Po co są zootechnicy?
Nie weterynarz, nie gospodarz, ale swoisty pielęgniarz dla zwierząt gospodarskich. Po prostu zootechnik, który dba o ich zdrowie fizyczne i psychiczne swoich podopiecznych.
Z pochodzenia jest góralem. Teraz mieszka i pracuje na Opolszczyźnie. Do domu rodzinnego jeździ rzadko, ale żona i córka mieszkają razem z nim w gospodarstwie. Decydując się na wykonywanie zawodu zootechnika musiał wziąć pod uwagę brak czasu na życie prywatne, mieszkanie w pracy i spędzanie ze zwierzętami 24 godzin na dobę.
- Gdy opuszczam oborę, zawsze wtedy coś musi się wydarzyć. Jestem najspokojniejszy, gdy mogę być na miejscu. Nie mam świąt. Nawet Sylwestra spędziłem w oborze - mówi Grzegorz Zachura.
Jest zootechnikiem w stadzie bydła mlecznego Brzezina (powiat brzeski) i mięsnego w Rychnowie (powiat namysłowski). Oba należą do Grupy „Pieprzyk” posiadającej ziemie w województwie wielkopolskim, dolnośląskim oraz opolskim, na których ulokowane są odrębne gospodarstwa. Pracuje w przedsiębiorstwie posiadającym łącznie 5.000 sztuk bydła. Wszystkie krowy zostały przywiezione do Brzeziny z innej obory, są wyhodowane przez gospodarstwa przynależne firmie.
Przez trzy lata istnienia stada kierowanego przez Grzegorza Zachurę, rozrosło się ono do wielkości 600 sztuk.
- O 5:15, po porannym doju, krowy dostają paszę. Ustawiają się wtedy w jednym rzędzie, czekając na swoją porcję TMR-u (całkowicie wymieszanej dawki). To jest przecudny widok. Zwłaszcza, gdy jest zimno i z ich pysków leci para. Nie ma lepszego widoku - rozczula się Grzegorz Zachura.
Zarządza dwoma stadami, pierwsze to 600 sztuk, z czego 200 to krowy dojne rasy HF, drugie - 160 sztuk mięsnych. Osiąga średnią wydajność mleczną 11.050 kg mleka, a najlepsza krowa doi 16.000 kg. Zwierzęta w stadzie są użytkowane średnio 3,5 laktacji. Okres międzywycieleniowy to 386 dni.
- Do rasy HF trzeba mieć całą obudowę - świetną kiszonkę, całą bazę paszową. Wszystko musi być zrobione na najwyższym poziomie, wtedy ma się wydajność. Podstawą sukcesu jest to, aby stacja paszowa była na miejscu. Mamy swoje surowce, oprócz soi i minerałów. Układając dawkę pokarmową, biorę pod uwagę stan fizjologiczny każdej krowy, to, czy jest pierwiastką czy wieloródką, okres laktacji, w którym się znajduje oraz jej wydajność. Potem dzielę stado na 6 grup żywieniowych - tłumaczy zootechnik.
- Aby coś zyskać, trzeba w to włożyć dużo pracy. Ja wstając codziennie rano, myślę, co mogę zrobić, aby było lepiej. Uważam, że najważniejsze są ambicje. Dla nas ilość udojonego mleka jest bardzo ważna, bo na tym zarabiamy. Jeśli zszedłbym z wydajności na rzecz, np. krzyżowania, to automatycznie miałbym mniejszy zysk dla firmy - dodaje.
Duże znaczenie w produkcji mają ludzie obsługujący krowy.
Najlepiej jest znaleźć takich, którzy „żyją” zwierzętami. Pracownicy dbają, aby zwierzęta dostały jeść. Natomiast często nie biorą pod uwagę tego, jakiej jakości jest pasza, jej struktura i zawartość suchej masy. Czuwa nad tym zootechnik.
- Zawsze powtarzam - pamiętajcie, z czego żyjemy. Róbmy więc tak, aby krowom było jak najlepiej. My musimy się dostosować. Wszystko trzeba robić zgodnie ze sztuką. Nie wolno iść na skróty. Zwierzęta nie mogą być bite, nie można na nie krzyczeć i należy im podawać odpowiedniej jakości paszę o określonych porach dnia. Muszą się czuć dobrze i bezpiecznie - opowiada specjalista. - Moich krów nikt nie przegania, więc jeśli w oborze pojawi się nowa osoba, to nie panikują. Reagują tylko na inseminatora, chodzą wtedy w kółko.
Nazywa je „swoimi kobietami”.
Grzegorz Zachura kieruje się konkretnymi naukowo opracowanymi zasadami, ale krowy mleczne go rozczulają. Pomimo tego, że krowy mają imiona (czasem dość skomplikowane, np. Benka 158), posługuje się tylko numerami. One są do tego przyzwyczajone i reagują jak na imię.
- Jestem emocjonalnie związany z krową 70-tką, bo nie mogłem jej zacielić. Po pierwszej laktacji stała prawie 500 dni. Inna moja „kobieta” chorowała. Wiedziałem, że nic nie mogę zrobić. Było mi jej szkoda, więc z nią siedziałem. Nafaszerowałem ją środkami przeciwbólowymi, aby nie cierpiała. Żałowałem jej, pomimo że nie miała dużej wydajności. Czasem wydaje mi się, że krowa ma szczęście, jak umrze w oborze, nie zostanie wtedy sprzedana do rzeźni - mówi rozgoryczony.
W zeszłym roku w stadzie Brzezina było 3,9% upadków cieląt, natomiast dorosłe krowy padły trzy. Zootechnik podkreśla, że dobrze, gdy hodowca może sam brakować osobniki w stadzie, a źle, gdy same się brakują. Wtedy nie ma progresu, tylko uwstecznienie. Wiele stad w Polsce ma z tym problem, ponieważ ich brakowanie z przymusu dochodzi nawet do 30-35%.
- Zbrodnią jest brakowanie pierwiastek, które dały mało mleka. Miewam takie, które w pierwszej laktacji doiły 8 - 9 tysięcy, a w drugiej już 12.000, a trzecia będzie jeszcze lepsza, bo krowa nie jest wypompowana i po prostu później się budzi - tłumaczy zootechnik.
Uważa także, że nie powinno się sprzedawać krów o ciemnym zamaszczeniu, bo to przynosi pecha.
- 93, to jednak krowa, która zaległa i się nie przebudziła . W ogóle nie miała wydajności, ani w pierwszej, ani w drugiej laktacji. Po prostu stała, bo była bardzo ładna - miała gwiazdeczkę na czole. Mam kilka takich krów, które chowam, bo po prostu je lubię. Jedną krowę zostawiłem, bo wygląda jak Zebu (bydło garbate, rozpowszechnione w krajach podzwrotnikowych, święta krowa w Indiach - przyp. red.) - ma klapnięte uszy. Pewnie z powodu uszkodzenia nerwów podczas usuwania rogów. Nie mogę się na nią napatrzeć - dodaje z uśmiechem.
Hodowca denerwuje się, gdy coś dzieje się z krowami, a odpowiedzialne są za to firmy zewnętrzne lub wynika to z niedopilnowania przez pracowników.
Nie chce walczyć z chorobami - stawia na profilaktykę, stosując mikroorganizmy. Budynki są co prawda stare, ale dobrze wyremontowane. Zwierzęta czują się w nich komfortowo. Utrzymywane są w systemie bęzuwięziowym, z wydzielonymi legowiskami na słomie.
- Aby genetycznie dobra krowa miała wysoką wydajność, trzeba jej stworzyć doskonałe warunki środowiskowo-żywieniowe. W oborze stoją same kobiety, trzeba wziąć pod uwagę, że są humorzaste i miewają swoje fanaberie. Zwłaszcza, że to wymagające HF-y. Ja mam kilka ulubionych krów, do których zawsze muszę podejść, aby je podrapać. To przyjemny aspekt mojej pracy - opowiada specjalista - Kiedyś jeden hodowca powiedział mi: Jak ktoś wchodzi do obory, zapytaj go - co to jest? Jeśli odpowie, że krowa, to znaczy, że nie ma pojęcia o hodowli. A jak powie, że HF, to wie, o co chodzi - podkreśla Grzegorz Zachura.
Parametry hodowli bydła mlecznego osiągnięte w stadzie Brzezina:
-
200 krów mlecznych
-
długość użytkowania - 3,5 laktacji
-
średnia wydajność mleczna - 11.050 kg
-
najwyższa wydajność 16.000 kg
-
okres międzywycieleniowy - 386 dni
-
150 - 200 tysięcy komórek somatycznych
-
upadki cieląt - 3,9%
-
1,9 słomki potrzebne na zacielenie
-
dojenie w hali „rybia ość” - 2 x 10 sztuk
-
godziny doju: 5°°, 13°°, 17°°
Do zadań zootechnika należy:
-
dobór par do rozpłodu (biorąc pod uwagę uwarunkowania genetyczne i kaliber)
-
selekcja hodowlana (brakowanie krów w stadzie)
-
układanie dawek żywieniowych
-
wybór producentów dodatków paszowych
-
pomoc medyczna (odbieranie porodów, działania doraźne)
-
ustalenie i kontrola okresów międzywycieleniowych
-
dążenie do jak najwyższych wydajności przy małych kosztach produkcji
-
ustalenie optymalnych godzin i systemu doju
-
zarządzanie ludźmi obsługującymi zwierzęta
-
pilnowanie parametrów środowiskowych w budynkach gospodarskich