Zimny wychów cieląt
W deszczu, śniegu, na słońcu - czy takie warunki są dobre dla cieląt?
Wielu hodowców podchodzi do systemu chowu w budkach sceptycznie. Statystyki jednej z obór są jednak zaskakujące.
Zimny wychów cieląt polega na utrzymywaniu zwierząt już od 12 godziny życia w budkach, zwanych igloo na otwartej przestrzeni lub pod wiatą. Ma to na celu odseparowanie młodych od środowiska, w którym znajduje się stado i niebezpieczne drobnoustroje chorobotwórcze, a także budowę odporności organizmu na warunki zewnętrzne (zmienną pogodę).
W Polsce wychów cieląt w budkach nie jest najpopularniejszy. Hodowcy nie są przekonani do tego rozwiązania.
- Ludzie są nastawieni sceptycznie do budek, ponieważ istnieje stereotyp, który mówi, że cielak musi mieć ciepło. Tak, jak prosię. Najlepiej wrzuciliby go pod lampę, żeby się ogrzał. Natomiast to jest błąd - śmieje się Karol Polaszek, zootechnik w Zakładzie Rolnym Niechłód. - Podczas mrozów sierść cieląt jest napuszona, jak u kotów, teraz, kiedy jest cieplej, wydaje się bardziej przylizana - mówi specjalista.
Budki w zimnym wychowie muszą być odpowiednio zdezynfekowane przed przyjęciem nowego mieszkańca.
Na ziemię kładzie się dużą ilość czystej, suchej słomy. Samo igloo myje się natomiast wodą pod ciśnieniem z pianą dezynfekcyjną. Ważne, aby preparat dostał się w każdy zakamarek. Jeśli pomimo tego jest problem z utrzymaniem higieny i bakteriami, można zastosować suchą dezynfekcję bezpośrednio na słomę i na zwierzęta.
Budka dla cieląt składa się z wykonanego z białego tworzywa igloo oraz z wybiegu ogrodzonego plastikowym lub metalowym płotkiem.
Mogłoby się wydawać, że wybieg jest za mały. Jednakże młode bydło jest w stanie na nim brykać i bawić się, co widać zwłaszcza po pojeniu mlekiem. Jeśli wybieg miałby być większy, to automatycznie powstałby problem z wysokością płotu, który musiałby mieć półtora metra. Niższy - cielak jest w stanie bez trudu przeskoczyć. Niektórzy stosują także system kanadyjski, w którym w ogóle nie ma wyjścia na zewnątrz.
- Uważam, że cielę ma większą odporność, jeśli przebywa w środowisku, nawet jeśli wiosną trochę zmoknie. Zimą ma możliwość schowania się w cieple. Intuicyjnie nie doprowadzi do wychłodzenia organizmu. Latem może poleżeć na słońcu, a jeśli będzie mu za gorąco wejdzie do budki. Z cielętami jest jak z wychowaniem dzieci. Nie można za bardzo przejmować się niskimi temperaturami, ponieważ w ten sposób zwierzęta zbudują większą odporność niż w zbyt wysokiej temperaturze i w wilgoci, która jest najlepszym środowiskiem do rozwoju bakterii i drobnoustrojów chorobotwórczych - tłumaczy zootechnik.
Podstawową sprawą w utrzymywaniu zwierząt na zewnątrz jest dokładne osuszenie sierści. Dopiero, gdy ma się 100% pewność, że cielę nie jest mokre, można je wstawić do igloo.
- W naszej oborze cielęta zostają z matką tylko kilka godzin po urodzeniu. Krowa najpierw je wylizuje, następnie są dosuszane ręcznikami przez obsługę. W tym czasie matka jest odpajana pójłem. Przez 12 godzin maluchy przebywają razem w budce w środku obory. Chcemy mieć pewność, że są zupełnie suche. Latem, jeśli jest ładna pogoda, można skrócić ten okres - tłumaczy Karol Polaszek.
Bardzo ważną rzeczą jest odpojenie cielęcia.
Jeżeli jest prawidłowe, a potem zwierzę otrzymuje odpowiednią ilość mleka w temperaturze 39˚C, to przebywanie na zewnątrz nie stanowi żadnego dla niego żadnego problemu. Należy pamiętać jednak, że cielę nie lubi zimna i wiatru.
- Akurat dzisiaj mocno wieje i to z kierunku, do którego są ustawione fronty budek. Młode chowają się w pod ścianami w słomie. Tam są osłonięte i leżą w cieple - mówi zootechnik.
Co zrobić przy temperaturze -10˚C? Grubo pościelić słomą, aby było ciepło.
- Jeszcze nie słyszałem, aby jakieś cielę żaliło się, że jest mu zimno. Proszę mi wierzyć, jeśli się wejdzie do tej budki przy minusowej temperaturze - jest przyjemnie. Trzeba pamiętać, aby podczas niskich temperatur zamykać wentylację na dachu budki, aby ciepło nie uciekało wentylatorem - radzi specjalista.
Dobrze jest ustawić budki tyłem do przeważającego kierunku wiatru. Może to być kąt 30-45%, najważniejsze, aby nie wiało prosto w wejście do igloo.
W Zakładzie Rolnym Niechłód cielęta przebywają w budkach 2 tygodnie, po czym są przewożone do cielętnika znajdującego się w Przedsiębiorstwie Rolnym Długie Stare. Jest to spowodowane organizacją hodowli. W oborze jest dużo wycieleń i nie ma miejsca na utrzymywanie dużej grupy młodego bydła. W cielętniku zaczyna się także inne żywienie cieląt. Podczas przebywania w budkach w Niechłodzie, maluchy są skarmiane siarą, potem mlekiem i wodą. Po przewiezieniu natomiast oprócz mleka, które jest podawane do 2 miesiąca życia, dostają dodatkowo granulat i mieszankę musli z ziarnem kukurydzy lub owsa.
- Podajemy cielętom mleko pełne, nie stosujemy preparatów mlekozastępczych. Zauważyliśmy, że dzięki niemu są lepsze przyrosty, ponieważ jest bardziej przyswajalne niż preparat. Poza tym obsługa, rozrabiając proszek, raz wsypie go mniej, raz więcej. Dlatego w stu procentach nie można powiedzieć, że jest standaryzowane. Pomimo tego że mleko pełne jest droższym systemem, to w naszym przypadku - przy tak dużej ilości krów - mamy tyle mleka posiarowego, że spokojnie wystarcza dla wszystkich cielaków - tłumaczy Karol Polaszek.
- Trzeba jednak pamiętać, że przy takim skarmianiu nie wolno stosować antybiotyków, bo zwierzę może dostać biegunki. Odpajanie ułatwia nam taksówka mleczna (zbiornik pasteryzujący mleko pełne - przyp. red.), która podgrzewa mleko do temperatury 39˚C i zakwasza je pod wpływem bakterii. Dzięki temu nie mamy problemów z biegunkami, a tym samym z odpornością cieląt. Dobre jest też to, że maszyna równo odmierza odpowiednią dla każdego zwierzęcia ilość płynu - podsumowuje zootechnik.
Przebywanie zwierząt na świeżym powietrzu wpływa dobrze na apetyt i prawidłową pracę układu pokarmowego.
Można się zastanowić, jak odseparowanie po kilkunastu godzinach od matki wpływa na zwierzęta.
Karol Polaszek uważa, że młode nie tęsknią. Bardziej matki za nimi. Problem jest z pierwiastkami, starsze krowy są przyzwyczajone do tego systemu.
- Widać to zwłaszcza, kiedy cielaki są w budce wewnątrz budynku. Schodzą się do niej wszystkie matki i wylizują maluchy - zauważa zootechnik.
Ważniejsze jednak niż samopoczucie matki i cielęcia jest zmniejszenie ilości upadków. Zawsze w oborze jest jakaś flora bakteryjna, która pochodzi od różnych krów. Matka przekazuje natomiast tylko swoją odporność. Cielak, który jest odseparowany od razu i ma swój mikroklimat w budce, wytwarza własną florę bakteryjną - na którą jest odporny.
Hodowcy, którzy decydują się na zastosowanie zimnego chowu cieląt, najczęściej mają problem z miejscem w oborze.
W Niechłodzie było podobnie. Wcześniej zwierzęta były trzymane wraz z krowami. Wydzielone dla maluchów miejsce nie wystarczało. W budynku zimą było wilgotno i zimno, a niski sufit sprawiał, że mikroklimat nie był najlepszy dla nowo narodzonego bydła. Ponadto zwierzęta stały w przeciągu. Problemem była także dezynfekcja.
- Wyglądało to tak, że jeden cielak nie zdążył przejść do cielętnika w zakładzie w Długich Starych, a drugi już się rodził. Mieliśmy więc problem z utrzymaniem czystości. Zaczęły się choroby i biegunki - stwierdza Karol Polaszek.
W tym czasie gospodarstwo notowało 10% upadków. Po wprowadzeniu budek procent ten spadł do około 1%. Obecnie nie ma potrzeby, aby weterynarz zaglądał do igloo.
- Zdarza się przypadek 1 na 20, że po ciężkim porodzie maluch nie przyjmuje regularnie mleka i ma problem z biegunką - mówi specjalista. - Najważniejszym wyznacznikiem dobrej formy cieląt jest ogon postawiony wysoko w czasie picia i stojące uszy. Jak przejeżdżamy taksówką mleczną, to widać rząd ogonów i postawione uszy. A po chwili słychać pukające o wiaderka smoczki - dodaje.
Dobrym rozwiązaniem dla nowo budowanych obiektów jest zaplanowanie osobnych budek dla każdego cielęcia, które byłyby umiejscowione jedna obok drugiej w rzędach i na przeciwko. Można zbudować wiatę, pod którą będą ustawione z możliwością montażu ściany. Wyeliminuje to działanie deszczu i słońca, a boczna ściana odgrodzi igloo od działania wiatru.
- Najlepiej jeśli cielaki widzą siebie nawzajem. Wtedy będą miały pełny luksus - konkluduje Karol Polaszek.