Ochrona rzepaku - wiosna 2023
Sytuacja w rzepakach na ten moment jest dobra. Zapowiadają się wysokie plony?
Dolny Śląsk - ochrona rzepaku
W tym sezonie, w odróżnieniu od kilku poprzednich, nie możemy narzekać na deficyt wody. Zarówno przedwiośnie, jak i wczesna wiosna należały do przekropnych. Tak jest m.in. na Dolnym Śląsku.
- Na dzień dzisiejszy, po bardzo częstych i intensywnych opadach, jest sporo wody, co powoduje nawet powstawanie zastoisk - mówi specjalista Piotr Zarzycki, agronom z Ośrodka Hodowli Zarodowej Przerzeczyn Zdrój w miejscowości Gilów, uprawiający rzepak na powierzchni ok. 350 ha (odmiany hybrydowe).
Zaznacza jednocześnie, że dość istotnym problemem są relatywnie niskie, jak na ten moment, temperatury powietrza, szczególnie w nocy. - W pierwszej połowie kwietnia notowane były przez kilka nocy przymrozki, nawet do -6 stopni C. Na intensywnie optymalnie odżywionych roślinach rzepaku spowodowało to pęknięcia na mocno uwodnionych pędach. Na szczęście skala zjawiska nie była duża - opowiada ekspert.
Na plantacjach OHZ Przerzeczyn Zdrój regulacja pokroju roślin oraz pierwszy zabieg fungicydowy przeprowadzone zostały w optymalnym terminie - na początku strzelania w pęd.
- W najbliższym czasie wykonany zostanie drugi zabieg fungicydowy, na „zielony pąk” w celu wzmocnienia ochrony przed chorobami okresu okołokwitnieniowego. Połączony będzie on najprawdopodobniej z ochroną insektycydową przeciwko słodyszkowi - wspomina Piotr Zarzycki.
W dalszej kolejności, w okresie opadania pierwszych płatków kwiatowych, zostanie natomiast przeprowadzony zabieg fungicydowy oraz insektycydowy.
- Planowany cykl ochrony kończyć będzie zabieg skierowany typowo przeciwko szkodnikom łuszczynowym, po przekwitnięciu rzepaku - informuje agronom z OHZ Przeczyn Zdrój.
Zaznacza jednocześnie, że - ze względu na fakt posiadania przez Ośrodek opryskiwacza samojezdnego z dużym prześwitem - zabiegi w późnym fazach rozwojowych rzepaku nie będą powodowały istotnych uszkodzeń roślin.
- Intensywna ochrona fungicydowa podyktowana jest w głównej mierze wzrastającym z roku na rok na naszym terenie zagrożeniem zgnilizną twardzikową - tłumaczy ekspert.
Piotr Zarzycki porusza również temat nawożenia rzepaków. - Na dzień dzisiejszy plantacje nie wykazują objawów braku składników pokarmowych. Niemniej jednak przy okazji prawie każdego zabiegu ochrony roślin, stosowany jest dodatek nawozów, zwłaszcza mikroelementowych - podkreśla nasz rozmówca. Zwraca także uwagę na następującą sprawę w tej materii:
- Pomimo, że rzepak należy do roślin wymagających wysokich nakładów finansowych i czasowych, szczególnie w aktualnej sytuacji zmagania się z dużymi kosztami produkcji, konieczna jest walka niemal o każdy kilogram potencjalnego plonu.
Wielkopolska - ochrona rzepaku
O stanie rzepaków informuje nas również Michał Kamiński, agronom z Zakładu Doświadczalnego Instytutu Zootechniki w Pawłowicach koło Leszna (woj. wielkopolskie), który uprawia rzepaki na areale ok. 400 ha.
- Część roślin wysialiśmy w terminie agrotechnicznym, część - z powodu niesprzyjających warunków - dopiero na początku września. Wychodzę z założenia, że lepiej czasami trochę poczekać i wysiać w dobrą glebę, niż za wcześnie - w mokrą (...). Nie odbiło się to jednak na kondycji roślin. Rzepaki są prawie idealne. W dużej mierze dzięki temu, że mamy wodę. Ona chyba tutaj odgrywa pierwszoplanową rolę. Temperatura też nie jest bez znaczenia. Także “pomaga” rzepakowi - twierdzi specjalista.
Zaraca przy tym uwagę na następującą rzecz:
- Powiedziałem, że rzepaki są prawie idealne, ponieważ zauważam, że są pęknięcia na tym głównym pędzie. One pojawiły się w momencie intensywnego wzrostu rośliny (tuż po tym, jak rośliny zostały “dokarmione” - przyp.red.).
Aktualnie ZD w Pawłowicach przygotowuje się do ochrony fungicydowej plantacji. - Myślę o pierwszym zabiegu przeciwko zgniliźnie twardzikowej. Od 2 lat dzielę go na dwie części. Pierwszy jest w fazie zielonego pąka, a drugi w fazie opadania płatków. To też wziąże się z ochroną insektycydową - wspomina agronom. Przyznaje jednocześnie, że na ten moment, z racji niższych temperatur, nie było większych problemów ze szkodnikami. - Myślę jednak, bo już robi się cieplej, że one wkrótce się pojawią. Na to trzeba być przygotowanym - podkreśla Michał Kamiński.
Pan Michał, by ponieść skuteczność zabiegów ochronnych w rzepaku, zaczął stosować adiuwanty na szerszą skalę. Do niedawna testował je na małym areale. - To jest bardzo dobre rozwiązanie - zaznacza nasz rozmówca.
Lubelszczyzna - ochrona rzepaku
Szymon Chyliński, rolnik z miejscowości Wierzchowiska Pierwsze na Lubelszczyźnie, gospodaruje z żoną i rodzicami na 150 ha. Bilsko ⅓ tego areału stanowią rzepaki. Jak wyglądają?
- Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedna część - ok. 5-7-hektarowa składa się z bardzo zróżnicowanych roślin - pojedyncze sztuki zaczynają już kwitnąć, a kolejne - ich wysokość - jest w granicach ok. 20-30 cm. Nie wiem, czym jest to spowodowane. Tego jeszcze nie wyjaśniłem. Druga część plantacji - obszar ponad 30 ha - wyglądają naprawdę nieźle, choć jeszcze nie kwitną - jeszcze na polach jest zielono - relacjonuje farmer.
Co ma wpływ na dobrą kondycję tych roślin?
- Przede wszystkim woda. To jest główna sprawa. Mamy jej w tym roku pod dostatkiem, momentami nawet troszeczkę za dużo, przez to z niektórymi zabiegami jest nam trochę trudno się wyrobić - śmieje się rolnik.
Zaznacza jednocześnie, że na dobrą kondycję roślin znaczący wpływ ma także oczywiście właściwa agrotechnika.
- Nie ukrywam, że lubię rzepak i lubię o niego zadbać. Nie ograniczam budżetu ani na ochronę, ani na nawożenie. Dzięki temu rośliny się później “odwdzięczają" - podkreśla pan Szymon.
Rolnik jest na etapie pierwszego zabiegu fungicydowego tej wiosny.
- Niestety, jak mówiłem wcześniej, troszkę nie było warunków na wykonanie go w terminie. “Poszedł” więc delikatnie opóźniony, choć tragedii jeszcze nie ma - mówi pan Szymon.
Farmer zastosował preparat, mający swoim składzie następujące substancje czynne: difenokonazol i paklobutrazol, w dawce 0,35 l/ha. Skracanie rzepaku nie została jednak wykonane.
- Skupiłem się na zabezpieczeniu fungicydowym roślin, bo na regulację pokoju było niestety, moim zdaniem, troszeczkę za późno - zaznacza gospodarz.
Na plantacjach pana Szymona dał o sobie w ostatnim czasie znać słodyszek rzepakowy.
- Jestem właśnie po zabiegu. Zrobiło się trochę cieplej, więc ten szkodnik się uaktywnił, nie jest go wprawdzie za dużo, jednak trzeba wykonywać oprysk (próg ekonomicznej szkodliwości został bowiem przekroczony - przyp.red.) - wspomina gospodarz.
Na dalszym etapie rozwoju plantacji, w momencie opadania pierwszych płatków kwiatowych, zostanie z kolei przeprowadzony kolejny zabieg insektycydowy - przeciwko szkodnikom łuszczycowym.
Rolnik stara się zabiegi ochronne łączyć z dokarmianiem roślin.
- Ważna jest jednak przede wszystkim lustracja pola - to, żeby reagować na bieżąco - podkreśla farmer.
Czytaj także: