Rolnicy ze stref zagrożonych ASF: Co mamy robić?
Na przestrzeni kilkuset kilometrów ubojem zajmuje się tylko jeden zakład w Kosowie Lackim. Przerób sztuk odbywa się co prawda codziennie. Jednak ogromne partie tuczników nie kwalifikują się już do wagi ubojowej WBC, a gorszej jakościowo, dlatego stawka za kilogram jest o około złotówkę niższa, niż cena rynkowa. Poza tym skup nie odbywa się w tak szybkim tempie, jak chcieliby hodowcy. Rolnicy boją się, że w trakcie długiego oczekiwania w kolejce na wykup świń, kolejne sztuki przekroczą najlepszy wiek na ubój (i proponowana stawka znów będzie niższa). To nie wszystko. Tuczniki co prawda są ubijane, ale mięso z nich nigdzie dalej nie trafia. Znajduje się w chłodniach zakładu.
- Półtusze nigdzie nie jest są wywożone, a miały zostać przerobione na konserwy. Chłodnie za chwile będą pełne. Wtedy przestaną od nas kupować tuczniki, no bo gdzie to będą trzymać? - mówi Robert Janczuk.