Rolnicy nie mogą stosować antybiotyków u zwierząt tak, jak im się podoba
Powszechne stosowanie antybiotyków i sterydów w produkcji zwierzęcej to mit?
Takiego zdania jest POL-PIG - organizacja zrzeszająca producentów trzody chlewnej. W jej opinii, branży produkcji zwierzęcej od wielu lat szkodzi błędna obiegowa opinia, zgodnie z którą polscy hodowcy świń i drobiu bez żadnych ograniczeń stosują antybiotyki. Mają to robić po to, by wyprodukować żywiec i zarobić dzięki temu więcej pieniędzy.
- Głównym argumentem zwolenników tezy o powszechnym stosowaniu antybiotyków są statystyki. Polska jest jednym z europejskich liderów w ilości antybiotyków zużytych do produkcji zwierzęcej. Jednak ilość ta wynika z dwóch czynników, znacząco fałszujących statystyki. W dotychczasowym systemie liczy się całość zużycia, bez szczegółowego podziału na poszczególne gospodarstwa i gatunki zwierząt, oraz bez wyliczenia zużycia np. w przeliczeniu na kg. wyprodukowanego mięsa. Dlatego tak ważne dla hodowców jest wprowadzenie przepisów, dzięki którym będziemy widzieli, ile realnie zużywa sie antybiotyków na danej każdej fermie, w rozbiciu na konkretne gatunki zwierząt - podaje POL-PIG.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę cenę kuracji antybiotykowej, która determinuje stosowanie tego rodzaju farmaceutyków. Na ograniczenie zużycia antybiotyków wpływają także przepisy prawa. Żaden hodowca nie zaryzykuje stosowania antybiotyków prewencyjnie.
- Na terenie całej Unii, od 2008 roku, stosowanie w tym celu antybiotyków jest surowo zabronione. Sposobem ma utrzymanie zdrowia i szybkiego przyrostu ma bowiem być poprawianie warunków hodowli, dobra pasza i szczepienia profilaktyczne zwierząt, a nie wspieranie się antybiotykami. Chore zwierzęta – nawet te leczone - gorzej rosną, więc z punktu widzenia ekonomicznego choroba zwierząt jest dla hodowcy nieopłacalna. W związku z tym, najważniejsze dla niego jest utrzymanie zwierzęcia w zdrowiu dzięki szczepieniom, dobrym warunkom w budynkach oraz dobrej paszy, zamiast stosowania antybiotyków i narażania się na podwójne koszty: leków oraz strat produkcyjnych - podaje POL-PIG.
Czytaj także: Zdrowie i dobrostan zwierząt zagrożone? UE chce zakazu stosowania antybiotyków
Dlatego hodowcy, według przedstawicieli branży, dbając o stan zdrowia zwierząt, polegają, jeśli chodzi o profilaktykę, na szczepieniach ochronnych utrzymywanych zwierząt. Powszechne stosowanie szczepień zmniejsza więc zachorowalność i konieczność ratowania zwierząt antybiotykami.
- Coraz częściej szczepień u drobiu dokonuje się już na etapie jajka, skutecznie chroniąc przed chorobami. W produkcji zwierzęcej, nawet, jeśli wystąpi potrzeba leczenia zwierzęcia antybiotykami, nie używa się antybiotyków przeznaczonych dla ludzi i będących w tzw. grupie środków ratujących życie i stosowanych na przykład w szpitalach - zaznacza POL-PIG.
Czytaj także: Zdrowe prosięta - bez tlenku cynku
Antybiotyki - zachowanie okresu kuracji
Kolejnym z elementów bezpieczeństwa antybiotykowego jest wymóg okresu karencji.
- Nawet, jeśli bowiem stosowanie antybiotyków dla jakiejś sztuki staje się niezbędne, inspekcja weterynaryjna wymaga, by między okresem stosowania antybiotyków, a przeznaczeniem zwierzęcia do uboju minął ściśle określony termin gwarantujący, ze stosowanych antybiotyków nie ma już w organizmie zwierzęcia. Ostatnim ogniwem bezpieczeństwa żywnościowego jest monitoring mięsa pod kątem pozostałości antybiotyków - tłumaczy POL-PIG.
Przedstawiciele branży mięsnej przekonują, że zabronione jest stosowanie w chowie i hodowli zwierząt stymulatorów wzrostu, którymi są hormony i sterydy.
- Ich stosowanie możliwe jest np. w USA. Na terenie krajów członkowskich UE stosowanie takich środków jest zabronione. Szybki przyrost zwłaszcza u drobiu uzyskuje się dzięki odpowiednim liniom genetycznym kurcząt i wysokiej jakości paszy - dodaje POL-PIG.
Czytaj także: Zainwestował w innowacyjne kojce porodowe [ZDJĘCIA]