Nie wszystkie krowy można zapładniać
Skuteczna inseminacja krów zależy od kilku czynników. Hodowca musi znać stan zdrowia zwierzęcia, a inseminator posiadać umiejętności i doświadczenie. Jednak nie wszystkie krowy należy zapładniać. - Nie powinno się dopuścić do inseminacji krów w pierwszej rui po wycieleniu oraz bydła z chorobami układu rodnego. Nie można też inseminować jałówek, które nie osiągnęły dojrzałości hodowlanej - uważa Grzegorz Balicki, lekarz weterynarii.
Inseminacja bydła w Polsce ma już ponad 50-letnią tradycję i dziś trudno wyobrazić sobie hodowcę, który byłby skłonny zrezygnować z usług inseminatora. - Jest to zabieg sztucznego unasieniania, polegający na mechanicznym zdeponowaniu nasienia buhaja do dróg rodnych samicy, w celu zapłodnienia komórki jajowej i wydania na świat potomstwa - mówi Grzegorz Balicki, lekarz weterynarii prywatnej praktyki w Gołuchowie i Choczu. Zaznacza, że chcąc, aby zabieg był skuteczny należy go przeprowadzić w określonym przedziale czasowym. Inseminacja może być wykonana, kiedy krowa lub jałówka znajduje się w rui właściwej, która trwa 12-36 godzin. Specjalista zaznacza, że czas rui może się skrócić lub wydłużyć przez wysoką temperaturę, nieprawidłowe żywienie lub stres.
- Krowy podczas rui zwiększają znacznie dobową aktywność, obskakują się, porykują i zachowują się niespokojnie. Kolejnym widocznym objawem jest wypływ śluzu (przejrzystego i ciągliwego) z pochwy, oraz otarcia na krzyżu od obskakiwania przez inne krowy - wyjaśnia.
Najlepsze wyniki unasieniania otrzymuje się po inseminacji w 8-12 godzinie od pierwszych widocznych objawów rujowych. Inseminator przybywający do hodowcy przed zabiegiem przeprowadza wywiad z właścicielem i przegląda kartę krowy. W niej powinny znaleźć się takie dane jak: pochodzenie, wiek oraz rasa, długość trwania ostatniej rui, jakie są objawy i ile trwa okres międzyrurowy, przebyte choroby i leczenie, skuteczność poprzednich unasienień, data ostatniego wycielenia oraz informacje dotyczące problemów poporodowych, także stan zdrowotny. - Następnym krokiem jest obserwacja krowy. Inseminator sprawdza zabarwienie i przejrzystość śluzu pochwowego - opowiada Grzegorz Balicki.
Podczas zabiegu wykorzystywany jest uniwersalny pistolet inseminacyjny. Na metalową rurkę pistoletu powinno się zakładać „koszulkę” ochronną, dzięki której do dróg rodnych samicy nie przedostają się drobnoustroje chorobotwórcze. Słomka, w której znajduje się ejakulat jest zamknięta, aby ją otworzyć inseminator musi posiadać obcinarkę lub nożyczki. Inseminator powinien posiadać plastikowe rękawice jednorazowego użytku. Dzięki nim zabieg jest higieniczny. - Aby prawidłowo zainseminować samicę, nasienie musi być rozmrożone. Od razu po wyjęciu z przenośnego zamrażalnika słomka jest umieszczana w rozmrażaczu. Kiedy nasienie ulega rozmrożeniu, należy przesunąć pęcherzyk powietrza znajdujący się w słomce do odcinanego końca. Słomka musi być sucha, a pistolet inseminacyjny podgrzany co najmniej do 15°C - mówi lekarz weterynarii. Inseminator wkłada słomkę do pistoletu, zakłada osłonkę ochronną, obcina końcówkę słomki i zakłada rękawicę ochronną. Z kolei hodowca unieruchamia krowę, a osoba wykonująca zabieg usuwa kał z odbytnicy zwierzęcia, aby móc wyczuć szyjkę macicy. Następnie oczyszcza wargi sromowe i je rozchyla, aby wprowadzić pistolet i deponuje nasienie do trzonu macicy.
Podczas zabiegu niewykluczone są błędy.
- Pierwszym błędem, który grozi wypadkiem, jest brak unieruchomienia krowy. Inseminowane pierwszy raz jałówki są niespokojne i mogą być agresywne. Kolejny błąd osoby przeprowadzającej zabieg to nieprzeprowadzenie wstępnego wywiadu z hodowcą. Na wynik sztucznego unasieniania ma również wpływ przechowywanie słomek z nasieniem w rozszczelnionych kontenerach z ciekłym azotem. Dużym błędem inseminatora jest również krzywe obcięcie słomki, ponieważ nasienie będzie wypływać do środka pistoletu, a nie do trzonu macicy. Drugi błąd, związany ze słomką, to niedostateczne rozmrożenie nasienia - uważa specjalista.
Dodaje, że manewrowanie pistoletem w drogach rodnych samicy powinno odbywać się ostrożnie i delikatnie, ze względu na niebezpieczeństwo uszkodzenia błony śluzowej, przebicia do cewki moczowej lub jelita.
Czytaj także: Krew i śluz u krowy - co oznacza?
Sukces inseminacji zależy od wiedzy hodowcy na temat zdrowia zwierzęcia, umiejętności i doświadczenia inseminatora, od zdrowia samicy i prawidłowości wykrycia rui oraz od zdolności do zapłodnienia samca. Grzegorz Balicki zwraca uwagę na to, że nie wszystkie krowy powinny być zapładniane. - Nie powinno się dopuścić do inseminacji krów w pierwszej rui po wycieleniu (macica nie jest gotowa na przyjęcie zarodka), o złej kondycji, bez objawów rujowych, bydła z chorobami układu rodnego. Nie można też inseminować jałówek, które nie osiągnęły dojrzałości hodowlanej - uważa. Z kolei na zaburzenia płodności wpływają: brak witamin i składników mineralnych w paszy, co występuje szczególnie w zimie, brak ruchu, światła i świeżego powietrza, co zdarza się zwykle w chowie alkierzowym (występuje wtedy tzw. cicha ruja), zmiana pomieszczenia, niedostateczne żywienie, przekarmianie, zwłaszcza paszami wysokobiałkowymi.
- Do najczęstszych schorzeń należą: zaburzenia w wydalaniu łożyska, zapalenie dróg rodnych, ciche ruje, wczesne zamieranie zarodków, cysty na jajnikach, zamieranie komórek jajowych, niewydolność jajników, niedrożność pochwy - wymienia lekarz weterynarii.
Inseminacja zwierząt ma wiele zalet. Można przechowywać nasienia przez długi czas i transportować je do zwierzęcia. Nasienie od jednego samca może trafić do kilku krów. Podczas inseminacji nie dochodzi do przenoszenia chorób układu rozrodczego. Hodowca nie musi również ponosić kosztów z utrzymywania samców. - Szybkie i łatwe uzyskiwanie postępu hodowlanego nie tylko w chowie bydła mlecznego, ale też mięsnego - podkreśla lekarz weterynarii.