Utylizują świnie, bo nie mają gdzie ich sprzedać!
Marnotrawstwo życia, pieniędzy i żywności. Zgodnie z prawem zutylizowano 300 zdrowych sztuk trzody chlewnej. Kolejne 160 tuczników czeka.
Do podejmowania dramatycznych kroków posunięci są hodowcy z obszaru niebieskiego ASF w woj. lubelskim. W związku z tym, że nie mają gdzie sprzedawać swoich świń, występują do powiatowych lekarzy weterynarii o sanitarną utylizację. Tuczniki przerastają, chlewnie są przepełnione, sztuki okaleczają się i zaduszają. Naruszone są w związku z tym podstawowe zasady dobrostanu zwierząt. W gospodarstwie Janusza Hoduna z Bukowic Kolonia w gminie Leśna Podlaska (powiat Biała Podlaska) w sobotę, 12 listopada zlikwidowano 300 sztuk zdrowych świń o wadze około 160 - 170 kg. Kolejne 160 tuczników miało zostać poddanych utylizacji wczoraj jednak w związku z awarią sprzętu działania przełożono na środę. Istnieje nadzieja, że tuczniki te trafią na ubój, a potem do zakładu przetwórczego.
- 300 sztuk zostało zutylizowanych w jednym budynku na przerzedzenie, żeby jako taki dobrostan zachować, a jeszcze mam budynek mniejszy i tam jest 160 sztuk, które musza wyjść z chlewni. Ale nie wiem czy pójdą na ubój czy do utylizacji. Wszystko ma się dziś rozstrzygnąć. Mają zapaść decyzje, czy skupy żywca mają być prowadzone. Jeśli nie będzie odbioru, będę zmuszony świnie zutylizować - tłumaczy Janusz Hodun.
Czytaj także: Zakłady mięsne nie chcą skupować tuczników na konserwy? KLIK
Hodowca z gminy Leśna Podlaska podkreśla, że wielkość chlewni nie jest przystosowana do takiej liczby tak dużych sztuk. - O tej porze powinny znajdować się w naszych budynkach już małe prosiaki, ewentualnie powinien czekać na nie - zaznacza hodowca.
Przypomnijmy, że hodowcy trzody chlewnej, którzy znaleźli się na terenie zagrożonych (oznaczony kolorem niebieskim) w ostatnim czasie mieli wyznaczony tylko jeden zakład mięsny w Kosowie Lackim odbierającym żywiec. Firma z początkiem listopada coraz bardziej zmniejszała limit tygodniowego skupu, po czym przestała przyjmować towar całkowicie. W ostatnim czasie pojawiły się głosy, że znów skupuje, ale nie od tych rolników, którzy tego potrzebują najbardziej
- W jednej z gmin w sobotę i dziś były odbiory. Rozmawiałem z rolnikiem stamtąd, który nie wie z jakiej racji od niego wzięli, skoro on się o to nie starał. Dostał telefon, że jego sztuki mają mieć pobraną krew do badań i że będą od niego zabierali świnie. Z jego wioski skupowali, a od hodowców z kolejnej już nie. Teraz już całkiem dziwne rzeczy się dzieją - komentuje Janusz Hodun.
Czytaj także: Ostre słowa rolników w Sejmie KLIK
W najgorszej sytuacji, tak jak pan Janusz, znaleźli się ci hodowcy, którzy przed samym wybuchem pomoru świń obsadzali chlewnie.
- Utylizacja to marnotrawstwo czasu, pieniędzy, a przede wszystkim żywności. Zmarnowano tony mięsa! - tłumaczy Janusz Hodun i dodaje, że koszty utylizacji jednej sztuki mogą pochłonąć nawet ponad 1500 zł. Pokryte zostaną z budżetu państwa. Gdyby uruchomiono skup interwencyjny, państwo zapłaciłoby rolnikowi za jedną sztukę około 700-800 zł.
- Biorąc pod uwagę odszkodowanie dla hodowcy, koszty uboju i utylizacji straty mogą wynieść 1500 zł za sztukę. Pomijam, że krew była badana dwukrotnie u tych sztuk. Każda próbka to 250 zł. Ogromne pieniądze zostały wyrzucone w błoto - komentuje rolnik.
Janusz Hodun gospodaruje wspólnie z ojcem. W swych chlewniach posiadają obecnie około 2 tys. stanowisk, gdzie jest 1650 sztuk trzody. Rolnicy nie potrafią powiedzieć, co będzie dalej?
- Jestem w trudnej i niepewnej sytuacji. Chciałem inwestować, ale musiałem zrezygnować z pewnych maszyn, które miałem zamówione. Wiadomo, że łańcuszek problemów się ciągnie. Teraz największym kłopotem jest dla mnie pozbycie się tych świń, a później co będzie? Nie wiem, będę się zastanawiał. Przyszłości na razie nie widać - komentuje hodowca.
Według pana Janusza w strefie niebieskiej jest około 16-18 tys. świń, które są gotowe w tej chwili do uboju. Wnioski o utylizację trzody w związku z naruszeniem ich dobrostanu w chlewniach złożyło więcej hodowców.
Postanowiliśmy dowiedzieć się, w jakim systemie prowadzonych jest skup w zakładzie mięsnym w Kosowie Lackim. Pytania przesłaliśmy w ubiegłym tygodniu do firmy. Odpowiedzi do dziś nie otrzymaliśmy.