Czy zwierzętom dawać ludzkie imiona?
Jeden z moich braci, bezgraniczny psiarz, zwykł mawiać, że właściciele psów dzielą się na dwie grupy: jedna - to ta, która wpuszcza swoich pupili do łóżka, a druga - która nie przyznaje się do tego. Podobnie jest chyba z nami rolnikami: niby zwierzętom nie powinno się dawać ludzkich imion, ale konia z rzędem hodowcy, który tego się trzyma.
Niedawno przeprowadzałam wywiad ze znajomym serowarem, który z wielką sympatią opowiadał o Andzi – swojej pierwszej kozie, od której zaczęła się jego serowarska kariera. Dzisiaj Andzia wypasa się zapewne na umajonych łąkach w kozim niebie, ale pozytywnym jest to, że nie mówi się o jakiejś tam kozie, ale tej jednej jedynej i niezapomnianej Andzi, a do tego mojej imiennicy.
W naszym owczym stadzie jest kilka czworonogów z imionami. Gdy idę długim korytarzem owczarni lub soczystą łąką, wypatruję Stasia, Jasia, Zosi czy Meli i cieszę się jak dziecko, widząc jak pędzą w moim kierunku słysząc swoje imię. Nie wiem, jak jest u innych rolników, ale z naszymi owcami jest tak, że ich imiona z czegoś tam wynikają. Weźmy taką Zosię. Zosia to skora do ucieczek samosia. Mając 3 tygodnie doznała złamania kości piszczelowej. Samo złamanie nie byłoby katastrofą, ale fakt, że było otwarte, poskutkowało amputacją części koniczyny. Od tego czasu Zosia-samosia nie chodzi, a kuśtyka swoimi drogami, była już mamą i w najbliższym czasie znowu nią będzie. A Jasiu? Jasiu urodził się 1 kwietnia i był tak ogromny, że wynicował swojej mamie macicę. Wychował się na butelce, bo mamy nie udało się uratować. Miesiąc później doszedł Stasiu. Jego mama żyje, ale co z tego, jeżeli nie chciała go przyjąć. Z butelki pił już Jasiu, więc doszedł do niego Stasiu. Dzisiaj są nierozłącznymi kumplami i mają u nas dożywocie.
Historia Julki jest nowa i opisana w ostatnich dwóch wydaniach Wieści Rolniczych. Również Julka złamała sobie nogę, a ponieważ było z nią jak w wierszu Juliana Tuwima o kózce, która skakała i nóżkę sobie złamała, no to od wieszcza dostała imię. Władziu urodził się 27 czerwca, czyli ok. dwóch miesięcy po innych. Jak to zrobił, wie tylko jego mama, a ta na ten temat milczy. Czyje imieniny są 27 czerwca? Władysława, no i wszystko jasne. Mela jest po prostu piękna i stąd jej imię „Piękna Mela”. Caruso ma wszystko tylko nie piękny głos, a do tego jest niestety bardzo rozmowny. Są jeszcze tryki: Filip i Igor, ale z tymi imionami już do nas przyszły, aby zadbać o kolejne pokolenia.
Kwiecień to czas świąt i wiosny. Zaroi się od słodkich owieczek i baranków na stołach, w ogródkach i na kartkach. Życzę zatem, aby za sprawą naszego Jasia (to ten biały) i Stasia (to ten łaciaty) pojawił się na Państwa twarzach tak bardzo nam wszystkim potrzebny uśmiech.
Czytaj także: