, bo już w czerwcu. Ona mogła spłynąć do bulw, przez co ziemniaki mogą gnić w czasie przechowywania - informuje specjalista. Zwraca także uwagę na szkodniki - chodzi głównie o stonkę - miały one pole do popisu. Dlaczego? Po pierwsze sprzyjała im pogoda - wysokie temperatury, po drugie zredukowaną liczbą substancji czynnych środków ochrony roślin. - Trzeba też powiedzieć o tym, że presja pojawu tej stonki była inny niż w poprzednich latach - jedne osobniki ginęły, drugie już wychodziły. Fazy rozwojowe tego szkodnika zostały zakłócone, dlatego cały czas plantacje trzeba było monitorować - opowiada ekspert.
To wszystko oczywiście wpłynęło zarówno na jakość, jak i ilość zbiorów. - Plon ogólny, jak już mówiłem wcześniej, mimo wszystko nie jest zły. Z jakością nie jest dobrze. Mamy dużo ziemniaka niehandlowego. Po pierwsze - przez zarazę, a po drugie - chyba jeszcze ważniejsze - zmienną aurę: albo padało, albo było bardzo gorąco przez co bulwy są spękane, które - tak naprawdę nie nadają się już do handlu - tłumaczy dr Wojciech Nowacki. Kolejny problem - to parch. Przez tę chorobę także obniża się sprzedażowe pole manewrowe. - Takiego towaru już np. do sieci handlowych nie sprzedamy - zwraca uwagę nasz rozmówca.