Mało ziemi i kiepskie gleby. Co w takim razie robić? Działać! [VIDEO]
Nie dysponują dużym areałem, nie mają ogromnych ciągników i nie uzyskują wielkich plonów. Należą jednak do gospodarstw, które świetnie sobie radzą ekonomicznie. Jak to robią?
Gospodarstwo z certyfikatem ekologicznym od 2003 roku
W jednym zdaniu sposób na sukces Aleksandry i Tomasza Kupajów z Kęszyc w Wielkopolsce można określić następująco: maksymalne wykorzystanie potencjału, jakim się dysponuje. I nie chodzi tylko o siedlisko, budynki, grunty rolne, okoliczny las, ale także wrodzoną operatywność i cechy charakteru samych gospodarzy.
Tomasz Kupaj przejął gospodarstwo w Kęszycach w powiecie ostrowskim po swojej cioci w 1990 roku. Obecnie z żoną Aleksandrą posiadają 14 hektarów gruntów o niestety słabej klasie bonitacji. To właśnie kiepska ziemia, jak mówią rolnicy, skłoniła ich do zwrócenia się ku ekologii.
- Mamy takie, a nie inne warunki: słabe klasy ziemi, nie za dużo hektarów. Dlatego zdecydowaliśmy się przejść na produkcję ekologiczną – opowiada Tomasz Kupaj.
Certyfikat ekologiczny gospodarze z Kęszyc posiadają od 2003 roku. Przyznają, że początkowo było im trudno przestawić się z konwencjonalnej uprawy w ekologiczną.
- W okresie przestawiania było ciężko. Trzeba było ustalić pięcioletni płodozmian, czyli dostosować uprawy do rolnictwa ekologicznego, aby można było ten płodozmian zastosować. Na początku plony były bardzo niskie. Wynosiły tonę – 1,5 tony z hektara. Teraz już mamy troszeczkę lepsze te plony, bo około 2 – 2,5 tony z hektara. Z takich wyników, w produkcji ekologicznej i na naszych, słabych glebach, jestem w miarę zadowolony – mówi Tomasz Kupaj.
Zobaczcie także: Ekologiczna winnica pod Szczecinem - 8 ha winorośli i 30 000 litrów wina [FILM]
Rasy rodzime: złotnicka pstra, owca wielkopolska i królik popielański biały
Rolnicy uprawiają głównie zboża z przeznaczeniem na paszę i dodatkowo kukurydzę, ziemniaki i warzywa. Poza tym w gospodarstwie tym prowadzona jest hodowla ras rodzimych świń, owiec oraz królików. Są też kurczaki z przeznaczeniem na ekologiczne mięso.
- Hodujemy trzy rasy rodzime zwierząt. Są to: świnia złotnicka pstra, owcy rasy wielkopolskiej i królik popielański biały – wymienia Tomasz Kupaj.
Rolnik wyjaśnia, że zdecydował się na rasy rodzime, gdyż właśnie takie często są zalecane w produkcji ekologicznej.
- To są rasy stare i prymitywne. Przykładem jest chociażby rasa świń złotnicka. Jest to rasa bardzo spokojna, bezstresowa - opowiada hodowca.
Warto dodać, że od 2008 roku państwo Kupajowie zajmują się także produkcją brojlerów, które sami ubijają w gospodarstwie.
Zagroda Edukacyjna Białego Króliczka
To nie wszystko, czym zajmują się rolnicy z Kęszyc. W 2018 roku formalnie uruchomili Zagrodę Edukacyjną Białego Króliczka. Jednak w pełni zaczęła ona działać w marcu tego roku.
- W sumie Covid nam pomógł ruszyć z tą zagrodą. Zobaczyliśmy, że ludzie, a przede wszystkim dzieci, potrzebują takiego wyjścia z tego domu, przestrzeni. Tutaj mamy las, mamy zwierzęta, wszystko co potrzebujemy, mamy blisko. I wykorzystaliśmy to - opowiada Aleksandra Kupaj.
Koncepcja uruchomienia nowego przedsięwzięcia pojawiła się w głowie pana Tomasza, który zapewne wiedział, że jego żona świetnie odnajdzie się w tej tematyce. Z zawodu jest bowiem pedagogiem.
- Pomysł był wspólny i powiem, że bardziej męża. Ja byłam na początku tak bardziej sceptycznie nastawiona. W ramach zagrody edukacyjnej staramy się, żeby dzieci przede wszystkim poznawały nasze gospodarstwo, jako gospodarstwo ekologiczne. Aby poznały nasze zwierzęta, dowiedziały się, co jedzą, co uprawiamy w polu. Do tematyki zajęć wykorzystujemy aktualną porę roku. Wokół nas jest las, więc staramy się pokazać nie tylko gospodarstwo, ale właśnie przyrodę, która jest wokół nas i zachęcić najmłodszych, żeby spędzali swój wolny czas, nie siedząc przed komputerem czy telewizorem, tylko blisko natury - opowiada pani Aleksandra.
Z oferty państwa Kupajów korzystają głównie dzieci w wieku przedszkolnym i z klas I – III. Coraz częściej do Kęszyc przyjeżdżają także uczniowie klas starszych.
- Dzisiaj były akurat V i VI klasa. Staram się tak zmieniać, dostosować program, żeby pasował do wszystkich. Dziś, w związku z tym, że odwiedziły nas starsze dzieci, były wykopki ziemniaków – relacjonuje Aleksandra Kupaj.
Zbieranie ziemniaków cieszyło się sporym zainteresowaniem. Podopieczni byli zachwyceni. Wielu z nich pierwszy raz w życiu miało okazję pojechać na pole i brać udział w takim wydarzeniu.
- Uważam, że zagrody edukacyjne w gospodarstwach są potrzebne. Widzę po dzieciach, widzę ich reakcje. Może na początku są podekscytowane, ale potem, jak mają kontakt ze zwierzętami albo wykonują czynności manualne, nawet obieranie kukurydzy, jest taka cisza, są bardzo skupione. Kontakt ze zwierzętami, z przyrodą jest bardzo potrzebny dzieciom – przekonuje Aleksandra Kupaj.
Na liczby przyjezdnych rolnicy z Kęszyc nie narzekają. W okresie zbioru ziemniaków i kolb kukurydzy wszystkie możliwe terminy są zajmowane przez szkoły. To pokazuje, że i placówki oświatowe widzą potrzebę uczenia dzieci tego, czym są gospodarstwa rolne.
- Wydaje mi się, że jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie można dotknąć, zobaczyć, powąchać wszystko to, co natura nam daje. Oprócz mini zoo, mamy tutaj jeszcze las, mamy pole, gdzie możemy zbierać na przykład ziemniaki. I tak, dzisiaj właśnie zawitaliśmy tutaj, żeby zobaczyć, co to są w ogóle wykopki. Nie każde dziecko wie w tych czasach, co to w ogóle znaczy: iść na wykopki i wykopać ziemniaki. Jest tor przeszkód, mamy tutaj gry i zabawy terenowe. Polecam serdecznie to miejsce każdej szkole i myślę, że nawet młodsze dzieci znajdą tutaj coś dla siebie – mówi Monika Wawrzyniak, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 14 w Ostrowie Wielkopolskim.
300 zagród edukacyjnych w Polsce
Zagrody edukacyjne wpisane są do Ogólnopolskiej Sieci Zagród Edukacyjnych, którą stworzyło Centrum Doradztwa Rolniczego w Krakowie.
- W naszej sieci funkcjonuje w tej chwili prawie 300 zagród edukacyjnych. Działamy już w tej formie ponad 10 lat – tłumaczy Elżbieta Kmita - Dziasek, jedna z założycielek sieci z Centrum Doradztwa Rolniczego w Krakowie.
Zagrody edukacyjne, jak dalej tłumaczy Elżbieta Kmita - Dziasek, to specyficzna forma gospodarstwa wiejskiego, która łączy w sobie kilka funkcji.
- Pierwsza, podstawowa, to oczywiście rolnictwo, druga to edukacja, a zdarza się, że jeszcze do tego wszystkiego dochodzi nam agroturystyka, czyli kilka różnych zajęć, które łączą w sobie potencjał gospodarstwa rolniczego i pięknie go wykorzystują przy świadczeniu dodatkowych usług, czyli poza produkcją żywności podstawową, mamy również funkcję społeczną – tłumaczy Elżbieta Kmita – Dziasek.
Cele, które muszą realizować zagrody edukacyjne
Do Ogólnopolskiej Sieci Zagród Edukacyjnych przyjmowane są gospodarstwa wiejskie, które deklarują realizację przynajmniej dwóch z pięciu celów edukacyjnych. I są to cele związane z produkcją roślinną, hodowlą zwierząt, przetwórstwem spożywczym, edukacją ekologiczną i konsumencką oraz dziedzictwem kulturowym wsi, tradycyjnymi zawodami i jej kulturą wiejską. Wiele z gospodarstw, które znajduje się w sieci, realizuje cel dotyczący ekologii.
- Gospodarstw, które deklarują realizację celu ekologicznego jest około 1/3, ale tak naprawdę zagrody ten cel edukacyjny realizują przy okazji innych działań. Zagrody edukacyjne głównie kierują swoją ofertę dla dzieci i młodzieży szkolnej, a zatem poprzez młode pokolenie chcą uczyć nowych nawyków i nowego spojrzenia na środowisko naturalne i w ogóle - na środowisko wiejskie. Budują też relacje pomiędzy wsią a miastem – wymienia Elżbieta Kmita – Dziasek.
Z reguły zagrody edukacyjne mają oferty skierowane do najmłodszych. Zdarza się jednak, że zajęcia prowadzone są także z dorosłymi.
- Mamy część takich zagród, w których dorośli uczeni są rolnictwa. Produkcja roślinna czy zwierzęca stają się, na swój sposób, modne w pewnych kręgach, bo wiemy, że część osób przeprowadza się na wieś i chce podejmować takie działania. A zagrody edukacyjne też prowadzą zajęcia z permakultury czy ogrodnictwa, w których nowi mieszkańcy wsi mogą nabyć wiedzę wykorzystywaną w codzienności – tłumaczy Elżbieta Kmita – Dziasek.
Osoby zainteresowane uruchomieniem zagrody edukacyjnej w swoim gospodarstwie muszą pamiętać o tym, że trzeba posiadać odpowiednie warunki: zadaszenie, plac do zabaw czy toaletę.
Zagrody edukacyjne – jak na tym zarabiać?
A jak wygląda finansowanie zagród edukacyjnych?
- To jest zawsze działalność własna poszczególnych obiektów. One to realizują, jako swoją działalność gospodarczą lub w innych formach, na przykład ekonomii społecznej. Tak, więc jest to ich indywidualne rozliczenie ekonomiczne – zaznacza Elżbieta Kmita – Dziasek.
Do tej pory rolnicy nie mogli liczyć na środki pomocowe na uruchomienie i prowadzenie zagród. Jest nadzieja, że wkrótce się to zmieni i osoby prowadzące taką działalność będą mogły ubiegać się o środki unijne.
- Tak się szczęśliwie składa, że w nowym planie strategicznym dla nowego okresu programowania 2023-2027, który właśnie został zatwierdzony w Brukseli, są przewidziane środki również dla zagród edukacyjnych za pośrednictwem: lokalnych grup działania w programie Leader. I to jest pierwsza taka sytuacja, kiedy literalnie zagrody edukacyjne, podobnie jak inne formy rolnictwa społecznego, czyli gospodarstwa opiekuńcze, a także agroturystyka, zostały zapisane jako beneficjenci programu Leader – zapowiada Elżbieta Kmita – Dziasek.
..................................................................................................................................................................................................................
Zaciekawiło was może zdjęcie, którym opatrzyliśmy opowieść o rolnikach z Kęszyc i zagrodach edukacyjnych? Prezentują się na nim dumnie (co zrozumiałe) państwo Kupajowie wraz z córką oraz nasza dziennikarka Dorota Andrzejewska, która wspólnie z kolegą redakcyjnym Mateuszem Ermanowiczem, miała okazję obejrzeć gospodarstwo i uciąć ciekawą pogawędkę z gospodarzami. Taką sposobność Dorota miała po raz wtóry. Pierwszy raz bowiem odwiedziła państwa Kupajów 11 lat temu, w 2011 roku. Z tamtej wizyty powstał artykuł, który oczywiście pojawił się w naszym wydawnictwie, a rolnicy zachowali gazetę na pamiątkę. I ku naszej uciesze, przynieśli ją pokazać. Lata minęły, a pamiątka pozostała... :)
Zobacz także: Ludzie kupują ich dżemy, nie patrząc na cenę [VIDEO]