Hoduje świnie, uprawia porzeczki i orzechy, wkrótce - chlewnia na 200 loch FILM
Produkcja trzody chlewnej, uprawa porzeczek i orzecha laskowego. Gospodarstwo Macieja Frąckowiaka w Pęckowie pod Szamotułami (Wielkopolska) cały czas się rozwija, w planach są kolejne inwestycje.
Od dziecka pasjonowało go rolnictwo, pasjonowała go hodowla świń. - Był taki okres, że ojciec chciał zlikwidować świnie, ja się postawiłem. Chciałem to robić, fascynowało mnie to. Miałem 14 lat, jak zacząłem się tym zajmować i byłem tak naprawdę decyzyjny - podkreśla hodowca.
HODOWLĘ TRZODY CHLEWNEJ POŁĄCZYŁ Z UPRAWĄ PORZECZEK I ORZECHA
Gospodarstwo istnieje od 1987 roku. 31-letni Maciej Frąckowiak formalnie zajmuje się nim od 2009 roku. - Rodzice zaczynali od 3 hektarów. Później sukcesywnie powiększany był areał. Dziś mamy 60 ha gruntów własnych, ale także dzierżawimy ziemię - mówi. Pracuje razem z mamą i bratem, Marcinem.
ZOBACZ FILM - HODUJĄ ŚWINIE, UPRAWIAJĄ PORZECZKI I ORZECHY. WALCZĄ Z POPULACJĄ MYSZY
-
ZOBACZ TEŻ - Ma indyki i 1.000 krów - dzięki biogazowni ma energię i dobry nawóz (FILM)
Główna gałąź produkcji to hodowla trzody chlewnej, w cyklu zamkniętym, w oparciu o stado podstawowe liczące 80 loch. W 2003 roku mieli już system ściołowy. - W 2009 roku, jak zdałem maturę, wybudowaliśmy porodówkę - opowiada hodowca. Pierwsze budynki były na rusztach, potem zaczęli przerabiać wszystkie obiekty. - W 2014 roku już byliśmy w 100 % „rusztowi” - dodaje.
Produkują materiał hodowlany oraz prosięta do sprzedaży - jedno i drugie pod stałych klientów. Dodatkowo prowadzą tucz zwierząt. - Możemy się pochwalić bardzo wysokim statusem zdrowotnym stada. Stado jest wolne od PRRS-u, nosoryjówki, leptospirozy, pleuropneumonii. Musi być wysoki standard, jeżeli chcemy produkować materiał hodowlany - podkreśla rolnik. - Jeśli chodzi więc o bioasekurację, robiliśmy to już od dawna. Teraz jeszcze zacieśniliśmy, bo wybudowaliśmy śluzę. Czeka nas jeszcze budowa łącznika między chlewnią loch a tuczarnią oraz zakup bramy bioasekuracyjnej. Dokupione jeszcze będą silosy zbożowe, żeby pasza nie miała kontaktu z powietrzem zewnętrznym. Hodowca ubolewa tylko, że ARiMR nie refunduje zakupu paszociągów. - Moim zdaniem silos bez nie jest żadnym zabezpieczeniem bioasekuracyjnym - stwierdza Maciej Frąckowiak.
Dla bezpieczeństwa produkcji, gospodarstwa, w celu dywersyfikacji dochodów, prowadzą plantacje porzeczki czarnej i czerwonej - na 6 ha oraz orzecha laskowego - na 8 ha.
Na pozostałych gruntach prowadzą typową produkcję polową, na potrzeby żywienia stada świń. Uprawiają jęczmień ozimy, jęczmień jary, pszenicę, kukurydzę i rzepak. Brat z żoną prowadzą hotel dla koni oraz naukę jazdy konnej. W wolnym czasie bracia świadczą usługi rolnicze.
GOSPODARSTWO WYPOSAŻONE W CAŁY SPRZĘT POTRZEBNY DO HODOWLI I UPRAW
- Jeżeli chodzi o sprzęt do upraw, jesteśmy samowystarczalni, może poza uprawą kukurydzy - w tym zakresie usługowo korzystamy z siewu oraz zbioru - mówi Maciej Frąckowiak. - Posiadamy swój kombajn, ciągniki o mocy 160, 110 i 50 kM, ciągnik sadowniczy, opryskiwacze do pola i sadu, kombajny do zbioru porzeczki i orzecha. Jeżeli chodzi o sprzęt uprawowy, też mamy na tyle wyposażone gospodarstwo, że jesteśmy w stanie wykonać wszystkie prace we własnym zakresie. Dodatkowo, w miarę możliwości, z zaprzyjaźnionymi gospodarstwami wykonujemy im usługi i pomagamy im w ramach pomocy sąsiedzkiej.
W planach jest dalsza rozbudowa parku maszynowego. Zamówiona jest już nawigacja RTK do jednego ciągnika, zakup nowego rozsiewacza do nawozu, który będzie umożliwiał wysiew nawozu z mapowaniem. Dodatkowo jeszcze w tym roku pojawi się pług dłutowy. W dalszych planach - wstępnie są już realizowane - jest budowa chlewni na ok. 200 loch, w nowej lokalizacji. Głównym zadaniem będzie produkcja prosiąt do wagi 30 kg. - Poczyniłem już pierwsze kroki, przygotowane są dokumenty, ale nie wiem, czy się na pewno na to zdecyduję - przyznaje rolnik. - Nie wiem, czy się odważę, bo to ryzykowna decyzja - inwestycja warta jest 3-3,5 mln zł netto. Jeżeli chodzi o koszty budowy, sytuacja jest dramatyczna. Po drugie ASF nam bardzo mocno puka do drzwi.
W HODOWLI ŚWIŃ WAŻNE SĄ DEZYNSEKCJA I DERATYZACJA
Hodowca dba o systematyczne przeprowadzanie zabiegów dezynsekcyjnych i deratyzacyjnych. - Bardzo ważne jest rozkładanie różnego rodzaju trutek i stacji deratyzacyjnych na myszy i szczury. W moim gospodarstwie problemów ze szczurami nie zauważyliśmy do tej pory - mówi Maciej Frąckowiak. - Walczymy przede wszystkim z populacją myszy, która się okresowo pojawia. Bardzo ważne jest, dbając o bioasekurację, by te zwierzęta nie emigrowały, ponieważ są bardzo dużym wektorem chorób. Myszy mogą powodować duże straty ekonomiczne w gospodarstwie. - Wyjadają paszę, niszczą worki. Kiedyś wyczytałem - już nie pamiętam danych - ile paszy zjada mysz w ciągu roku. Jest się o co bić - podkreśla hodowca. - W wielu chlewniach, gdzie wchodzili specjaliści z uwagi na słabe wyniki produkcyjne, wysokie zużycie paszy, wystarczyło zwalczyć myszy. One tam przecież mają raj - ciepło, jedzenie, wodę. Właściciel gospodarstwa zauważa nasiloną migrację myszy po zbiorach zbóż, w okresie jesiennych chłodów, kiedy gryzonie szukają sobie schronienia na zimę i próbują się wszelkimi możliwymi drogami dostać do środka budynków.
Ważne jest także zwalczanie much. - Wykonujemy różnego rodzaju opryski, rozkładamy preparaty na muchy, walczymy z larwami znajdującymi się pod rusztami. Much z chlewni całkowicie się nie pozbędziemy, bo to jest fizycznie niemożliwe. Jeżeli ktoś powie, że się pozbędziemy, to znaczy, że nigdy nie był w chlewni - stwierdza rolnik.
Ograniczenie populacji - zarówno gryzoni, jak i owadów - wpływa przede wszystkim na poprawę komfortu bytowania zwierząt w chlewni. - Jeżeli zwierzęta mają wysoki komfort, na pewno odwdzięczą się nam wysokimi przyrostami i wynikami produkcji - podkreśla Maciej Frąckowiak.
Hodowca zwraca uwagę na znaczenie skutecznego pozbycia się z fermy także dziko żyjących ptaków. - One też powodują straty w pobieraniu pasz, zbóż. Są bardzo dużym wektorem chorób, jeszcze większym niż myszy, bo mają dużo większy zasięg, jeśli chodzi o przemieszczanie się - mówi rolnik. - Nam się udało, naprawdę skutecznie, pozbyć się z terenu fermy dziko żyjących ptaków - poprzez zabezpieczenie wszelkich możliwych dostępów do karmy dla zwierząt.
WSPARCIE Z UE NA ROZWÓJ HODOWLI I UPRAW
Na przestrzeni minionych lat zarówno hodowca, jak i jego rodzice oraz brat, skorzystali z różnych form pomocy z Unii Europejskiej, z funduszy rolnych. - Tato z mamą zrealizowali trzy razy program Sapard oraz jeden sektorowy program operacyjny - na zakupy maszyn oraz nasadzenia porzeczek. Ja skorzystałem z pomocy dla młodych rolników, otrzymując dotację w wysokości 50 tys. zł. Kolejnym moim krokiem był rozwój usług rolniczych w gospodarstwie - zrealizowałem działanie: Różnicowanie w kierunku działalności pozarolniczej - mówi rolnik z Pęckowa. Skorzystał też dwa razy ze wsparcia na modernizację gospodarstwa - na rozwój produkcji zwierzęcej oraz na zakup maszyn i urządzeń do produkcji. Wybudował też zbiornik na gnojowicę z programu na OSN-y. Zamierza skorzystać z programu poprawy bioasekuracji w gospodarstwach trzodowych. Z tych środków zakupione mają zostać: brama bioasekuracyjna, myjka wysoko ciśnieniowa z możliwością dezynfekcji oraz kolejne silosy paszowe. Brat właściciela gospodarstwa skorzystał również z Młodego Rolnika, uzyskując pomoc w wysokości 100 tys. zł.
Po śmierci ojca to Maciej zajmuje się biurokracją i sprawami formalnymi. Jest też członkiem izby rolniczej i delegatem na walne zgromadzenie z powiatu szamotulskiego Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Mama hodowcy prowadzi sprzedaż detaliczną porzeczek oraz orzechów, w razie potrzeby pomaga w chlewni. - Jest naszym dobrym duchem - uśmiecha się rolnik.