Ustawa łańcuchowa budzi kontrowersje. Wysłuchanie publiczne w Sejmie
Przypomnijmy: tzw. nowa ustawa łańcuchowa to potoczne określenie obywatelskiego projektu zmian w ustawie o ochronie zwierząt. Pełna nazwa dokumentu brzmi: „Stop Łańcuchom, Pseudohodowlom i bezdomności zwierząt”. To inicjatywa organizacji OTOZ Animals, Viva!, Mondo Cane i Akcja Demokracji.
Ustawa łańcuchowa - ogromne kontrowersje
Warto zaznaczyć, że wcześniej pod obywatelskim projektem zebrano 534 tys. 077 podpisów. Od samego początku wzbudza ona jednak ogromne kontrowersje - zwłaszcza w środowisku rolniczym.
CZYTAJ WIECEJ: Burza wokół ustawy łańcuchowej. Nowe obowiązki nie tylko dla rolników?
Ustawa łańcuchowa w specjalnej komisji
Jeszcze w październiku minionego roku projekt ustawy trafił do sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. ochrony zwierząt. Jej pierwsze posiedzenie, w trakcie którego wybrano prezydium komisji (przewodniczącego i wiceprzewodniczących), odbyło się 5 grudnia 2024 r. Przewodniczącą komisji została Dorota Niedziela (Koalicja Obywatelska). Wiceprzewodniczącymi zostali: Krzysztof Ciecióra (Prawo i Sprawiedliwość), Łukasz Litewka (Lewica), Jarosław Rzepa (PSL-Trzecia Droga), Ewa Szymanowska (Polska 2050-Trzecia Droga).
W związku z tym, że obywatelski projekt wzbudza ogromne kontrowersje - komisja zaplanowała tzw. wysłuchanie publiczne. Odbywa się właśnie dziś - 30 stycznia 2025.
Wysłuchanie publiczne odnośnie ustawy łańcuchowej 30 stycznia
Zgodnie z założeniami, wysłuchanie publiczne nie ma charakteru debaty czy dyskusji - ale opinii, jakie prezentują poszczególne środowiska czy osoby prywatne (miały one czas do 20 stycznia, by zapisać się na wspomniane wysłuchanie).
Zainteresowanie dzisiejszą debatą - okazało się ogromne. Zapisało się kilkadziesiąt organizacji oraz kilkadziesiąt przedstawicieli poszczególnych środowisk. Wystąpienia mogą potrwać wiele godzin.
Od samego początku, emocji nie brakuje.
Niebezpieczne zapisy dla właścicieli zwierząt. Trwa wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy łańcuchowej
Rozpoczęło się od wystąpień przedstawicieli różnych organizacji, które zgłosiły się do wysłuchania publicznego.
Przedstawicielka Związku Kynologicznego PL alarmowała m.in. o jednym z niebezpiecznych dla właścicieli zwierząt zapisów w ustawie.
- Zakłada on, że pomimo umorzenia sprawy, sąd orzeka przepadek zwierzęcia. Czyli wystarczy zarzut, by zgodnie z prawem je przejąć. Ten zapis brzmi jak ponury żart, to "geniusz gatunku" ukryty pod sam koniec projektu. Bo nawet w przypadku braku dowodów i umorzenia śledztwa - i tak organizacjia otrzyma swój "łup" w postaci zwierzęcia - komentowała przedstawicielka Związku Kynologicznego PL.
Alarmowała także w kontekście uprawnień, jakie środowiska obrońców zwierząt mogą mieć nadane. Także w związku z już dziś obecnym nazewnictwem.
- Przypisują sobie nieistniejące uprawnienia kontrolne, nadają sobie tytuły jak inspektor – które są zastrzeżone dla innych - wyliczała m.in. przedstawiciela ZK PL.
W podobnym tonie wypowiadał się przedstawiciel Polskiego Porozumienia Kynologicznego.
- Niestety, każdy punkt po punkcie trzeba będzie zredagować. Bo jest w tej ustawie masa błędów. Też dlatego, ze organizacje prozwierzęce, które ją tworzyły, nie chciały jej konsultować. Konsultowały, niestety, z jakimś marginesem. I niestety jest tu masa błędów i merytorycznych i odnośnie hodowli - wyliczał.
On także alarmował o możliwych uprawnieniach, jakie mogą mieć wspomniane środowiska prozwierzęce.
- Nie można być sędzią, prokuratorem i policjantem. Nie godzimy się na tę ustawę! - podkreślał.
Wysłuchanie publiczne w sprawie ustawy łańcuchowej. "Brak obywateli do obrony"?
Przedstawiciel Krajowego Instytutu Hodowli Zwierząt Towarzyszących alarmował z kolei, że zapisy ustawy de facto pozbawiają obywateli przed obroną - gdy ktoś będzie chciał im zwierzę odebrać, powołując się na jego zły stan. Ponadto krytykował kwestie finansowania instytucji z samorządów.
- Ta ustawa jest trochę antyobywatelska w tym kontekście. Cały mechanizm finansowania, opartego o nieszczęście zwierząt, jest pewnego rodzaju monetyzacją cierpienia zwierząt - mówił dosadnie przedstawiciele KIHZT.
Alarmował też o wspomnianych już wcześniej "prokuratorskich" uprawnieniach dla inspektorów, którzy mają dbać o dobro zwierząt.
- Jeśli organizacje prozwierzęce mają mieć uprawnienia niemal prokuratorskie, to czemu nie inne - np. przeciwko przemocy w rodzinie? - dopytywał retorycznie.
I dodawał, że brakuje w tym wszystkim ochrony obywateli
- Nie zauważyłem nigdzie obrony obywateli przed takimi działaniami. Nie ma prawa do dochodzenia do odszkodania - w trybie innym niż zwykły. Nie ma odpowiedzialności tych, którzy odbierają zwierzęta - by ponosili swoją odpowiedzialność finansową i karną w przypadku przestępstwa - mówił.
Oczywiście, nie brakuje także głosów popierających główne założenia ustawy obywatelskiej.
- Musimy minimalizować cierpienia zwierząt, po to tu jesteśmy - podkreślała jedna z osób.
Ustawa łańcuchowa. "Pewne kompetencje muszą zostać w rękach państwa"
Przedstawiciel Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Obrony Praw Rolników Producentów i Przetwórców Rolnych podawał z kolei przykład niebezpieczeństwa, związanego z przyznawaniem dodatkowych kompetencji organizacjom prozwierzęcym.
- Kilkanaście lat temu w okolicy Torunia organizacja prozwierzęca chciała rolnikowi odebrać bydło argumentując, że hoduje je w niskich temperaturach. Przyjeżdżały wszelkie inspekcje. I skończyło się na tym, że profesorowie musieli wydać specjalne oświadczenie, że dana rasa jest przystosowana do hodowli w danej temperaturze - opisywał przedstawiciel OSOPRPiR.
Jak dodawał przy tym na koniec, niektóre z kompetencji powinny po prostu pozostawać w rękach państwa. I to przedstawiciele państwowych instytucji powinni decydować o ewentualnym odbieraniu zwierząt.
Przedstawiciel Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka także wyliczał szereg zapisów z proponowanej ustawy, które budzą po prostu zagrożenia - dla samych zwierząt i hodowli.
Chodzi choćby o kwestie możliwego swobodnego dostępu do gospodarstw dla przedstawicieli środowisk prozwierzęcych - co w obliczu chorób zakaźnych może powodować duże zagrożenia dla zdrowia zwierząt.
Tymczasem - jak podkreślał przedstawiciel PFHBiPM - dbałość o sam dobrostan krów jest w jak największym interesie samego hodowcy.
- Od dobrzej zadbanej krowy zależy dobrobyt właściciela. I to dbamy - podkreślał zdecydowanie.
Ogromne obawy wyrażają też sami rolnicy. Wprost wyliczają też pewne absurdy - w kontekście hodowli.
Podkreślają m.in., że zapisy takie jak choćby zakaz używania poskromów powodować będzie ogrom problemów w kontekście samego zdrowia zwierząt
- Jak hodowcy bydła mają podawać leki? Nie mówiąc już o pobieraniu krwi przez weterynarzy - wyliczał wprost jeden z rolników.
To zaledwie część z ogromu głosów przedstawicieli różnych organizacji i osób prywatnych. Publiczne wysłuchanie potrwa cały dzień. Można obserwować je na żywo na stronie Sejmu.
CZYTAJ TAKŻE: Kiedy można odstrzelić wilka? Ministerstwo odpowiada rolnikom
- Tagi:
- ustawa łańcuchowa