Rekordowa inwestycja w polskim gospodarstwie. Są największą taką farmą na świecie

Czy gospodarstwo po upadłym PGR można przeistoczyć w lidera, wyznaczającego trendy już nie tylko w krajowym, ale także w światowym rolnictwie? Przykład Fortune Cieszymowo, pokazuje, że tak. Potrzebna jest jednak odważna wizja – i przede wszystkim ludzie: wizjonerzy, którzy nie boją się realizować wielkich planów.
ZOBACZ WIDEO:
Fortune Cieszymowo. Niezwykła droga rozwoju
Droga, jaką przeszło wspomniane gospodarstwo na Pomorzu, robi ogromne wrażenie.
Wszystko rozpoczęło się ponad dwie dekady temu, gdy rodzina państwa Michalczyk kupiła podupadającą farmę po PGR. Lata mijały a dziś to właśnie trójka braci: Tomasz, Andrzej i Piotr realizuje odważne wizje, które zmieniają polskie rolnictwo. Wszystko to z prezesem Fortune Cieszymowo - Maciejem Bauryczą, który wspomniane idee de facto kreuje.
Jak jednak wspomina w rozmowie z „Wieściami Rolniczymi” pan Maciej, początki były więcej niż skromne.
- 21 lat temu rodzina Michalczyk nabyła to gospodarstwo po tym, jak zbankrutowało. Było tutaj 80 krów i krótka decyzja: do likwidacji - wspomina dziś z uśmiechem.
Miłość do hodowli jednak wzięła górę.
- Ponieważ jestem od zawsze pasjonatem hodowli bydła, nakłoniłem właścicieli do rozwoju tej gałęzi. Były to trudne czasy, rok 2004, 2005, 2006. Mleko kosztowało wtedy nic, a hodowla bydła była drogim hobby - wspomina prezes Fortune Cieszymowo.
Upór się jednak opłacił. Gospodarstwo przetrwało kryzys i... zaczęło dynamiczny rozwój.
- W 2011 roku doszliśmy już do stanu 500 krów. Potem, po rozbudowach w latach 2012, 2014 i 2017, było już tysiąc krów, potem tysiąc sto, tysiąc dwieście, aż do tysiąca trzystu - wylicza Baurycza.
„Karuzelę już mieliśmy”. Początki największego na świecie systemu doju grupowego w Fortune Cieszymowo
Impulsem do rewolucyjnej zmiany, o której dziś jest głośno już na całym świecie, była… prozaiczna konieczność. Dotychczasowa hala udojowa po prostu się zużyła.
- Przyszedł taki czas, że karuzela, którą mamy, po prostu się zużyła. Jej serwisowanie i dalsze utrzymywanie w ruchu było dla nas mało ekonomiczne - tłumaczy prezes.
Zamiast odtwarzać stare rozwiązanie, postanowił postawić więc nowoczesność.
- Ja to mówię tak: karuzelę już mieliśmy. Tymczasem rozwój technologiczny robotów poszedł tak daleko do przodu, że są doskonałe - opowiada.
Stąd ostateczna decyzja: by zrobić coś innego. Coś, co pomoże w pracy i wyznaczy trend rozwoju. Tak właśnie narodziła się idea doju grupowego, która łączy nowoczesność z tradycją. Decyzja nie była jednak pochopna.
Jak przyznaje Maciej Baurycza, sam proces analiz trwał blisko dwa lata, nie zabrakło wizyt w podobnych gospodarstwach m.in. we Włoszech czy Danii. Sama realizacja trwała kolejny rok.
Dziś prezes Fortune Cieszymowo mówi wprost:
- Nie powiem, że mam nadzieję, że to będzie funkcjonowało. Ja jestem przekonany, że to będzie funkcjonowało. Jestem z wykształcenia zootechnikiem, zawsze przy krowach pracowałem i po prostu wierzę, że nam się to uda – mówi dziś z uśmiechem Maciej Baurycza.
Fortune Cieszymowo i największy dój grupowy na świecie. 24 roboty w nowym obiekcie plus jeden w porodówce
Nowy obiekt, w którym zainstalowano 24 roboty DeLaval VMS V300 (plus jeden robot na porodówce), robi ogromne wrażenie.
W sumie pozwoli na dój grup liczących około 125 krów w czasie krótszym niż godzina. Choć do obsłużenia obecnego stada wystarczyłoby około 20 robotów, zarząd zdecydował się na zakup czterech dodatkowych, z myślą o przyszłym rozwoju i zapewnieniu płynności pracy. W przyszłości, dzięki nowej inwestycji, stado ma liczyć 1.800 krów dojnych.
Dlaczego właśnie nowy budynek a nie adaptacja starych? Budowa osobnego budynku z 24 robotami pozwoliła zachować po prostu wszystko to, co w gospodarstwie działało już doskonale.
- Łatwiej było nam postawić dodatkowy budynek, w którym rozmieściliśmy roboty, zachowując rytm doju i rytm obsługi stada oraz żywienie i system zarządzania gnojowicą. Te aspekty zadecydowały o tym, że podjęliśmy taką decyzję - podkreśla prezes Baurycza.
Jak opowiada nam z kolei Andrzej Kowalski z firmy DeLaval – takie rozwiązanie jest dziś najbardziej elastycznym w przypadku gospodarstw, które są już w toku produkcyjnym.
- Nie ingerujemy zupełnie w istniejące budynki, nie ingerujemy w system żywienia. System doju grupowego, batch milkingu, jak byśmy to nie nazwali, powoduje że zachowujemy te wszystkie do tej pory dobre praktyki - wyjaśnia „Wieściom Rolniczym” Andrzej Kowalski z DeLaval.
Dój grupowy, czyli małżeństwo tradycji z automatyzacją
No dobrze, czy w ogóle jednak jest nowoczesny system, na który postawiono w Cieszymowie?
Eksperci z firmy DeLaval, która jest dostawcą tej technologii, wyjaśniają, że dój grupowy, zwany właśnie „batch milking”, to koncepcja stworzona z myślą o dużych gospodarstwach, posiadających od 300-500 krów wzwyż.
Jak tłumaczy nam Marcin Wasilewski z DeLaval, idea polega na połączeniu korzyści z doju automatycznego, czyli robotów, z zachowaniem jednak sprawdzonych elementów konwencjonalnego zarządzania stadem.
- Kluczowym założeniem jest to, by nie wywracać do góry nogami dobrze funkcjonującego gospodarstwa - podkreśla nam ekspert z DeLaval.
W przypadku gospodarstwa w Cieszymowie stworzono więc od podstaw budynek z 24 robotami w środku.
Batch milking. Zalety doju grupowego
Główna zaleta? Łatwiejsza obsługa i oszczędność miejsca. Gdy cała grupa krów jest w poczekalni, jeden pracownik może w tym czasie - bezstresowo dla zwierząt – posprzątać i pościelić legowiska.
Dodatkowo, budowa jednego centrum udojowego zamiast instalowania robotów w każdej oborze to ogromna oszczędność miejsca - w przypadku Cieszymowa nawet o 1.500 metrów kwadratowych.
Eksperci z DeLaval podkreślają tez kwestię stałej rutyny i harmonogram doju. A warto pamiętać, że krowy lubią rutynę.
Kolejna kwestia: utrzymanie grup technologicznych. System doju grupowego pozwala na zachowanie podziału stada na grupy laktacyjne, co jest ściśle powiązane ze strategią żywienia i pozwala maksymalizować wydajność. A mówiąc z kolei o żywieniu: w tym systemie hodowcy mogą nadal stosować sprawdzony system żywienia oparty na TMR, który stanowi w końcu kluczowy składnik kosztów gospodarstwa.
Sama automatyzacja prac, dzięki robotom, wnosi z kolei nową jakość i precyzję doju – wprowadzając je na jeszcze wyższy poziom. Rozwiązuje to także obecny problem braku rąk do pracy na rynku.
- Robot udojowy nie ma gorszego dnia, nie spieszy się na mecz - żartuje Marcin Wasilewski z DeLaval.
Każda krowa jest przygotowywana tak samo: mamy mycie, przedzdajanie, suszenie, precyzyjne nałożenie kubków i dipping po doju.
Warto zaznaczyć, że przeciwieństwie do systemów konwencjonalnych, roboty doją każdą ćwiartkę wymienia osobno, monitorując na bieżąco przepływ, przewodność mleka i ślady krwi. To pozwala na wykrycie mastitis na 3-4 dni przed pojawieniem się widocznych objawów.
Generalnie wszystko tu opiera się na inteligentnych technologiach: systemy takie jak inteligentna pulsacja czy dój dostosowany do przepływu (Flow Responsive Milking) skracają czas doju średnio aż o 27 sekund na krowie.
Dodatkowo, biosensory mogą na bieżąco analizować poziom progesteronu w mleku, co jest potężnym narzędziem do zarządzania rozrodem stada.
Fortune Cieczymowo. Ogromne wydajności
Wyniki? Choć inwestycja dopiero ruszyła – już szykują się fenomenalne.
Jak opisuje nam prezes gospodarstwa, w ubiegłym roku produkcja przekroczyła 13 600 litrów od krowy, z kolei ostatni próbny dój w stadzie 1.259 krów dał aż 14 095 litrów.
Warto jednak dodać, że na tak fantastyczne wydajności ma wpływ wiele czynników – nad wszystkim czuwa oczywiście na bieżąco świetna ekipa zootechników z Fortune Cieszymowo. By nie być gołosłownym choćby w kwestii genetyki - w pierwszej dziesiątce najlepiej ocenianych jałówek w Polsce pod względem indeksu TPI znajduje się 8 jałówek z pomorskiej hodowli.
Indywidualne rekordy krów?
- Mamy w stadzie krowy, które przekroczyły dwadzieścia tysięcy litrów mleka. W tym roku mamy taką krowę, która ma ponad dwadzieścia dwa tysiące - mówi z dumą Baurycza.
O samej wydajności Fortune Cieszymowo wprost mówią liczby. Każdego dnia z fermy wyjeżdża od 46 do 47 tysięcy litrów mleka. W ciągu całego roku z gospodarstwa wyjeżdża kilkanaście milionów litrów mleka.
- Oznacza to, że każdy mieszkaniec Polski wypił średnio około dwóch szklanek naszego mleka - żartował podczas otwarcia najnowszej inwestycji prezes farmy.
Fortune Cieszymowo. Wyznaczają trendy w rolnictwie. A liczba robotów w Polsce będzie rosnąć
Fortune Cieszymowo wyznacza już teraz trendy na świecie, jednak warto zaznaczyć, że generalnie nasz kraj staje się powoli jednym z pionierów takich technologii.
- Powoli Polska, po Holandii wyrasta na takiego pioniera, jeśli chodzi o rozwiązania grupowe - mówi nam Marcin Wasilewski.
Potwierdza to Andrzej Kowalski, ekspert z DeLaval, który również jest przekonany, że automatyzacja - będzie dominować a liczba robotów udojowych w Polsce będzie w najbliższych latach bardzo mocno rosnąć.
- Dynamizm wzrostu jest totalny, mówimy o wzroście rzędu kilkudziesięciu procent - rok do roku. Trzonem są gospodarstwa rodzinne - opowiada.
Co jednak ważne w przypadku Fortune Cieszymowo - mimo tak wielkiej „robotyzacji” gospodarstwo nie zamierza zwalniać pracowników - ci sami ludzie obsłużą po prostu powiększone stado.
Wizja przyszłości i dalszy rozwój Fortune Cieszymowo
Co więcej, właściciele farmy już teraz snują plany na przyszłość.
Grupa kapitałowa, do której należy gospodarstwo, planuje budowę dwóch kolejnych ferm na około 1.000 krów każda. Ambicje są duże, choć w Cieszymowie na przeszkodzie dalszego rozwoju stoją na razie pewne kwestie środowiskowe - choćby w kontekście budowy biogazowni.
- Gnojowicy mamy dosyć – żartuje w rozmowie z nami prezes, dodając jednak przy tym, że plany budowy biogazowni są też już praktycznie gotowe.
- Myślimy o biogazowni. Problem jest z otrzymaniem od energetyki przyłącza energetycznego. I to tylko nas blokuje w tym momencie - zaznacza na koniec.