Mamki u bydła
Użycie mamek jako wyznacznika intensywnej produkcji bydła jest dobrym rozwiązaniem, aby osiągnąć jak najwięcej potomstwa o najlepszym genotypie, a tym samym o wysokiej wydajności.
Ta metoda jest w Polsce mało popularna. Mając wybitną krowę, można wywołać u niej hiperowulację, czyli wytworzenie więcej niż jednego jajeczka w ciągu cyklu owulacyjnego. W labolatorium zapładnia się pobrane wcześniej komórki jajowe i aplikuje samicy, której zadaniem jest urodzenie i wychowanie cennego cielaka.
Technika transplantacji zarodków ma ogromną przyszłość w nowoczesnej hodowli bydła, bo dzięki niej hodowca szybko pomnaża potomstwo od genetycznie cennych dawczyń i może rozwinąć nowe stado zwierząt o pożądanych, ujednoliconych cechach. Miarą wartości mamki jest ilość urodzonych cieląt i ich masa po odsadzeniu na końcu sezonu pastwiskowego. Waga odsadków oraz poziom poniesionych kosztów to główne czynniki różnicujące poziom dochodu, jaki przypada na jedną krowę. Wybór kandydatek na dawczynie zarodków nie jest tak skomplikowany jak w przypadku bydła mlecznego, gdzie jedne parametry warunkują drugie. Tu liczy się potencjał rozrodczy (np. zdrowe jajeczka bez defektów genetycznych),eksterier (cechy zewnętrzne) i behawioryzm (charakter).
W stacjach, gdzie odbywa się przenoszenie zarodków, pracy jest co nie miara. Ale głównymi dawczyniami jajeczek są wysokowydajne krowy mleczne.
- Pozyskujemy zarodki od krów hodowlanych. Są to matki buhajów i nie należą do ras mięsnych - mówi Marek Rutkowski kierownik zespołu embriotransferów w Stacji Hodowli i Unasieniania Zwierząt Sp. z o.o. w Bydgoszczy. - Jeśli chodzi o bydło mięsne, nie ma w tej chwili zainteresowania tą formą biotechnologii. Natomiast samice są wykorzystywane, często nawet wynajmowane przez rolników, jako mamki dla wysokomlecznych jałówek, pochodzących z embriotransferu - tłumaczy.
W Polsce rozwój biotechnologii przebiega powoli ze względu na małą dostępność i wysokie koszty.
W porównaniu z zyskami ich zastosowanie jest nieopłacalne. Wielu hodowców, tak jak Artur Bernatowicz, dąży do postępu hodowlanego przy pomocy selekcji i unasieniania wysokiej klasy buhajami. Krowy nie mają więc takiego wpływu na hodowlę jak byki. Ich rolą pozostaje urodzenie i troskliwe wychowywanie swojego potomstwa.
- Myślę, że zainteresowanie w Polsce embriotransferem wśród ras mięsnych będzie coraz większe. Nie mówię tu o małych hodowlach, które są nastawione tylko na sprzedaż tego, co się urodzi, czyli kilogramy przeliczeniowe mięsa - opowiada Marek Rutkowski. - Jest natomiast wolny sektor dla osób, które są zainteresowane produkcją bardzo wysokiej jakości mięsa, pozyskanej np. od rasy Wagyu (japońskie bydło o dobrej jakości tuszy - przyp. red.). Tu opłaca się postawić na ostrą selekcję i szybki rozwój własnej hodowli - dodaje.