Produkują mleko. Marzy im się nowa obora i gospodarstwo ekologiczne
Monika i Piotr Bączyk z Kościelca (gmina Mycielin, powiat kaliski) prowadzą hodowlę bydła mlecznego. Marzy o nowej oborze i gospodarstwie ekologicznym. - Czy uda nam się to zrealizować? Zobaczymy - mówią.
Małżeństwo przejęło gospodarstw po rodzicach pana Piotra w 1997 roku. Przedtem ojciec pana Piotra – jak wspomina pani Monika - mimo że miał już wiek emerytalny, a córki założyły rodziny i wyprowadziły się, nie zdecydował się na przekazanie ziemi synowi, – Bo mąż był takim frywolnym chłopakiem – śmieje się pani Monika. Kiedy już dostali gospodarstwo, w oborze było 7 krów, 4 jałówki, 5 cielaków i kilka macior. – Praktycznie było tak, jak w tamtych czasach w polskich gospodarstwach. Ale wiedziałem, że to jest za małe stado, żeby były z tego pieniądze – mówi rolnik. Areał, jaki odziedziczyli, obejmował 12 hektarów, w tym łąki i las. Teraz uprawiają 50 ha, w tym 25 ha dzierżawią.
Rozwijnęli gospodarstwo - dokupowali ziemię i krowy
Młodzi rolnicy zaczęli inwestować w gospodarstwo. Na początku dokupili hektar ziemi. Nabyli ciągnik i wybudowali garaż. – Staraliśmy się dokupować ziemię - raz większe, raz mniejsze areały. (…) No i oczywiście dokupiliśmy krowy i zbiornik na mleko, bo nie chcieliśmy nosić mleka do punktu, który był na terenie wsi – wspominają. Podkreślają, że zainwestowali w bydło mleczne, bo wiedzą, że każdego miesiąca za swoją pracę dostaną pieniądze. – Wystarczy na opłaty, na życie i na inwestycje – zaznaczają. Pan Piotr twierdzi, że nie na dzień dzisiejszy produkcja bydła opasowego jest zbyt mało opłacalna, ponieważ są duże wahania cenowe. – To samo tyczy się trzody chlewnej – wyjaśnia pan Piotr.
Dbają o zdrowie krów. Myślą o nowej oborze
Obecnie w oborze państwa Bączyków jest około 70 sztuk. Dojonych jest około 18 krów.
– My nie mamy czystych krów rasy horsztyńsko-fryzyjskich. Są mieszańce, ponieważ uważamy, że takie zwierzęta są bardziej odporne na choroby. Mają dłuższą żywotność, choć czasami różnie z tym bywa. Jednak musimy popracować nad wydajnością naszych krów. Jedynie, na co nie narzekamy, to na komórki somatyczne i parametry mleka – wyjaśnia pani Monika.
Pracę w gospodarstwie małżeństwo zaczyna o godzinie 7.00. – Co drugi dzień firma Mlekovita przyjeżdża po mleko. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej firmy, chociaż byliśmy pełni obaw – podkreślają. Rocznie sprzedają około 90.000 litrów. Za litr rolnik dostaje około 1,55 zł. Dój trwa 1,5 godziny. – Mleko trafia do baniek, a później do zbiornika. W przyszłości mamy w planach wybudować nowa oborę, jeśli zdrowie pozwoli. W obecnej oborze nie ma warunków, żeby zrobić remont ani przeprowadzić bydła w inne miejsce. Nowa obora ułatwiłaby pracę nie tylko nam, ale i następcy, który chętnie przejmie gospodarstwo, ale to jeszcze odległy czas – wyjaśnia pan Piotr.
O najnowszym zakupie w gospodasrtwie na str. 2