Hodowca o dramatycznej sytuacji na Podlasiu
Rozmowa z Mariuszem Nackowskim ze Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej „Podlasie”
W jakiej sytuacji obecnie są hodowcy trzody chlewnej ze stref objętych restrykcjami ASF?
Szacujemy, że z woj. podlaskiego, mazowieckiego i lubelskiego nieodebranych tuczników pozostaje stale ok. 11600 sztuk. Jeżeli do tego dodamy kilkaset sztuk ze strefy hajnowskiej otrzymamy około 12000 sztuk tuczników. Są to tuczniki już teraz gotowe do sprzedaży i nikt nie potrafi odpowiedzieć, kiedy zostaną kupione
A kolejne sztuki rosną...
Tak, zgadza się. Gdyby to była sprawa zablokowania tego co jest i sprzedaży nadwyżki, za kilka tygodni byłoby to zdjęte. Ale następne tuczniki rosną. Nie można z nikim się skontaktować odnośnie tego, jak to ma wyglądać? Jak to jest dzielone?
Czytaj także: Tatuowanie świń to ryzyko przenoszenia chorób KLIK
Pan znajduje się obecnie w strefie czerwonej (z ograniczeniami), a więc wolnej od pomoru świń. Mimo to cały czas napotyka Pan na problemy ze sprzedażą.
Udało mi sie sprzedać w ubiegłym tygodniu tuczniki, które osiągnęły wagę 150 kg. Ale sprzedałem je po 4,50 zł/kg, a powinienem pewnie po 5 zł/kg. I nikt mi nie chce tej różnicy oddać. Choć zakłady mięsne mogą kupować trzodę ze strefy czerwonej i żółtej (ochronna - przyp. red.) nie robią tego lub czynią to w małym stopniu. Każdy woli kupić świnie spoza tych obszarów, pomimo że są to jedyne zdrowe świnie ze świadectwem i atestem w Polsce, iż są wolne od ASF. Żaden lekarz i żaden zakład nie wpuści do siebie świni ze strefy czerwonej. Nie zrobi tego, żeby nie stracić dobrego imienia. Klienci będą pytać: a skąd pan te świnie bierze? I po co ma się narażać? On woli kupić z Danii czy innych rejonów Polski.
W ostatnim czasie sytuacja troszkę się zmieniła. Zakłady zaczęły kupować ze strefy żółtej, ale dlatego że nie mają już skąd kupować. Gdyby cała Polska była w strefach, byłoby hodowcom łatwiej, bo nie było podejścia: ty jesteś gorszy, bo jesteś ze strefy, a ja jestem lepszy, bo jestem spoza.
Jak wygląda dialog hodowców trzody ze stref ograniczonych ASF z resortem rolnictwa?
Chcieliśmy spotkać się z ministrem. Były kierowane pisma przez Krajowy Związek Pracodawców i Producentów Trzody Chlewnej odnośnie spotkania się i porozmawiania o ewentualnych rekompensatach. Sprzedaję po 4,50 zł przerośnięte świnie i wszyscy uważają, że jest to w porządku. My chcemy natomiast normalnych pieniędzy za swoją pracę.
W jeszcze gorszej sytuacji są hodowcy ze strefy niebieskiej (zagrożonej).
Do skupu świń z tego terenu wyznaczona jest tylko jedna firma w Kosowie Lackim, której przerób, jak każdego innego zakładu, jest ograniczony. Nie słyszałem, żeby ktoś nowy nagle zaczął bić.
Dlaczego tylko jeden zakład ubija?
Gdyby było to takie proste, każdy zakład na Podlasiu zabiłby świnie, schłodził i zawiózł we wskazane miejsce. Tylko co z tymi świniami dalej zrobić? Powinny być kupione przez kogoś i albo zmagazynowane albo przerobione. A, z tego co wiem, nie ma żadnej firmy, która chciałaby to kupić i przerabiać na konserwy. Choć jeden z kolegów powiadomił mnie, że mięso odbiera podobno Sokołów. Może tak, ale nie widziałem, w sklepach konserwy ministerialnej. Nie zwiększa się też ubojowość. Zapewne nikt się nie zgodził, ponieważ warunki postawione przez stronę rządową są takie, a nie inne.
Czy hodowcy w tak trudnej sytuacji planują jakieś działania?
Wielu rolników jeszcze siedzi cicho, bo im obiecało, że jest w porządku, że jest zakład, żeby będą rekompensaty. W mediach poszły informacje i te strajki się skończyły, ale one mogą znów się rozpocząć. My nie chcemy jednak strajkować, chcemy z kimś z decydentów się spotkać i porozmawiać. Telefony, które służyły do kontaktu milczą, ministerstwo jest bardzo zajęte.
Jak Pana zdaniem potoczy się sytuacja z ASF?
Strefa ASF została w ostatnim czasie poszerzona o kolejne województwo: warmińsko-mazurskie. Do strefy żółtej doszły trzy gminy: Prostki, Kalinowo i Biała Piska. Skoro wirus nadal się rozprzestrzenia, zasięg jego działania będzie się poszerzać. Do momentu, gdy nie zostanie zwalczony pomór dzików, a on nadal nie zostaje zwalczany, problem będzie trwał. Jeśli lasy pójdą przeczesywać wojska i będą znajdować chore dziki, to okaże się, że jest ich wiele w całym województwie podlaskim czy lubelskim. I dobrze, jeśli znajdą. Nie będą tworzyły zagrożenia. Być może w strefach stworzy się program bioasekuracji. Dzięki obostrzeniom rolnicy przestaną zajmować się handlem przypadkowym, czyli może to pójdzie w dobrym kierunku. Natomiast, jeśli nie zwalczymy pomoru dzików, nie ma mowy o zwalczeniu pomoru świń.
Czytaj także: Obszar ASF powiększony o woj. warmińsko-mazurskie KLIK