490 ha, bydło mleczne, sady i biogazownia, która ogrzewa wieś [VIDEO]
Na terenie gospodarstwa w Przybrodzie (woj. wielkopolskie) funkcjonuje biogazownia rolnicza, która w ostatnim czasie... zaczęła ogrzewać mieszkania położone na terenie wsi. Plan jest taki, aby ciepło powstające przy produkcji biogazu ogrzewało całą wioskę.
- W jednym gospodarstwie mamy trzy rodzaje produkcji: roślinną, zwierzęcą i sadowniczą - mówi Filip Mazur - dyrektor jednego z dziesięciu gospodarstw należących do Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. - Uprawiamy areał 490 ha, w tym 400 ha gruntów ornych. Mamy rzepak, zboża, kukurydzę na kiszonkę dla zwierząt i buraki cukrowe, a pozostałą część gruntów przeznaczamy pod produkcję pasz dla zwierząt - są to łąki i lucernik - tlumaczy Mazur. Jeśli chodzi o produkcję zwierzęcą, w Przybrodzie utrzymywane jest stado 120 krów mlecznych. - Jest to obora wolnostanowiskowa, z dobudowaną halą udojową dwa razy pięć stanowisk, typu rybia ość. Średnia wydajność obecnie kształtuje się na poziomie około 11 tys. kg mleka od krowy na rok - wyjaśnia dyrektor gospodarstwa i dodaje: Jeśli chodzi o produkcję sadowniczą, to uprawiamy wszystkie rośliny, które mogą być uprawiane w naszej strefie klimatycznej. Są to: czereśnie, wiśnie, śliwki, nektarynki, morele, brzoskwinie, jabłka - mamy ich najwięcej, bo około 60 odmian, gruszki, borówki amerykańskie i aronię. Poza tymi trzema rodzajami produkcji, gospodarstwo w Przybrodzie wyróżnia się tym, że na jego terenie działa jedna z najnowocześniejszych biogazowni rolniczych w Polsce. Jej projekt powstał w 2012 roku, ale funkcjonować zaczęła dopiero 7 lat później - w 2019 roku. - Było to podyktowane niestabilnymi przepisami i uwarunkowaniami zewnętrznymi, na które nie mieliśmy wpływu - zaznacza Filip Mazur. Według niego biogazownia, jeśli chodzi o odnawialne źródła energii, jest najbardziej stabilnym źródłem. - Dzięki jej pracy otrzymujemy energię elektryczną, ciepło i bardzo wartościowy nawóz w postaci pofermentu, czyli te surowce, które w ostatnim czasie najbardziej zdrożały. To pokazuje, że takie instalacje mają sens i będą coraz bardziej powszechnie wykorzystywane - uważa dyrektor gospodarstwa.
Z biogazownią nie było łatwo... ale warto
- Jeśli chodzi o biogazownię, to muszę też podkreślić, że byliśmy właściwie pionierami, jeżeli chodzi o takie instalacje i często jako pierwsi musieliśmy wydeptywać ścieżki, więc naprawdę nie było łatwo - zaznacza Filip Mazur, tłumacząc pokrótce wyjątkowość instalacji funkcjonującej w gospodarstwie. - Bardzo cieszę się z tego, że od momentu uruchomienia naszej biogazowni zmieniły się realia i w tej chwili mogę powiedzieć, że nie wykorzystujemy do "karmienia" biogazowni specjalnie produkowanych pod to roślin, a w 100% odpady, które powstają zarówno w gospodarstwie, jak i wokół gospodarstwa - mówi Mazur. - Chcemy pokazać, że takie instalacje mogą pracować i produkować z samych odpadów, czyli rzeczy, które normalnie trzeba było zutylizować i jeszcze za to płacić. Teraz potrafimy je dodatkowo wykorzystać i jeszcze coś z tego mamy - podkreśla. O jakich odpadach mowa? Jeżeli chodzi o te z gospodarstwa, Filip Mazur wymienia gnojowicę, gnojówkę i obornik. Dodatkowo do "karmienia" biogazowni dostarczane są m.in. plewy przywożone z zakładów tłuszczowych z Szamotuł oraz odpady z zakładów mięsnych. Z takiego materiału wytwarzane są wymienione wyżej: energia elektryczna, ciepło i wartościowy nawóz - poferment. - Jeśli chodzi o nawożenie pofermentem, to dopiero się tego uczymy, wywoziliśmy go ostatnio dopiero po raz drugi. Mogę jednak powiedzieć, że według mnie poferment uzupełnia nawożenie wieloskładnikowe. Mam porobione mapy zasobności pól. Znam skład pofermentu, w momencie, kiedy wywozimy go na pole i dzięki temu mogę sobie ustalić odpowiednią dawkę - zaznacza Filip Mazur. - To jest wywożone za pomocą beczek asenizacynyjnych. Nie jest to apteka. Nie ustalamy dawek bardzo dokładnie, profesjonalnie, ale znając zasobność pól, możemy je sobie nawozić dawką 20, 30 czy 40 metrów sześciennych na hektar - dodaje. Warto zaznaczyć również, że obecnie na rynku powstaje wiele firm, które poferment, będący produktem ubocznym pracy biogazowni, przetwarza dalej, susząc go i produkując granulat, który można wykorzystywać np. w rozsiewaczach nawozów, jeszcze precyzyjniej ustalając dawkę nawozu. - Muszę też powiedzieć, że to nie jest tak, że poferment zastępuje całe nawożenie w gospodarstwie, ale przy dzisiejszych cenach nawozów jest to naprawdę duża - duża oszczędność. Uważam, że poferment jest bardziej wartościowy w porównaniu do obornika i gnojowicy, ponieważ posiada dużo więcej mikroskładników, które bardzo dobrze wpływają na rośliny uprawiane w naszym gospodarstwie - podkreśla Mazur.
Produkują energię, nawóz i ogrzewają wieś
Oprócz omówionego pozytywnego wpływu pofermentu, podstawowym "produktem" pracy biogazowni, jest produkcja energii elektrycznej. - Obecnie instalacja ma pół megawata mocy, ale planujemy ją rozbudować do jednego megawata, dodając jeszcze jeden silnik - mówi Mirosław Michalak - prezes biogazowni w Przybrodzie. - Dwie jednostki kogeneracyjne pozwolą wyprodukować rocznie około 5 tys. megawatogodzin energii elektrycznej na sprzedaż i 5 tys. megawatogodzin ciepła - zaznacza, dodając, że po 3 latach doświadczeń, według niego, biogazownie mogą działać jak magazyny energii. - Biogazownia może włączać się wtedy, gdy nie pracuje fotowoltaika, nie wieje wiatr. Trzeba być elastycznym w tej branży. Technologia pozwala na to, żeby produkować energię w godzinach najbardziej atrakcyjnych ceon - podkreśla Michalak.
Od nieco około dwóch tygodni biogazownia ogrzewa gospodarstwo w Przybrodzie i trzy okoliczne bloki. - Jest to ponad pięćdziesiąt rodzin. Biogazownia pozwala na to, żeby mieszkańcy miejscowości w których są takie instalacje, mogli korzystać z praktycznie bezpłatnej energii cieplnej, która jest u nas odpadem. Cała budowa instalacji trwała około dwóch tygodni. Transportujemy ciepło na długość około kilometra i rozprowadzamy je poprzez wcześniej zbudowanych instalacji do wszystkich mieszkań bloków - tłumaczy Mirosław Michalak.
Wktótce ogrzeją całą wieś? Mieszkańcy zadowoleni
Podczas wizyty w Przybrodzie udało nam się porozmawiać również z Ryszardem Jankowiakiem - sołtysem miejscowości. - Było dużo rozmów z mieszkańcami na temat ogrzewania, długo to trwało, bo były obawy z ich strony, ale na tę chwilę wszyscy są bardzo zadowoleni - zaznaczył Jankowiak, dodając, że cała Przybroda ma około 420 mieszkańców i liczy na to, że w przyszłym roku uda się rozciągnąć instalację na wszystkie obiekty. - Trzeba uzyskać pozwolenia, pozałatwiać wszystkie formalności i myślę, że to się uda zrobić. Prezes biogazowni zapewnia, że jest w stanie zapewnić ciepło na całą wioskę. Jeżeli to dojdzie do sktutku, myślę, że będzie to pierwsza miejscowość w Wielkopolsce, która będzie miała w pewni ekologiczne ogrzewanie - kończy sołtys Przybrody.
ZOBACZ TAKŻE: Uprawiają 90 ha, utrzymują bydło opasowe i kury nioski. To nie wszystko [VIDEO]
- Tagi:
- OZE
- bydło mleczne