Wyprodukowali mleka ponad limit – teraz muszą płacić!
Naliczenie kar z tytułu przekroczenia indywidualnych kwot dostaw oraz spadek cen mogą doprowadzić producentów mleka do katastrofalnej sytuacji finansowej.
Rolnicy, którzy w kampanii 2013/2014 przekroczyli przysługujące kwoty indywidualne, właśnie dostali decyzje w sprawie wysokości opłaty, jaką z tego tytułu muszą wnieść podmiotowi skupującemu – czyli mleczarni – przed 1 października. – Stawka opłaty dodatkowej z tytułu przekroczenia kwoty indywidualnej dostaw za rok 2013/2014 wyniosła 29,36 zł za 100 kg mleka wprowadzonego do obrotu ponad przysługujący limit, czyli 0,2936 groszy za 1 kg – precyzuje Andrzej Bobrowski, dyrektor Oddziału Terenowego Agencji Rynku Rolnego w Poznaniu. I dodaje. – Krajowa kwota dostaw została przekroczona o 166,9 mln kg, czyli o 1,68%. W samej Wielkopolsce 6 tys. dostawców hurtowych wyprodukowało ponad przydzielony limit, w całej Polsce 56 tys. To naprawdę dużo.
„Mamy gorzej niż sadownicy i produkujący warzywa”
– Naliczone kary, na poziomie prawie 30 groszy, są wysokie. Wielu hodowców, przygotowując się do zniesienia kwot i uwolnienia rynku, co ma nastąpić już w przyszłym roku, rozwinęło swoje hodowle, zaciągnęło kredyty. Tak wysokie kary, jakie musimy teraz zapłacić i te szacowane za bieżący rok kwotowy mogą w przyszłości doprowadzić do upadku wielu gospodarstw – mówi Tadeusz Dymarski, prezes Rejonowego Koła Hodowców i Producentów Bydła w Krotoszynie. I ocenia. – Przecież mamy gorzej, niż sadownicy i warzywnicy, nie umniejszając ich strat. Na to, żeby uzyskać sztukę, od której można pozyskać mleko, i to nieraz z różnym skutkiem, potrzeba dwóch lat ciężkiej pracy. Nam z księżyca nic nie spada. Warzywa sadzi się, sieje na wiosnę i za pół roku się sprząta. A my, musimy czekać lata na spodziewane efekty, na pieniądze.
Z czego zapłacić?
W poprzednich latach kary za nadprodukcję były odliczane z bieżących faktur, często rozkładano je na raty. Jednak w tym roku są one wielokrotnie wyższe. – W poprzednich latach sytuacja finansowa mleczarni była lepsza, mleko było droższe i kary za nadprodukcję rozkładano nam na raty. Jak to będzie w tym roku, nie wiemy – mówi z niepokojem Tadeusz Dymarski. I podaje przykład. – Na nasze gospodarstwo naliczono karę, w takiej wysokości, że obejmie ona jedną całą kwotę, jaką powinniśmy otrzymać od mleczarni za sprzedane mleko. Przy 90 krowach, które hodujemy, to nie jest kilka tysięcy złotych, tylko dużo więcej. Skąd na to wziąć? Nie wiem. Tym bardziej, że pieniądze są przelewane na nasze konta dopiero 10 października a płatność trzeba uiścić do końca września. Jakie widzi rozwiązanie? – Jak ktoś ma dużą karę to tylko do banku po kredyt, ja nie widzę innej możliwości, jeśli mleczarnia nie zgodzi się rozłożyć płatności na raty. Przecież jesienią wszystkich rolników czekają wzmożone wydatki związane z koszeniem kukurydzy, z przygotowaniem kiszonek, z jesiennymi zasiewami. Trzeba za usługi zapłacić, paliwo jest potrzebne, pasze i żyć też z czegoś trzeba – wskazuje Tadeusz Dymarski. Jakby tego było mało, w tym roku producenci nie płacili tzw. zaliczek na poczet ewentualnych kar, jak to było chociażby w 2006 oku. – Wtedy kilka miesięcy wcześniej potrącano rolnikom z bieżących wypłat za mleko część pieniędzy na poczet przyszłych kar. I choć trochę już było wpłacone do przodu, rolnicy nie byli tak obciążeni jednorazowo. Jednak przez kilka lat nie było przekroczeń krajowej kwoty dostaw i nie pobierano zaliczki na poczet kar – przyznaje Andrzej Bobrowski.
Ceny mleka wszędzie w dół
Rolników przerażają też spadki cen mleka. – Gdyby były na poziomie z poprzedniego roku, może byśmy jakoś kary udźwignęli, ale mleko z dnia na dzień tanieje i zapowiadane są dalsze obniżki. Gdy podnoszono nam cenę w ubiegłym roku, to było to po kilka groszy co jakiś czas, a teraz jak są obniżki, to od razu po 10 gr – mówi Tadeusz Dymarski, który pomaga synowi w prowadzeniu gospodarstwa, skąd mleko odstawiane jest do mleczarni w Gostyniu. W podobnym tonie wypowiadają się rolnicy sprzedający mleko do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu oraz do firmy Nutricia. – Ostatnio poinformowano nas o jednorazowej obniżce o 10 gr. I oprócz informacji, że podstawowe składniki wpływające na cenę mleka, pozostają bez zmian, nie wiem z jakiej przyczyny obniżka jest tak drastyczna. Możemy sobie gdybać, czy to rosyjskie embargo ma wpływ, brak zbytu, a może wykorzystanie zaistniałej sytuacji politycznej – bulwersują się rolnicy. I zastanawiają się, co dalej? Jaki kierunek produkcji lub hodowli wybrać, jeśli z roku na rok okazuje się, że wszystko staje się nieopłacalne. – Z czego mamy żyć? Wszystkie ceny idą w dół, mleko tanieje, zboże, świnie, co my mamy w końcu hodować? Nawet nie możemy protestować. Nie pojedziemy do Warszawy, czy gdziekolwiek, bo kto będzie za nas krowy doił, kto uszykuje im pasze. Ci, którzy mają warzywa, owoce, jak ich jeden dwa dni nie będzie, to się nic nie stanie, oni mogą protestować, a my? Nikt o naszej ciężkiej sytuacji nie mówi – denerwuje się Tadeusz Dymarski.
Najgorsze przed nami
Nad rolnikami dodatkowo wisi jeszcze widmo kar, jakie prawdopodobnie będą zmuszeni uiścić za bieżący rok kwoty, jeśli wyprodukują ponad przydzielony im limit. Według szacunków Agencji Rynku Rolnego w okresie kwiecień – lipiec 2014 ilość skupionego mleka ukształtowała się na poziomie wyższym o 6,77% niż w tym samym czasie, roku 2013/2014. W okresie lipcu 2014 r. do podmiotów skupujących dostarczono 937,4 mln kg mleka, tj. o 6,7 % więcej niż przed rokiem a w stosunku do czerwca 2014 r. nastąpił 2,1 % wzrost dostaw. W sytuacji, gdy dynamika skupu mleka utrzyma się na dotychczasowym poziomie, przekroczenie przez Polskę kwoty krajowej dostaw może wynieść ok. 8%. – Wtedy kara może wynieść nawet około 1 złotego – ostrzega Andrzej Bobrowski. Dlatego rolnicy boją się, że najgorsze przed nimi. – Tak wysokie kary, jakie czekają nas za bieżący rok kwotowy, mogą wykończyć polskich hodowców bydła mlecznego. Jak mamy jeszcze ograniczyć produkcję, to z czego mamy żyć, jeśli mleko wciąż tanieje? Przecież wielu zainwestowało, wzięło kredyty na budowę nowoczesnych obór a tu taki krach. Obiecano nam, że kary będą zniesione, że będzie przeniesienie części niewykorzystanej kwoty w sprzedaży bezpośredniej na sprzedaż hurtową. I na obietnicy się kończy – bulwersują się hodowcy bydła mlecznego.
Produkować czy redukować?
Agencja Rynku Rolnego sugeruje wyhamowanie produkcji. Jednak rolnicy podkreślają, że to niemożliwie. – Co mamy zrobić z krowami? Nie dawać im jeść, żeby mniej produkowały. Za chwilę nam zaczną chorować – mówią oburzeni hodowcy. Dodatkowo dramatyczną sytuację podkreśla fakt, iż od przyszłego roku zmienia się również charakter dopłat bezpośrednich. Po raz pierwszy ma zostać wprowadzona płatność powiązana z produkcją. W ramach której przewiduje się płatność do bydła oraz płatność do krów. Projektowana wysokość ma wynieść po 70 euro za sztuki, które spełniają określone kryteria. I będzie ściśle związaną z liczbą posiadanych zwierząt. Jeśli teraz rolnik zdecyduje się zredukować swoje stado, w przyszłym roku otrzyma odpowiednio niższą dopłatę.