Tego zabiegu w rzepaku nie można już absolutnie robić. KE zakazała

Kilkanaście miesięcy temu weszło w życie rozporządzenie wykonawcze KE nr 2023/2660 z dnia 28 listopada 2023 r. “w sprawie odnowienia zatwierdzenia substancji czynnej glifosat, zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1107/2009, oraz w sprawie zmiany rozporządzenia wykonawczego Komisji (UE) nr 540/2011”. Wynika z niego, że środki zawierające glifosat, można stosować jedynie w charakterze chwastobójczym, a nie - „do osuszania w celu kontrolowania momentu zbioru lub optymalizacji omłotu”.
Zabieg wyrównania dojrzewania rzepaku - jaki procent plantacji go potrzebuje?
Z szacunków KZPRiRB wynika, że w Polsce zabiegu wyrównania dojrzewania rzepaku przed żniwami wymaga tylko ok. 15% powierzchni uprawy. Tej kwestii nie bagatelizuje jednak prof. Marek Mrówczyński z Instytutu Ochrony Roślin - Państwowego Instytutu Badawczego. - Glifosat pozostaje ważnym środkiem chwastobójczym, o co zabiegała branża rolnicza, tym niemniej w kontekście wyrównywania stanu dojrzewania łuszczyn przed zbiorami rzepaku należy zwrócić szczególną uwagę na odpowiednią agrotechnikę, która ograniczać będzie tzw. wtórne zachwaszczenie na wiosnę, a także chronić plantacje przed porażeniem szkodników, co łącznie istotnie zmniejsza potrzebę desykacji. W Polsce od 2024 roku w technologii uprawy rzepaku ozimego będzie można stosować glifosat tylko przed siewem, czyli na tzw. "zielone ściernisko", co dotyczy zebranego przedplonu. Dbałość o plantację rzepaku zaczynamy od doboru odpowiedniej odmiany i w tym zakresie niezwykle ważny jest wybór odmiany z wrodzoną odpornością na pękanie łuszczyn” - zaznaczał prof. Marek Mrówczyński*.
KE zakazała glifosatu do desykacji rzepaku. Jak na to wszystko zapatrują się rolnicy?
Tomasz Brodowicz, rolnik z miejscowości Boczkowice w woj. małopolskim, który gospodaruje na areale ok. 200 ha (mniej więcej ¼ tego areału zajmuje rzepak), mówi, że nie desykował rzepaku od lat, nawet, gdy była taka możliwość. - To nie ma sensu - podkreśla farmer. - Odkąd stosuję bakterie do ochrony roślin, zarówno rzepak, jak i kukurydza, pszenica także, łatwiej się wymłacają podczas zbioru - to po pierwsze. Druga rzecz jest taka, że dzięki tym bakteriom rośliny szybciej dojrzewają i nie dzieje się tak, jak w poprzednich latach, kiedy szły jakieś mocne “grzybówki” w rzepaku na płatek - wówczas górna część łanu była dojrzała, a dolna zaś tak mocno zielona, że czuć było podczas zbioru, że te rośliny nie są takie, jak trzeba - mówi pan Tomasz. Zwraca przy tym uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz w tym aspekcie: - Wilgotność rzepaku, chronionego bakteriami, przy zbiorze - w stosunku do rzepaku z technologii, jaką stosowałem wcześniej (a więc chemicznej ochrony - przyp.red.) - była o 5% procent niższa. W plonie, jego wysokości, natomiast między jedną, a drugą technologią nie było różnicy - tłumaczy plantator.
Nie bez znaczenia, zdaniem rolnika, jeśli chodzi o osypywanie się nasion podczas zbioru, jest czynnik odmianowy. - Przede wszystkim, według mnie, w tej kwestii liczy się jednak zdrowotność roślin. Jak będzie zdrowa roślina, ona nie będzie się otwierać - uważa rolnik. Podkreśla jednocześnie, że jest zwolennikiem, co zresztą wybrzmiało już wcześniej, “niestandardowych” metod ochrony rzepaku. - Od tego sezonu zamiast różnych dziwnych nawozów, aminokwasów, zacząłem używać melasy buraczanej do zabiegów. Wydaje mi się, że przez tę melasę miałem dobrze zagęszczone soki w roślinach i to prawdopodobnie wpłynęło pozytywnie na przetrzymanie tych chłodów i tej suszy, z jakimi mieliśmy ostatnio do czynienia, bo wody ewidentnie na polach brakuje - zaznacza rolnik. Farmer wspomina jednocześnie o tym, że melasę pierwszy raz zastosował przede wszystkim jako adiuwant do glifosatu, nie zaś - jako substancję odżywczą. Było to jesienią. - Zrobiłem to na kilku polach na próbę. Wcześniej dotarłem, tak w ogóle do amerykańskiej publikacji na ten temat tego, że rośliny o dużej zawartości cukru w sokach komórkowych, są bardziej odporne na patogeny i troszkę mniej atakowane przez insekty - opowiada producent rzepaku.
Melasa została zastosowana właściwie we wszystkim uprawach, jakie prowadzi pan Tomasz, wśród nich jest chociażby soja czy kukurydza. - Zostawiłem tylko kilka poletek bez niej - żeby porównać później rośliny i ich plonowanie - tłumaczy nasz rozmówca. Kiedy i w jakich ilościach melasa została zastosowana na jego plantacjach rzepaku? - Na poczatku marca, gdy wykonywałem zabieg na chowacza, “poszła” pierwsza dawka. W sumie aplikowaliśmy 20 l/ha. Na uwadze należy mieć to, że litr waży 1,3 kg. W sumie więc zastosowaliśmy melasy 30 kg/ha - opowiada nasz rozmówca. Drugi raz rzepak otrzymał melasę w fazie wydłużania pędu głównego. Aplikowano ją razem z bakteriami. - Trzeci raz melasa “poszła” wraz zabiegiem na słodyszka. Czwarty z kolei, gdy będę wykonywał zabieg na płatek - relacjonuje nasz rozmówca.
Na temat desykacji rzepaku wypowiada się też Arkadiusz Konieczny, rolnik z miejscowości Chwalibogowo k. Wrześni w Wielkopolsce, który gospodaruje na 170 ha. Ponad 10 lat temu postawił na system bezorkowy. Uprawia tak m.in. rzepak ozimy. Do pługa nie zamierza już wracać, choć maszyna nadal stoi na podwórku. - Czy brak desykacji glifosatem stanowi problem? Powiem tak: jest możliwość ubezpieczenia upraw, więc korzystam z tej możliwości, dzięki temu mogę spać spokojniej - mówi farmer z Chwalibogowa. Wspomina jednocześnie o tym, że o rośliny należy zatroszczyć się już na początku sezonu, m.in. poprzez odchwaszczannie pola (łan rzepaku ozimego pozbawiony chwastów jest bardziej przewiewny, zmniejsza się w ten sposób wilgotność łanu, a tym samym zmniejsza się ryzyko rozwoju chorób), a nie - jego końcu. Rolnik zwraca również uwagę na to, że w przypadku desykacji glifosatem znaczne zniszczenia można było zauważyć w ścieżkach przejazdowych. Wówczas bowiem łuszczyny otwierały się, co prowadziło do osypywanie się prawie dojrzałych nasion.
Przeciwnikiem desykacji glifosatem rzepaku jest Wojciech Oleś, rolnik z miejscowości Bielsk k. Torunia. Prowadzi on gospodarstwo rolne o powierzchni ok. 300 ha (w tym dzierżawy). Obejmuje ono gleby od klasy III a do IV b. Ziemie leżą w dwóch województwach: kujawsko-pomorskim i pomorskim. Nasz rozmówca specjalizuje się m.in. w uprawie rzepaku ozimego. Robi to już ponad 25 lat i nie zamierza - absolutnie - z tego rezygnować, choć w tym sezonie zasiał rzepak jedynie na areale ok. 21 ha. - Tak się po prostu pola ułożyły - tłumaczy farmer. 60 ha - taką powierzchnię rzepak zajmuje zazwyczaj w gospodarstwie pana Wojciecha. W sprawie glifosatu wypowiada się następująco: - Uważam, że jak ograniczamy jego stosowanie, to wpłynie to korzystnie zarówno na środowisko, jak i zdrowie nas - konsumentów.
Pan Wojciech zwraca też uwagę na to, że dbałość o plantację rzepaku zaczyna się już w momencie jej zakładania. - Wówczas trzeba dążyć do tego, żeby pole było wolne od chwastów - podkreśla farmer z Bielska. Co natomiast ze zbiorem? - Tu ważna jest cierpliwość. Warto wyczekać ten właściwy moment, choć czasami korci, by wyjechać w pole, gdy na sąsiednich plantacjach widać już kombajny. Ostatnie lata pokazały jednak, że nie warto się spieszyć. Im bardziej rzepak “przestany”, tym suchszy - komentuje farmer. Mówi również o tym, że rzepak, który nie był desykowany, zazwyczaj daje lepszej jakości nasiona i wyższy plon.
*Źródło: “Glifosat zakazany w desykacji rzepaku”, PSPO, dostęp: 16 maja 2025 r.