Stosując inokulanty unikniesz zagrzewania się TMR-u?
Letni okres to trudny czas dla hodowców bydła. Poza trudnościami z utrzymaniem odpowiedniego mikroklimatu w oborach, powodującymi występowanie stresu cieplnego u zwierząt, często udręką jest zagrzewający się TMR. Z tym można jednak skutecznie walczyć już w momencie zakiszania pasz objętościowych.
- Wystarczy przyłożyć rękę do ściany silosu z kukurydzą i już wiadomo czy jest ona zagrzana czy nie. Jeśli zagrzany materiał dodamy do TMR-u, to i on będzie się szybciej przegrzewał - mówi dr inż. Waldemar Budziński, ekspert ds. inokulantów w firmie Polmass. - W przypadku zagrzewania się kiszonki, temperatura może dochodzić nawet do 50 stopni Celsjusza. Sprzyja to degradacji białka. Występuje też karmelizacja - cukier z białkiem łączą się, tworząc materiał niestrawny dla krowy. A poza tym, zwierzęta nie chcą jeść zagrzanej paszy - dodaje specjalista.
Inokulanty pomogą, ale trzeba zacząć od podstaw
W walce z zagrzewającym się materiałem bardzo pomocne mogą okazać się inokulanty. Aby te pomogły trzeba jednak najpierw dobrze przygotować zbierany materiał. - Większość rolników myśli, że jak zastosuje inokulant, to ma sprawę załatwioną. A tak naprawdę ważniejszy jest szereg innych czynników, takich jak: odpowiedni termin zbioru, odpowiednie pocięcie, rozdrobnienie ziarna (w przypadku kukurydzy) czy czystość zakiszanego materiału - zaznacza dr inż. Waldemar Budziński. Jak podkreśla, maszyny które przywożą materiał na pryzmę, nie powinny wjeżdżać na silos, żeby nie wwozić na niego błota lub ziemi z pola. - W ziemi są przecież wszystkie niepożądane mikroorganizmy, które niekorzystnie wpływają na proces zakiszania. Ponadto, proces formowania pryzmy powinien być tak zaplanowany, żeby maszyna która ugniata nadążyła to robić. Jeśli pole jest blisko, a ktoś ma większą ilość zestawów do zwożenia, to ciągnik na pryzmie nie jest w stanie ugnieść grubszej warstwy niż 30 cm - tłumaczy Budziński. Kolejnym krokiem jest odpowiednie zabezpieczenie gotowej już pryzmy i stworzenie warunków beztlenowych. - Najlepiej jest zabezpieczyć kiszonkę dwoma foliami: stretchową, która przylega do materiału, a dopiero później grubszą, cięższą. Zwrócić uwagę należy również na zabezpieczenie boków, tak aby nie podciekał tam deszcz, albo żeby szkodniki nie uszkadzały folii. To wszystko są bardzo istotne sprawy, które wpływają na proces kiszenia i ostateczną jakość materiału - zaznacza przedstawiciel firmy Polmass. Jak podkreśla, wymienione czynniki są według niego ważniejsze niż zastosowanie inokulantu. - Nieraz spotykam się z pretensjami rolników, którzy użyli inokulantu i kukurydza się im zagrzewa. Ale kiedy pojadę na miejsce, to zazwyczaj okazuje się, że są to pryzmy tak luźno zrobione, jakby w ogóle nie były ugniecione. Jeśli tam jest tlen, to jak ma być efekt? W przypadku takiego wykonania pryzmy lepiej w ogóle nie stosować żadnych zakiszaczy, bo to nie ma najmniejszego sensu, one nic nie dadzą - mówi dr Budziński.
Inokulanty w zakiszaniu kukurydzy
- Kukurydza w gruncie rzeczy zakisza się sama, bo ma wystarczającą ilość cukrów rozpuszczalnych w wodzie, takich jak glukoza czy fruktoza. To jest pożywka dla bakterii kwasu mlekowego - mówi dr Waldemar Budziński. Jak zaznacza, problemem jest jednak to, że na roślinach znajdują się także niepożądane mikroorganizmy pochodzące np. z nawożenia gnojowicą. Oprócz tego obecna jest duża ilość grzybów pleśniowych i drożdży. - Cały problem polega na tym, żeby w momencie, w którym otwieramy pryzmę, ona nam się nie zagrzewała, a za zagrzewanie kukurydzy odpowiadają przede wszystkim drożdże i pleśń. W momencie w którym do kukurydzy dostaje się tlen, te organizmy zaczynają się namnażać i przetwarzają kwas mlekowy, po prostu zużywając go jako swój pokarm - wyjaśnia ekspert. Żeby temu zapobiec tworzone są specjalne inokulanty oparte na charakterystycznej bakterii - Lactobacillus buchneri. - Ma ona szczególną cechę - nie jest aktywna w początkowych fazach fermentacji, ale zaczyna działać po 40 dniach od zakiszania, wytwarzając z kwasu mlekowego dwa inne związki mające negatywny wpływ na rozwój drożdży. Przez to stabilność, czyli niezagrzewanie się kiszonki możemy przedłużyć o 2-3, a nawet 4 dni - tłumaczy dr Waldemar Budziński jeszcze raz podkreślając: - Oczywiście żeby to się udało, materia musi być odpowiednio pocięta i ugnieciona. To jest podstawa. Im bardziej sucha roślina, tym krócej powinno się ją ciąć, żeby było ją łatwiej ugnieść.
Inokulanty w zakiszaniu traw i lucerny
Nieco inaczej rola inokulantów wygląda w przypadku zakiszania traw i lucerny. - Cały problem polega na tym, że zawierają one mniej cukrów rozpuszczalnych w wodzie, a tym samym proces kiszenia jest trudniejszy. Dlatego też, żeby wykorzystać całą ilość cukru w roślinach, dodaje się inokulanty oparte wyłącznie na bakteriach homofermentatywnych - takich, które produkują kwas mlekowy i niewielkie ilości kwasu octowego, w zależności od warunków - tłumaczy Waldemar Budziński. Jak zaznacza, inokulanty dodane w dużej ilości, biorą przewagę nad bakteriami niepożądanymi i przejmują cukier, który znajduje się w roślinie. - Żeby zahamować rozwój niepożądanych bakterii, zależy nam na jak najszybszym obniżeniu pH. To jest trudne ze względu na dużą ilość białka, które jest związkiem buforującym. Dlatego też ważne jest jak najszybsze dodanie inokulantów do zakiszanej materii - zaznacza Budziński. Dodatkowo, w przypadku lucerny, firmy proponują inokulanty z enzymami, takimi jak np. ksylanaza czy celulaza, które mają dostarczyć dodatkową pulę cukrów rozpuszczalnych. - Wtedy rozkłada w zakiszanym materiale trochę włókna i dostarcza bakteriom kwasu mlekowego dodatkowej puli cukru - podkreśla specjalista.
Jak aplikować inokulanty?
Inokulanty najlepiej dozować za pomocą aplikatorów zamontowanych bezpośrednio na sieczkarni lub prasie - np. w okolicach podbieracza, tak żeby dysze spryskiwały podbierany materiał. - Im szybciej dodamy te bakterie, tym szybciej zaczną działać - mówi Waldemar Budziński. - W momencie, kiedy materiał na pokosie dostaje się do sieczkarni i jest cięty, z komórek roślinnych uwalniają się enzymy i cukry. Kiedy te cukry się uwolnią, to wszystkie bakterie, które są na roślinie zaczynają starać się korzystać z tego cukru. Dlatego aplikacja bezpośrednio na maszynie zbierającej jest znacznie lepsza niż ta już po zwiezieniu materiału do silosu, kiedy inne, niepożądane bakterie zaczną już działać - tłumaczy ekspert. Jak zaznacza, kiedy maszyny zbierające nie są wyposażone w nabudowane aplikatory, środek można dodawać bezpośrednio w silosie, ale warto wtedy zwiększyć koncentrację bakterii. - Producenci zalecają zawsze, że minimum, które ma zadziałać, to 100 tys. jednostek tworzących kolonię na jeden gram zakiszanego materiału. Ale jak damy 200 tys., to będzie jeszcze lepiej - podkreśla Budziński, zaznaczając, że nie wiąże się to z jakimiś astronomicznymi wydatkami. - Koszt inokulantu na tonę zakiszanego materiału, to około 2-4 zł. Jest on zdecydowanie mniejszy, niż w przypadku stosowania kwasów organicznych lub nieorganicznych - zaznacza, wymieniając przy okazji jeszcze jedną zaletę stosowania inokulantów. - Ich stosowanie ma także wpływ na to, po jakim czasie możemy zakiszany materiał skarmiać. W przypadku kiszonki z kukurydzy przyjmuje się, że kiszenie trwa około 4 tygodnie, ale jeżeli dodamy dużą ilość bakterii na 1 gram materiału, to procesy zakiszania ustaną szybciej. Są firmy, które mówią, że dzięki ich inokulantom, silos można otwierać już po dwóch tygodniach od zakiszania - kończy dr inż. Waldemar Budziński.
Stosując inokulanty unikniesz zagrzewania się TMR-u? Firmy polecają
Trawy możemy przygotować w formie siana lub kiszonki. Procesami fermentacji możemy sterować i w tym celu marka Pioneer firmy Corteva Agriscience opatentowała działanie specjalnie wyselekcjonowanych szczepów bakterii homo i heterofermentatywnych kw.mlekowego. Stworzyła inokulanty do traw: 1188 do traw mokrych, 11G22 RR o szybkim działaniu oraz wpływający na wyższą energetyczność kiszonki 11GFT. Wszystkie inokulanty marki Pioneer są biologiczne i znakomicie się rozpuszczają w wodzie wodociągowej. Zalecamy aplikację za pomocą Appli-Pro marki Pioneer. Dawkowanie inokulantów to 1 gram bakterii na tonę masy zielonej. Kiszonki z traw przygotowanej w oparciu o inokulanty marki Pioneer to pasza pełna składników odżywczych, stabilna na stole paszowym, o przyjemnym zapachu i strukturze, bardzo chętnie pobieranej przez zwierzęta.
Ciężko wyobrazić sobie preparat mikrobiologiczny przeznaczony do produkcji kiszonek o liczniejszych i bardziej oczywistych walorach niż EM Zakiszacz Greenlandu. Możecie go stosować bez żadnej dodatkowej aktywacji poprzez dozownik przy prasie albo polewając pryzmę. Podczas zbioru albo później, byle równomiernie. Możecie stosować EM Zakiszacz skoncentrowany albo rozcieńczyć go wodą nawet 1:4. Przygotować nim trawę, lucernę, kukurydzę (masę roślinną i ziarno), młóto i wysłodki.
Uzyskacie wyjątkowo długo stabilną, pełną kwasu mlekowego i kwasów organicznych, nie grzejącą się i nie utleniającą oraz, co też bardzo ważne, smaczną paszę. Żadnego kwasu masłowego i żadnej korozji sprzętu. Gdybym był parzysto- albo i nieparzystokopytnym roślinożercą kupowałbym sobie EM Zakiszacz.
ZOBACZ TAKŻE: Zbiór traw z automatycznym badaniem jakości
- Tagi:
- TMR
- krowy mleczne
- bydło
- sianokiszonka