Tak wysokich cen mleka jeszcze nie było, ale czy opłaca się je produkować?
Od kilku miesięcy obserwujemy delikatnie wzrostowy trend cen mleka. Producenci mierzą się jednak z historycznie wysokimi kosztami paliwa, nawozów oraz surowców paszowych - zarówno komponentów białkowych, jak i zbóż. Jak sytuację oceniają eksperci?
Mleko jest najstabilniejsze
Na tle pozostałych gałęzi produkcji zwierzęcej mleko jest najstabilniejsze od lat, jednak twarda ekonomia sprawia, że małe gospodarstwa zmuszone są z trudem się rozwijać lub zakończyć produkcję. Wszystko to mimo rekordowych cen mleka. Ponad 1,96 zł za litr - tyle średnio, według GUS, producentom mleka płaciły mleczarnie w marcu. Tak wysokich cen mleka w skupie jeszcze nigdy nie było. Kwota 196,48 zł/hl to podwyżka w stosunku do marca 2021 roku o uwaga (!) 29,7 %. Cena skupu mleka w odniesieniu do lutego 2022 r. była o 6,7 % wyższa. Jak przekonują analitycy rolni, tendencja wzrostowa ma się utrzymać w kolejnych miesiącach. Wszystko to nie powoduje jednak, że farmy mleczne stają się krainami mlekiem i miodem płynącymi. Wręcz przeciwnie, hodowcy muszą się zmagać z - a jakże - rekordowymi cenami środków do produkcji.
Nie jest to łatwa sytuacja, ponieważ ewentualne oszczędności w ilości stosowanych pasz lub obniżenie ich jakości w dłuższej perspektywie powodują szereg problemów, takich jak m.in. obniżenie produkcji, pogorszenie zdrowotności bydła, wystąpienie problemów z rozrodem, a tym samym mniejszą wydajność, wyższe koszty weterynaryjne, gorsze przyrosty u młodzieży, brak jałowic remontowych oraz pogorszenie genetyki stada przez konieczność wielokrotnego powtarzania kryć.
ZOBACZ TAKŻE: "Ruszta są najlepsze. Utrzymuję krowy w tym systemie od 30 lat" [VIDEO]
Gdzie szukać oszczędności?
Najdroższą składową w żywieniu bydła jest białko. Śruta sojowa oraz rzepakowa są jednymi z najkosztowniejszych komponentów paszowych, jakie hodowcy są zmuszeni stosować. Oczywiście w przypadku wysoko wydajnych krów nie da się wyeliminować tych dodatków z dawki pokarmowej.
W jaki więc sposób możemy wyprodukować tanie białko w gospodarstwie i ograniczyć konieczność stosowania śrut białkowych? Na ratunek mogą przyjść trawy oraz drobnonasienne rośliny motylkowate. Są bowiem najtańszym, najbardziej ekonomicznym, a do tego ekologicznym źródłem jakościowego białka o wysokiej zawartości aminokwasów egzogennych, dodatkowo wolnym od GMO.
Prawidłowo przygotowane kiszonki z traw o wysokiej wartości pastewnej, a także ich mieszanki z udziałem lucerny oraz koniczyny pozwalają uzyskać plon białka ogólnego w granicach 2,2 t/ha rocznie, co odpowiada zawartości białka w około 5,8 t poekstrakcyjnej śruty rzepakowej. Ponadto lucerna idealnie bilansuje się pod kątem aminokwasów egzogennych z kiszonką z kukurydzy, a dzięki jej strukturotwórczemu charakterowi i wprowadzeniu do dawki wystarczającej ilości włókna fizycznie efektywnego nie ma potrzeby „rozcieńczania” paszy słomą. Lucerna zebrana w fazie pąkowania nie tylko dostarcza białka, ale jest także doskonałym źródłem cukrów. Wspomnijmy jeszcze, że kiszonka z lucerny oraz życic osiąga około 80-90% energetycznej wartości kiszonki z kukurydzy. Różnica ta maleje jeszcze bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że możemy wyłączyć z dawki słomę.
Kolejnym aspektem żywieniowym, na którym śmiało można w wielu przypadkach oszczędzić z pozytywnym skutkiem, jest żywienie krów zasuszonych. Odpowiednie przygotowanie do laktacji pozwala na wyższą wydajność, poprawę odporności i płodności, wyprodukowanie wysokiej jakości siary, wydłużenie życia krowy i jej produkcji życiowej. W rezultacie zyskuje się mniejszy remont stada, a także możliwość sprzedaży rekordowo drogich jałowic cielnych. Wszystko to znacznie poprawia rentowność stada.
Idealna dawka dla krowy zasuszonej powinna zawierać 700–800 VEM oraz białko ogólne na poziomie 12–15% s.m. Takie parametry ma średniej jakości sianokiszonka, która jest tanim komponentem żywieniowym produkowanym samodzielnie w gospodarstwie. Uzupełniona o premiks mineralno-witaminowy doskonale sprawdzi się w żywieniu krów w tak zwanej fazie far-off, czyli pierwszych 4–6 tygodniach zasuszenia. Z kolei w fazie close-up (ostatnie 2–3 tygodnie zasuszenia) obniżamy bilans kationowo-anionowy (DCAD) w celu zapobiegania zaleganiu poporodowemu oraz powoli wprowadzamy krowy na TMR laktacyjny, co pozwala uniknąć ujemnego bilansu energetycznego. Wszystko to ogranicza ryzyko kosztów weterynaryjnych na starcie laktacji oraz negatywnego wpływu chorób metabolicznych na wydajność sztuki.
ZOBACZ TAKŻE: Nowa obora z automatycznym systemem doju w rodzinnym gospodarstwie Kretek [FILM]
- Tagi:
- krowy mleczne
- bydło