Produkują najlepsze mleko w Polsce [VIDEO]
Farma Juchowo położona w okolicach Szczecinka w woj. zachodniopomorskim jest wyjątkowa nie tylko w skali naszego kraju, ale i całej Europy. Przekonajmy się, jak produkuje się najlepsze mleko w Polsce.
Do Juchowa dotarłem wspólnie z moim redakcyjnym kolegą na początku września. Zbliżał się wieczór, słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Szybko zostawiliśmy więc torby w pokojach i ruszyliśmy przed siebie, aby pokazać gospodarstwo na zdjęciach i ujęciach z drona w tym pięknym świetle. To, co zobaczyliśmy, przekroczyło jednak nasze oczekiwania. Widoki zapierały dech w piersiach. Z oborami i budynkami gospodarczymi, których głównym budulcem jest drewno, sąsiadują potężne pastwiska, a na nich staw… w kształcie serca, po drugiej stronie jezioro. Krowy leniwie przeżuwały siano, odpoczywając w oborach, a my przechadzaliśmy się po pięknej okolicy, którą moim zdaniem śmiało można nazwać rajem dla bydła mlecznego. Wyjątkowe były także zapachy. Nawet obornik pachniał inaczej, zresztą nie przez przypadek... ale o tym później.
Następny dzień rozpoczęliśmy od pysznego śniadania składającego się głównie z produktów pochodzących z gospodarstwa. Najlepsze było jednak dopiero przed nami. Pokręciliśmy się trochę po okolicy, zahaczyliśmy o pastwiska, na których wypasały się już szczęśliwie krowy, aż w końcu przywitała nas kobieta o wiecznie promiennym uśmiechu. Tak zdecydowanie można określić Monikę Liberacką, która jest członkiem zarządu Spółki Rolniczej Juchowo i najważniejszą osobą, jeśli chodzi o hodowlę bydła w gospodarstwie. - Gospodarujemy na prawie 1.900 ha, z czego 1.400 użytkujemy typowo pod produkcję rolniczą. Mamy ponad 600 sztuk bydła, z czego 360 są to krowy mleczne - wyjaśniła Liberacka. Potężny areał przeznaczony jest częściowo do produkcji zbóż konsumpcyjnych i do produkcji paszy dla zwierząt. - Niestety, nie mamy zbyt dobrych ziem. Co prawda posiadamy III i IV klasę bonitacyjną, ale przeważa jednak V i VI - zaznaczyła nasza rozmówczyni. - Zbiory nie są zbyt obfite, ale i tak muszę powiedzieć, że ten rok jest wyjątkowo dobry, jeśli chodzi o zbiory zbóż. Trochę gorzej jest w przypadku pasz, ale i tak jest lepiej niż w latach ubiegłych. Susza aż tak nam nie dokuczała i naprawdę widzimy tego efekty - dodała.
Najlepsze w Polsce mleko
- Jesteśmy gospodarstwem ekologicznym i biodynamicznym. Spełniamy kryteria produkcji Demeter, które są dużo bardziej restrykcyjne pod wieloma względami niż kryteria w rolnictwie ekologicznym - zaznaczyła Monika Liberacka. - Ponadto, posiadamy jeszcze trzeci certyfikat - Gwarantowana Tradycyjna Specjalność (GTS) - mleko sienne. To jedyna tego typu hodowla na tę skalę w naszym kraju - dodała. Mleko sienne - jak sama nazwa wskazuje produkowane jest przez krowy żywione w okresie zimowym przede wszystkim sianem - bez udziału kiszonek. - Nasze mleko jest produkowane w sposób bardzo tradycyjny. Siano na okres żywienia zimowego jest najbardziej naturalną paszą dla bydła. Certyfikat GTS oznacza, że maksymalnie 25% suchej masy dawki pokarmowej może pochodzić z pasz treściwych, a pozostała część z pasz objętościowych typu: właśnie siano, buraki pastewne i zielonka pastwiskowa - podkreśliła Liberacka. - Mleko, które produkujemy w Juchowie, to najlepsze mleko w Polsce. Lepszego mleka nie ma. W badaniach, które przeprowadziliśmy, wyszło, że ma zdecydowanie wyższą zawartość witamin: A i E, więcej sprzężonego kwasu linolowego CLA i więcej kwasów OMEGA 3 - dodaje. Produkcja mleka siennego rozpoczęła się w Juchowie na przełomie 2011 i 2012 roku. - Na początku karmiliśmy sianem jedno stado, a pozostałe sianokiszonkami. Później stopniowo zwiększaliśmy ilość zwierząt żywionych tylko sianem. Finalnie całe stado było karmione już tylko w ten sposób, bo w międzyczasie powstał drugi magazyn na siano, który sprawił że byliśmy w stanie zapewnić sobie bazę paszową dla wszystkich zwierząt - wspomniała Monika Liberacka. Początkowo mleko sienne z Juchowa sprzedawane było do Niemiec. W ciągu lat sytuacja rynkowa się jednak zmieniła i dzisiaj mleko w całości sprzedawane jest na polskim rynku. - Naszym kluczowym odbiorcą jest firma Klimeko, która z naszego mleka robi świetne jogurty. Produkt jest też pasteryzowany i rozlewany w butelki. Ponadto powstają twarogi. Także muszę podkreślić, że mleko sienne jest doceniane - zaznaczyła nasza rozmówczyni. Podkreśliła jednak, że otrzymuje także sygnały mówiące, że sama nazwa - mleko sienne nie jest dobra dla konsumentów. - Klienci różnie odbierają to określenie. Nie jest to u nas takie naturalne. Za mało o tym mówimy. Mamy sporo do zrobienia, jeśli chodzi o marketing.
Wyprodukować dobre siano
Żeby spełniać kryteria produkcji mleka siennego, w Juchowie co roku musi być produkowana bardzo duża ilość wysokiej jakości siana. - Musimy posiadać wystarczającą bazę paszową na okres zimowy. Produkcja siana w naszych warunkach klimatycznych nie jest łatwa. Nie zawsze trafimy z pogodą. Nie możemy się porównywać np. z Bawarią, gdzie okres wegetacyjny traw jest całkiem inny. Byłam tam niejednokrotnie i podziwiałam przepiękne zieloniutkie siano. Tam są całkiem inne warunki - podkreśliła Liberacka. Bardzo ważna w produkcji siana jest odpowiednia infrastruktura. Na terenie gospodarstwa posadowione są dwie potężne hale, które służą jako magazyny do siana i pozwalają na jego dosuszanie. - Przechowujemy siano luzem i luzem ładujemy je później do paszowozu. Wszystko robimy we własnym zakresie. Nasi pracownicy są do tego przeszkoleni. Robimy to najlepiej, jak tylko potrafimy - zaznaczyła Monika Liberacka. Największym problemem jest wyprodukowanie wystarczającej ilości masy. - Staramy się głównie korzystać z nawozów naturalnych. Na niektórych działkach zbieramy 2 pokosy, na niektórych 3. Nie jest idealnie. Cierpi na tym też sprzęt, bo jak wiadomo, kiedy siana w pokosie jest zbyt mało, to nie jest to korzystne dla maszyn - tłumaczyła nasza rozmówczyni.
Ale wypas
Krowy wychodzą na pastwiska przylegające do gospodarstwa od kwietnie praktycznie aż do listopada. - Wypas zaczynamy, jak tylko jest już taka możliwość. Zwykle jest to początek kwietnia, chociaż w ostatnich latach okres wegetacyjny się troszkę przesunął i jest to raczej koniec kwietnia - tłumaczyła Liberacka. - Najpierw bydło wychodzi na tzw. spacerki, na kilka godzin, żeby przyzwyczaić się do nowej paszy. To jest bardzo istotne, żeby przeżuwacz miał możliwość przystosowania się do zmiany w żywieniu. Musimy mieć świadomość, że żywiąc krowę, odżywiamy całą mikroflorę żwacza - dodała. W maju, krowy wychodzą już na pastwiska na cały dzień. Później dochodzą do tego jeszcze wypasy nocne. - Wracają do obiektów tylko na udój. Po udoju dostają jeszcze dodatek pasz treściwych wymieszany z sianem i wracają na pastwiska – zaznaczyła Liberacka. Kolejnym etapem sezonu jest najczęściej okres suszy w szczycie lata. Zwykle wtedy podejmowana jest decyzja o przerwaniu wypasu i dowożeniu zwierzętom zielonki do obór. Kiedy pastwiska nieco odrosną, krowy znów na nie wracają. - Wiemy jednak, że we wrześniu trawa nie rośnie już tak intensywnie jak w maju, więc krowy na noc zostają w oborach - zaznaczyła nasza rozmówczyni.
Dojarz - niedoceniany zawód
Zarówno w okresie żywienia zimowego, jak i latem, krowy utrzymywane w Juchowie podzielone są na trzy grupy żywieniowe: do setnego dnia laktacji, od setnego do dwusetnego i powyżej dwusetnego. - Każda z grup wyprowadzana jest na pastwisko osobno i osobno z niego wraca. Oczywiście, czasami dochodzi do sytuacji, że zwierzęta się pomieszają, więc musimy je z powrotem umieszczać w swoich grupach, ale to jest naturalne, że czasami krowy muszą odwiedzić swoje koleżanki z innych grup - z uśmiechem powiedziała Liberacka.
Dój przeprowadzany jest dwa razy dziennie: rano o godzinie 5.00, po południu o 16.00. - Pracujemy na hali udojowej typu rybia ość 16x2 mniej znanej na polskim rynku firmy, ale myślimy nad zmianą, ponieważ serwis oddalony jest od nas o tysiąc kilometrów, a w przypadku tak intensywnie eksploatowanych urządzeń jak hala udojowa, kluczowy jest sprawny serwis. Tym bardziej, że hala musi działać przez 365 lub 366 dni w roku - zaznaczyła Monika Liberacka. - Generalnie chodzi też o relacje międzyludzkie, bo z serwisantem wytwarza się pewnego rodzaju relacja - dodała.
Sam udój jednorazowo trwa około 4-4,5 godziny. - W kanale udojowym mamy jednocześnie dwóch dojarzy. W sumie nad samą hodowlą czuwa 16 osób. Mamy większą obsadę, ponieważ staramy się cały czas pracować zgodnie z kodeksem pracy. Dbamy o to, żeby były odpoczynki, urlopy. Poza tym, uważam że bardzo istotne jest to, aby dojarz był wypoczęty - podkreśliła nasza rozmówczyni. - To jest bardzo ważna praca. Dojarz musi zwracać uwagę na bardzo wiele czynników i reagować w porę. Uważam, że jest to bardzo niedoceniana praca... Nawet w kreskówkach słyszymy sformułowania: "Krowy doić!" Ale żeby krowy doić, to naprawdę trzeba mieć wiedzę i solidność. Musi być też empatia. Zwracamy uwagę na to, żeby nasz personel dobrze traktował zwierzęta, z należytym szacunkiem. Sami chcemy być dobrze traktowani, więc z takim samym szacunkiem powinniśmy traktować zwierzęta - tłumaczyła.
Liczby lepsze niż w konwencji
Stado krów utrzymywanych na farmie w Juchowie może obecnie pochwalić się średnią wydajnością na poziomie 6.200 kg w laktacji. Zdecydowanie większe wrażenie robi jednak średnia długość życia - 6,8 laktacji. - Średnia krajowa to 3 laktacje, więc nasz wynik jest naprawdę piękny. Podobnie jest z wydajnością życiową. U nas średnio jest to 40 tys. kg, a średnia krajowa wynosi około 25 tys. kg. Wydaje mi się więc, że nasze zwierzęta naprawdę odwdzięczają się za naszą pracę i widać to w obiektywnych liczbach - wyjaśniła nam Monika Liberacka. To właśnie długowieczność, według hodowczyni jest kluczem do sukcesów w hodowli. - Im dłużej utrzymujemy krowy w stadzie, tym bardziej zwraca nam się ten pierwszy okres odchowu, a jak wiadomo odchów jałówki jest bardzo dużym kosztem, który obciąża produkcję mleka. Im dłużej użytkujemy więc krowy, tym bardziej jest to uzasadnione z przyczyn ekonomicznych. Ponadto, mamy od nich więcej potomstwa i zdecydowanie więcej informacji np. o somatyce, zdrowotności racic - tłumaczyła, zaznaczając, że na farmie dodatkowym argumentem dla długowieczności krów jest to, że w ekologii nie można stosować nasienia seksowanego, więc tym samym, dłuższe użytkowanie daje większą szansę na uzyskanie żeńskiego potomka. - Kryjemy dość intensywnie naturalnie, ale stosujemy też inseminację, chociażby po to, żeby mieć swoje buhaje hodowlane, wyprowadzone od naszych krów, które sprawdzają się w stadzie - zaznaczyła hodowczyni.
W ostatnim czasie w Juchowie obchodzono niezwykłe święto. Jedna z krów skończyła 18 lat. - Jej wydajność życiowa to w tej chwili 87 tys. kg, więc jak na krowę w ekologicznym stadzie, przy tak małym zużyciu pasz treściwych jest to naprawdę dobry wynik. Aktualnie jest cielna, czekamy na poród i mamy nadzieję na kolejną laktację, a w przyszłości być może dotrze do wyniku 100 tys. wydajności życiowej. Bardzo bym sobie tego życzyła. Tak naprawdę nie mogę się doczekać tego dnia - tłumaczyła nam nasza rozmówczyni.
Obory, a właściwie wiaty
Głównym materiałem konstrukcyjnym obór, a właściwie połączonych ze sobą wiat, w gospodarstwie w Juchowie jest drewno. - Są to otwarte obiekty. Jest tutaj dużo świeżego powietrza, nawet zimą. Mamy oczywiście możliwość opuszczania kurtyn, żeby nie było przeciągów, ale jeśli chodzi o niskie temperatury, to one nie przeszkadzają, większym problemem jest zdecydowanie stres cieplny latem - mówiła hodowczyni, wyjaśniając przy okazji, dlaczego budynki są konstruowane z drewna: - Jest to materiał przyjazny dla zwierząt, zwłaszcza zimą. Gdy są minusowe temperatury i krowy dotykają tych elementów, to jest zdecydowanie inne przewodnictwo, niż gdyby dotykały zmrożonego metalu. Legowiska w oborach są ścielone słomą, a ich podstawą jest naturalny materac składający się z: kompostu, drobno pociętych trocin wymieszanych z drobno pociętą słomą.
Współczesna hodowla poszła w inną stronę
- Uważam, że powinniśmy prowadzić hodowlę tak naturalnie, jak tylko się da. Jeżeli utrzymujemy zwierzęta, to powinniśmy żywić je zgodnie z gatunkiem. Nie powinniśmy żywić krów jak zwierząt monogastrycznych. Udział pasz treściwych nie może być zbyt duży. A dzisiaj zwracamy uwagę na to, żeby było dużo mleka. A najlepiej więcej mleka... i jeszcze więcej mleka - podkreśliła zdecydowanie Liberacka. Według niej, to nie w tą stronę powinna iść hodowla. - Powinniśmy tak pracować ze zwierzętami, żeby ich nie wyzyskiwać. Stwarzać im jak najlepsze warunki do życia. I dzięki temu, będziemy otrzymywać od nich świetny produkt - zaznaczyła ze smutkiem w głosie, przyznając, że obecna sytuacja rynkowa zmusiła farmę w Juchowie do zmiany podejścia w żywieniu. - Mleko sienne, przeliczając na rynek europejski, kosztuje obecnie około 60 eurocentów, a mleko konwencjonalne 55 eurocentów. A gdzieś pomiędzy jest jeszcze mleko ekologiczne i biodynamiczne... Tak nikła różnica nie pokrywa większych kosztów wyprodukowania naszego surowca i niestety z bólem serca, podjęliśmy decyzję, że w tym roku zimą będziemy dodawać do dawki pokarmowej kiszonki z traw i lucerny. Ja jednak tematu mleka siennego nie odpuszczam i plan jest taki, żeby na wiosnę do niego wrócić - podkreśliła Liberacka. Jednocześnie zaznaczyła, że obawia się o zdrowotność zwierząt przy takiej zmianie w podejściu do żywienia. - To, że odchodzimy od mleka siennego, nie oznacza, że nagle zaczniemy stosować duże ilości pasz treściwych, ale i tak obawiam się o zdrowotność. Moja pierwsza myśl: Czy nie wróci nam przemieszczenie trawieńca? Przy żywieniu sianem ja w ogóle nie pamiętam, kiedy była tego typu historia - mówiła hodowczyni.
Juchowo tętni życiem
Kończąc rozmowę z Moniką Liberacką, nie mogliśmy pominąć tematu bazy noclegowej, z której zresztą z dużą przyjemnością skorzystaliśmy. Jak zaznaczyła, nie jest to raczej źródło dochodu, ale służy bardziej jako pomoc w realizowaniu działań edukacyjnych. - Mamy bardzo dużo grup praktykantów w sezonie. Jesteśmy otwarci na organizację wszelkiego rodzaju oprowadzań, zajęć edukacyjnych. Tego typu działania przeprowadzamy naprawdę często. Są takie momenty, kiedy jest tego tak dużo, że ciężko wcisnąć coś w kalendarz. Juchowo tętni życiem. Tutaj naprawdę dużo się dzieje - podkreśliła Liberacka. Nocując na terenie gospodarstwa, skorzystać można również z jedynej w swoim rodzaju stołówki, w której posiłki są oparte na produktach wytworzonych na terenie farmy. - Mamy tutaj naszą serowarnię. Produkujemy świetne twarogi i różnego rodzaju sery - m.in. niepowtarzalne sery pleśniowe - dodała hodowczyni. Te niezwykłe produkty można kupić w sklepie znajdującym się na terenie gospodarstwa oraz w sklepie należącym do farmy znajdującym się w pobliskim Szczecinku. - Dowozimy nasze produkty do okolicznych sklepów, ale co ważne, prowadzimy także sklep internetowy - zakończyła Monika Liberacka, a my po odwiedzeniu sklepu udaliśmy się w dalszą podróż. Juchowo zdecydowanie pozostanie jednak w naszej pamięci.
ZOBACZ TAKŻE: 2300 ha w jednym kawałku i 3 tys. sztuk bydła [VIDEO]
- Tagi:
- sylwetka
- bydło mleczne
- żywienie