Małe przetwórstwo - jaka opłacalność? [VIDEO]
Historia tej rodzinnej firmy, wywodzącej się z gospodarstwa, pokazuje, że prowadząc małe przetwórstwo, można świetnie się rozwijać i osiągać sukcesy.
Sery, wędliny, konfitury, soki, oleje i wiele innych produktów wysokiej jakości trafia na rynek dzięki małym przetwórcom. Najczęściej są to rolnicy, którzy zdecydowali się na przetwarzanie owoców, warzyw czy mleka - powstających na terenie ich gospodarstw. Uruchomienie takiej działalności wymaga ogromnego zaangażowania, a także zmysłu biznesowego oraz marketingowego. Niektórym udaje się na tyle rozwinąć swoją działalność, że z czasem ich produkty - określane jako te z najwyższej półki, stają się rozpoznawalne nie tylko w regionie, ale w całym kraju. Taką firmą jest SemCo - przedsiębiorstwo rodzinne ze Śmiłowa (Wielkopolska) zarządzane przez dwa pokolenia państwa Justów.
Małe przetwórstwo. Powrócili do tradycji wyrobu olejów tłoczonych na zimno
Krystyna i Jerzy Just zdecydowali się na uruchomienie małego przetwórstwa ponad 30 lat temu. Wówczas prowadzili 30 - hektarowe gospodarstwo. Zdecydowali się na rozpoczęcie produkcji olejów tłoczonych na zimno.
- W ten sposób moi rodzice powrócili do tradycji tłoczenia olejów na zimno, która, tak naprawdę, zamarła w latach sześćdziesiątych, gdy weszły do Polski duże olejarnie, które rafinowały olej. Posiadając stuletnią tłoczarnię, wiedzieliśmy, że ten olej różni się smakowo, od tego, który jest dostępny w sklepach. Każde nasiono ma swój specyficzny smak, zapach i kolor. Podobnie jest z olejem. Każdy z nich ma charakterystyczny smak. Rodzice zaryzykowali i uruchomili małe przetwórstwo, żeby zwiększyć dochody, bo z produkcji rolniczej były one niewystarczające - opowiada Marcin Just, prezes zarządu firmy SemCo.
Rozwój przedsiębiorstwa odbywał się małymi kroczkami. Początkowo nabywcami wyrobów państwa Just byli mieszkańcy gminy, później, gdy wieść o smacznych olejach rozniosła się w okolicy, do Śmiłowa zaczęli się zjeżdżać klienci z innych regionów. - Początki dystrybucji naszych olejów miały miejsce na naszej przydomowej werandzie. Z biegiem czasu firma zaczęła się tak rozrastać, że wyodrębniliśmy jedną część naszego biura na punkt sprzedaży. W tej chwili posiadamy sklepik, który ma około dwadzieścia pięć metrów kwadratowych, ale w planach jest jego rozbudowa, bo już powoli zaczyna robić się ciasno w tym obiekcie - opowiada Katarzyna Just, żona pana Marcina. Nie tylko sprzedaż na miejscu tak bardzo się rozwinęła. Wraz z powiększaniem produkcji oraz działaniami nad promocją marki, państwo Just szukali różnych źródeł dystrybucji swoich olejów.
- Poszliśmy jakby za ciosem. Pracowaliśmy nad tym, by dotrzeć do małych sklepików ze zdrową żywnością. I z czasem doszliśmy do takiej sytuacji, że mogliśmy zaproponować współpracę sieciom handlowym, które ją przyjęły. I teraz rolnicy, w ramach kontraktacji, produkują dla nas nasiona na kilku tysiącach hektarów - tłumaczy Marcin Just.
Małe przetwórstwo i zrównoważony rozwój
Przedsiębiorstwo kładzie duży nacisk na produkcję w duchu zrównoważonego rozwoju oraz zgodnie z koncepcją „zero waste”.
- Nic w naszej firmie się nie marnuje. Wszystko, co do nas przychodzi, podlega segregacji: czy folia, kartony czy też butelki, a wszystko, co zostaje po produkcji, czyli na przykład makuchy z nasion, są sprzedawane rolnikom, którzy wykorzystują je do pasz. I tak samo oleje, które nie są dystrybuowane do ludzi, są przeznaczone do skarmiania zwierząt i to jest bardzo cenny składnik, bo wtedy one zdecydowanie mniej chorują - zapewnia Marcin Just.
Małe przetwórstwo. Grunt to dobry pomysł
W jaki sposób rozpocząć małe przetwórstwo w gospodarstwie?
- Po prostu trzeba zacząć, troszkę podejrzeć w internecie, jak to robią inni. Warto zastanowić się również nad tym, jakie przetwórstwo sprawiałoby największą satysfakcję? Czy produkcja roślinna, czy coś związanego z produkcją zwierzęcą? Zacząć sprzedaż bezpośrednio u siebie i małymi krokami rozwijać działalność - mówi Marcin Just.
Małe przetwórstwo. Podmiotów wytwarzających zdrową, lokalną żywność będzie coraz więcej
Według szefa SemCo, małe przetwórstwo będzie w Polsce się rozwijać. - Myślę, że jest to bardzo ważny trend dla naszego rolnictwa. Właściciele gospodarstw o znacznych areałach mogą pozwolić sobie na produkcję tylko na roli i czerpać z tego niezłe przychody. Jednak rolnicy posiadający mniejszą liczbę hektarów, muszą szukać innych źródeł dochodu i często decydują się na przydomową sprzedaż. Takie podejście jest widoczne na Zachodzie. W każdej wsi są jeden lub dwa punkty, w których można kupić swojskie wyroby - stwierdza Marcin Just. Podobnego zdania jest Anna Czarnecka, doradca Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szamotułach.
- Wzrasta wśród konsumentów zainteresowanie produktami wytworzonymi w gospodarstwach, w których łatwo udokumentować pochodzenie takiego produktu, jego skład i metody wytworzenia. Świadomość konsumencka jest coraz większa. Ludziom zależy na tym, żeby dbać swoje zdrowie poprzez zakup produktów o wyższym standardzie oraz o środowisko poprzez właśnie wspieranie lokalnych przetwórców i skracanie tych łańcuchów dostaw - tłumaczy Anna Czarnecka.
Skoro jest zainteresowanie, od czego powinni zacząć działania ci, którzy chcą parać się w swoich gospodarstwach przetwórstwem spożywczym?
- Wydaje mi się, że najważniejszy jest pomysł. Jeżeli jest pomysł, to znajdą się też i środki. Dofinansowania unijne udziela Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - mówi Anna Czarnecka.
Warto wspomnieć, że Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego od wielu lat współpracuje z rodziną Justów ze Śmiłowa. Firma SemCo około 5 lat temu została wpisana do sieci gospodarstw demonstracyjnych WODR. - Przez to należy rozumieć, że jest to gospodarstwo pokazowe. Państwo Just chętnie dzielą się z innymi rolnikami swoimi doświadczeniami, związanymi z małym przetwórstwem - mówi Anna Czarnecka.
Czytaj także: Postawili na ekologiczną produkcję warzyw. Działają rodzinnie