"Nosoryjówka" - choroba zapomniana, ale ciągle aktualna
„Nosoryjówka” atakuje przede wszystkim młode zwierzęta. Trzoda, która została zarażona „nosoryjówką”, ma problemy z pobieraniem paszy. Gorzej też świniom się oddycha.
Zakaźne zanikowe zapalenie nosa ZZZN świń polega na tym, że bakteria, która wywołuje tę chorobę, deformuje małżowiny nosowe. Dodatkowo wpływa na zanik błony śluzowej na tych małżowinach. Powietrze, które dociera do nosa, nie jest ogrzane i zimne dociera do oskrzeli. - A w konsekwencji może to spowodować zapalenie płuc - mówi Paweł Wasiak, lekarz weterynarii prywatnej praktyki w Sobótce (powiat ostrowski). - Aktualnie wyróżnia się dwie podjednostki chorobowe: „nieprogresywny zanikowy nieżyt nosa” (NPAR) oraz „progresywny zanikowy nieżyt nosa” (PAR). Postać pierwszą wywołują szczepy Bordetella bronchi- septica (Bbr) zdolne do wytwarzania toksyny, zwanej cytotoksyną. Bordetella bronchiseptica powszechnie występuje w chlewniach jako patogen ubikwitarny, praktycznie każde stado jest zainfekowane tym zarazkiem, aczkolwiek trzeba mieć świadomość, że nie wszystkie szczepy Bbr są toksynowórcze. W postaci drugiej główną przyczyną choroby jest toksynotwórcza Pasteurella multocida wytwarzająca dermonekrotoksynę (DNT) powodującą objawy chorobowe - wyjaśnia lekarz weterynarii.
Na rozwój ZZZN wpływają również warunki środowiskowe. Chodzi tu głównie o dużą zmienność temperatur i wilgotności. - Jeśli jest niska wilgotność, to błony śluzowe są suche i nie są one nawilżane przez gruczoły. Przez to bakterie lepiej się rozwijają. Najlepiej byłoby, gdyby wilgotność wynosiła 60-70%, wówczas w jamie nosowej wytwarzana jest odpowiednia ilość śluzu, która stanowi pierwszą barierę ochronną przed bakteriami i wirusami. Także niekorzystnie na trzodę wpływa duże zapylenie w budynkach poprzez podawanie paszy sypkiej nie natłuszczanej z autokarmników oraz używanie gorszej jakości ściółki - wymienia Paweł Wasiak. Niekorzystnie działa też duże zagęszczenie zwierząt i brak wybiegów w przypadku świń hodowlanych. - O tej chorobie rolnicy trochę zapomnieli, bo ją zwalczyli. Ale przestali szczepić zwierzęta, no i zaczął się problem, bo ta dolegliwość zaczyna powoli wracać - zaznacza.
Choroba ZZZN atakuje przede wszystkim młode zwierzęta. - Zarażają się poprzez kontakt nos - nos, albo drogą kropelkową. Najczęściej to lochy są nosicielami tej choroby. To jest najniebezpieczniejsze dla prosiąt, bo jeśli urodzone zwierzęta nie pobiorą przeciwciał z siary, to już kilkunastodniowe mogą łzawić, a z nosa wydostaje się wydzielina, pojawić się może także okresowe kichanie, a nawet krwawienia z nosa - wyjaśnia lekarz. Radzi, aby obserwować zwierzęta w wieku od 3 do 9 tygodnia po urodzeniu. - Wówczas pojawiają się pierwsze objawy - zaznacza lekarz weterynarii. Dodaje, że w przypadku prosiąt pochodzących od pierwiastek, te objawy pojawiają się znacznie częściej. Zwierzęta te bowiem są mniej uodpornione.
Trzoda, która została zarażona „nosoryjówką”, ma problemy z pobieraniem paszy. Gorzej też świniom się oddycha. – Takie zwierzęta nie przybierają na wadze. Spadek spożycia paszy, a tym samym zahamowanie tempa przyrostu wynosi nawet około 13% - tłumaczy Paweł Wasiak. Trzewioczaszka ulega znacznej deformacji. – Czyli skrzywienie nosa, czy to w prawo, czy w lewo w zależności, która jama jest zajęta przez bakterie. Może też być wygięcie nosa w górę. Dochodzi też do skrócenia szczęki, czyli szczęka jest bardzo krótka, a dłuższa żuchwa i zęby są wysunięte do przodu - tłumaczy. Dodatkowo często dochodzi do zatkania kanalika łzowego. - Wtedy pojawiać się mogą łzawienia z oczu z charakterystycznymi zaciekami zaschniętej wydzieliny - wyjaśnia Paweł Wasiak.
Rolnik, chcąc ustrzec się przed ZZZN, musi zadbać, żeby nabywać loszki i knury ze stad, gdzie zwierzęta mają potwierdzony status zdrowia. - Kupować prosięta ze sprawdzonych źródeł - radzi lekarz weterynarii. Podstawą profilaktyki jest przede wszystkim zastosowanie szczepionki. - Maciora powinna być zaszczepiona po raz pierwszy 6-8 tygodni przed porodem, a drugie – około 3 tygodni przed porodem – zaznacza Wasiak. Wówczas prosię, pobierając siarę, uodparnia się. Można też podać szczepionkę wszystkim lochom w stadzie bez względu na fazę cyklu produkcji. - Później szczepionkę podajemy raz na 4 miesiące. Wtedy stabilizujemy stado - twierdzi. Natomiast jeśli już dojdzie do zakażenia, wówczas zwierzętom należy podać antybiotyki.
Jeżeli rolnik chce się upewnić, że w jego stadzie jest „nosoryjówka”, to wówczas lekarz prowadzący może w rzeźni dokonać odcięcia ryja na pierwszym przedtrzonowcu. - I wtedy sprawdza się, jak wyglądają małżowiny nosowe - tłumaczy. Radzi również w celu potwierdzenia jednostki chorobowej przeprowadzać badania serologiczne krwi i pobierać wymazy z jamy nosowej.