Marek Wnuczek przejął gospodarstwo po rodzicach. Ogranicza hodowlę
Marek Wnuczek z Pułankowic, gm. Wilkołaz na Lubelszczyźnie prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni około 40 ha. Przejął je od rodziców w 2006 roku. Wtedy w gospodarstwie było rocznie utrzymywanych około 150 sztuk trzody oraz do 15 sztuk bydła. Teraz produkcja zwierzęca jest mocno ograniczana. W dłuższej perspektywie rolnik zamierza skupić się tylko na uprawach.
Pan Marek ukończył technikum rolnicze w Piotrowicach. Przejął od rodziców Ryszarda i Teresy Wnuczek prawie 10 hektarów gruntów. Było to gospodarstwo tradycyjne z chowem trzody, bydła, drobiu, jak większość w tamtych czasach w regionie lubelskim. Z czasem jego areał powiększył się o 6 ha gruntów zakupionych w okolicy. Do prac polowych służył ciągnik Ursus C-355 oraz C-360 wraz ze sprzętem towarzyszącym. Oprócz zbóż uprawiało się 2 ha buraków cukrowych dostarczanych do punktu odbioru z Zdrapach, odległego od gospodarstwa 2 km, a należącego do Cukrowni Lublin. Buraki były siane do chwili likwidacji cukrowni.
Marek Wnuczek przejął gospodarstwo po rodzicach. "Zniknie prawdziwa, polska wieś"
- Chociaż praca przy burakach była ciężka, bo dużo prac wykonywało się ręcznie, to jednak była duża opłacalność z tych upraw. Przed laty prowadzenie gospodarstwa rolnego było dużo łatwiejsze niż obecnie. Opłacalna była produkcja zwierzęca. W pomieszczeniach inwentarskich było przeważnie około 140 sztuk trzody, w tym 6 - 7 macior. Ceny były opłacalne i gwarantowane, że za parę miesięcy nie będą niższe. Ze zbytem dorosłych tuczników nie było problemów, bo w okolicy działały niewielkie masarnie z ubojniami. Było też kilka punktów skupu trzody chlewnej. Teraz do Batorza trzeba jechać 27 km. Nie tak dawno było tak, że zaraz po urodzeniu prosiąt trzeba było rezerwować termin sprzedaży dorosłych tuczników. Pasze, koncentraty dla świń podrożały dwukrotnie. Kosztują około 4 tysięcy zł. za tonę. Ostatnio świnie sprzedawałem po około 6 zł za kg. Do tego dochodzą ogromne wymagania weterynaryjne - mówi pan Marek. Te niekorzystne warunki mają wpływ na rezygnację rolników z hodowli trzody chlewnej. Kiedyś w Pułankowicach świnie były w każdym gospodarstwie, a teraz jest tylko dwóch producentów. Rolnik prowadzi jeszcze chów trzody chlewnej w cyklu zamkniętym, ale teraz jest to tylko około 40 sztuk świń i 2 maciory. Pan Marek dodaje, że niedługo świnie będą tylko w gospodarstwach prowadzących tucz przemysłowy. Zniknie prawdziwa, polska wieś. Przed laty było w gospodarstwie ponad 15 sztuk bydła, obecnie jest średnio utrzymywanych do 10 sztuk. Budynki inwentarskie były budowane jeszcze przez rodziców pana Marka i teraz nie można doprowadzić ich do nowoczesności i pełnej mechanizacji przy obsłudze zwierząt, bo nakłady na modernizację budynków są ogromne.
Gospodarstwo w pełni wyposażone jest w ciągniki i sprzęt do prac polowych. Oprócz dwóch ciągników z dawnych lat jest jeszcze MTZ 920 z 2013 roku oraz John Deere.
Marek Wnuczek przejął gospodarstwo po rodzicach. Produkcja roślinna
W produkcji roślinnej rzepak ozimy uprawiany jest co roku na obszarze ponad 10 ha, średnie plony w ostatnich latach kształtowały się na poziomie 3,5 - 4 tony z hektara. Rzepak pan Marek uprawia od momentu, gdy zaczął prowadzić gospodarstwo rolne na własny rachunek. Drugi rok została zasiana odmiana Derrick. Odmiana ta sprawdza się doskonale na tym terenie. Jesienią ubiegłego roku rzepak został wysiany zbyt późno, bo dopiero po 8 września. Niekorzystna pogoda, wyjątkowo deszczowy sierpień spowodował, że żniwa się opóźniły, a przez to z konieczności trzeba było późno siać rzepak. Ponadto na plon rzepaku w tym roku niekorzystnie wpłynęła susza w końcu maja i czerwcu. Stąd też plony są niższe niż należało się spodziewać. W połowie lipca bieżącego roku rolnik w pośpiechu robił posadzki w budynku gospodarczym, by móc przechować zboże z tegorocznych zbiorów, bo sytuacja w cenach skupu zaczęła się komplikować przez napływ zboża z Ukrainy. W perspektywie pan Marek zamierza zakupić silosy zbożowe BIN na 100 ton ziarna. Ale to koszt około 100 tysięcy złotych, a ostatnią modernizację budynku gospodarczego na przechowywanie ziarna zrobił za 13 tysięcy złotych, nie licząc własnej robocizny. Ale takie są niestety realia gospodarowania. Trzeba wszystko robić z zastanowieniem i ekonomicznie.
Na sporym obszarze upraw rolnik wykorzystuje nawóz naturalny, czyli obornik z własnego gospodarstwa. Może rocznie nawozić obornikiem około 7 ha gruntów. Ogranicza w ten sposób nawożenie mineralne i wydatki na bardzo drogie nawozy. Kukurydza na ziarno uprawiana jest na powierzchni około 10 ha. – Jej uprawa jest opłacalna i korzystna. Wysieje się na wiosnę, opryska od chwastów i rośnie do listopada. Są więc małe nakłady finansowe i robocizny, dlatego też wielu rolników nastawia się na uprawę kukurydzy - dodaje Marek Wnuczek. W tym gospodarstwie kiedyś dużą powierzchnię zajmował jęczmień jary zamiast kukurydzy, teraz jest on uprawiany na obszarze 6 ha. Przy deszczowych latach jęczmień mocno wylega, co utrudnia zbiór mechaniczny. Pszenica ozima co roku w gospodarstwie rośnie na obszarze około 15 ha. Od kilku lat sieje się odmiany ościste, bo uprawy bardzo niszczą stada saren. Jest też pół hektara letnich malin.
- W rolnictwie nie jest łatwo. W 2018 roku prawie 4 tony malin obleciało, bo nie było zbytu na owoce, a jeśli punkty skupu odbierały, to po cenie 1,5 zł za kg. To dużo poniżej kosztów opłacalności. Wycofane zostały dobrze działające środki ochrony roślin jak Proteus czy Basta. Teraz nowe opryski są drogie i często mało skuteczne. W ostatnim roku rekordy cen biją nawozy mineralne, które są droższe o 400 procent. Uprawy trzeba ubezpieczać, ale gdy się coś wydarzy, firmy ubezpieczeniowe robią wszystko, by jak najmniej zapłacić. Niedawno firma zapłaciła 50 zł odszkodowania za zniszczone uprawy na obszarze hektara - dodaje Monika Wnuczek, żona pana Marka. Pani Monika pomaga mężowi w różnych pracach gospodarskich, a przede wszystkim prowadzi dokumentację papierową i internetową, bo tych zadań w gospodarstwie jest dużo. Państwo Wnuczek mają półtorarocznego syna Ignasia. Myślą, że kiedyś w odległej przyszłości on przejmie to rodzinne gospodarstwo rolne, bo już teraz interesują go krówki na polu.
ZOBACZ TAKŻE: Rolnik, naukowiec, działacz społeczny z Liśnika Małego
- Tagi:
- sylwetka
- bydło mleczne