Maciora w ciąży - część I
Ze Zbigniewem Kuberką, lekarzem weterynarii z Dobrzycy koło Jarocina, specjalistą od trzody chlewnej rozmawialiśmy już o wyborze kandydatki na maciorę i o jej inseminacji. Dzisiaj przyszedł czas na ciążę.
Na początek może banalne pytanie: jak długo trwa ciąża u macior?
Kiedyś mówiło się, że 114 dni, dzisiaj bardziej jesteśmy skłonni twierdzić, że 116. Wynika to z tego, że coraz powszechniej mamy do czynienia z rasami hybrydowymi, a co za tym idzie późno-dojrzewającymi, co z kolei przenosi się na te dodatkowe 2 dni ciąży. Ogólnie przyjmujemy, że ciąża mieści się w okresie 113 a nawet - zdaniem niektórych specjalistów - 118 dni, co jest normą fizjologiczną u tego gatunku.
Jak postrzega Pan okres ciąży?
Ciąża jest kolejnym etapem w życiu maciory, który jest bardzo ważny nie tylko dla hodowcy, ale również dla niej samej. Po staropolsku można powiedzieć, że ciąża to „stateczność, dostojność i opanowanie żeńskiej części populacji”. Cechy te odnoszą się również do moich pacjentek. Najpierw powiem trochę truizmów: 12 dnia ciąży matka rozpoznaje ją po raz pierwszy. Jeżeli nie rozpozna sygnałów zarodkowych, to nie dojdzie do implantacji i wtedy ruja powtarza się regularnie po 21 dniach. Około 13-14 dnia ciąży następuje implantacja, czyli luźno pływające zarodki w mleczku macicznym implantują się do błony śluzowej macicy. Istotą tego procesu jest stan zapalny macicy, który jest w tym przypadku zjawiskiem fizjologicznym, i co więcej jak najbardziej pożądanym . Macica staje się rozpulchniona, a jej błona śluzowa obrzękła i zaczerwieniona. Gdybyśmy w tym czasie podali maciorze leki przeciwzapalne, to będą one działały przeciw tej ciąży, przeciw implantacji. 19 dnia ciąży następuje drugie rozpoznanie tego stanu przez matkę i co ciekawe – w przypadku loch musi być wyjściowa liczba minimum 5 zarodków, aby organizm matki angażował się dalej w tę ciążę. W przypadku obecności zarodków w ilości poniżej 5 ciąża jest odrzucana. Matka natura rządząca tym procesem stwierdziła już dawno w przeszłości, że nie warto przy tak małej dla tego gatunku wyjściowej ilości potomstwa angażować organizmu w 113-116 dni ciąży, uznając to za stratę czasu. Z punktu widzenia rozmnażania, ekspansji gatunku, korzystniej jest do tej ciąży nie dopuścić i lepiej jest ponowić proces rozrodczy w postaci nowej bardziej mnogiej ciąży. Mówimy, że 30 dnia ciąży kończy się etap zarodkowy i rozpoczyna się okres płodowy. Co ważne: przez pierwsze 7 dni ciąży pływające w macicy zarodki są absolutnie nietykalne. Posiadają one tzw. zona pellucida. Jest to pewnego rodzaju azyl i immunitet w jednym, gwarantujący im w tym czasie pełne bezpieczeństwo. Z praktycznego punktu widzenia jest to korzystny okres dla medykacji macior, gdyż wiemy, że w tym czasie zarodki są dobrze chronione.
Który okres ciąży jest najtrudniejszy?
Najgorszym dla macior jest pierwszy trymestr mieszczący się w przedziale 4-6 tygodni ciąży. W czasie tego okresu odbywa się organogeneza u płodów. Infekcje matek w tym okresie mogą zaburzać ten proces, skutkując rodzeniem się słabych prosiąt z wadami rozwojowymi. W tym czasie maciory powinny przebywać w kojcach pojedynczych. Okazuje się, że działający w tym okresie stres powoduje zamieralność zarodków. Sama zamieralność zarodków jest procesem fizjologicznym, ale stres przyczynia się do nasilenia tego zjawiska, czyniąc je niepożądanym.
Okres przebywania macior w kojcach pojedynczych ma również duże znaczenie w aspekcie indywidualnego żywienia. Po wcześniejszej laktacji maciory przychodzą do centrum krycia, cechując się różną kondycją. Maciory chudsze należy w tym okresie żywić większą ilością paszy z większą zawartością energii, witamin i białka. Ma to być dla nich czas regeneracji po wcześniejszej laktacji. Nie dotyczy to oczywiście loszek, gdyż nie miały one jeszcze okazji schudnąć. W przypadku skrajnie wychudzonych macior, do czego nie powinniśmy oczywiście dopuszczać, należy zastanowić się, czy ma sens kwalifikować je do rozrodu.
W Holandii mierzy się grubość słoniny u macior schodzących z porodówki i w przypadku skrajnie chudych zwierząt, o czym świadczy grubość mierzonej warstwy, nie dopuszcza się ich do rozrodu, gdyż w konsekwencji dochodzi do tzw. syndromu miotu następnego, gdzie z reguły obserwujemy mniejszą liczbę urodzonych prosiąt.
To lepiej, aby były bardziej przy kości?
Właściwie też nie, tu ważna jest idea złotego środka stworzona przez wybitnego starożytnego filozofa Arystotelesa. Sam autor, zresztą najlepszy uczeń Platona, tworząc teorię złotego środka zapewne nie myślał, że po upływie blisko 2400 lat jego teoria będzie dotyczyła również kondycji ciężarnych macior. Nie możemy w żadnym wypadku dopuścić do zatuczenia loch będących w ciąży. W gospodarstwach często obserwujemy, że zbyt dobre serce, zwłaszcza pań-hodowczyń, powoduje podawanie zbyt dużej ilości paszy, co z kolei powoduje zatuczenie loch, co jest zjawiskiem niekorzystnym ze wszech miar. Wiemy, że zatuczone maciory rodzą słabsze prosięta, o mniejszej masie urodzeniowej, mniej żywotne, bardziej podatne na choroby, ze zwiększona ilością odsetka śmiertelności. A więc im grubsza maciora – tym więcej problemów w rozrodzie, więcej problemów w czasie porodu i słabsze mioty. Można by powiedzieć, że strategia żywienia, która z jednej strony jest restrykcyjna w okresie ciąży, zupełnie inaczej wygląda w czasie laktacji. Po okresie rozkarmiania wynoszącym ok. 10-14 dni chcemy, aby maciory karmiące jadły tej paszy jak najwięcej, więc zatuczanie tych loch w ciąży jest również z tego punktu widzenia zjawiskiem niekorzystnym. Każde dzienne pobranie pół kilograma paszy dodatkowo w okresie ciąży będzie skutkować tym, że matka będzie zjadać około 1 kilograma paszy laktacyjnej mniej. Jest to zjawisko jak najbardziej niekorzystne, które wpływać będzie na masę i żywotność prosiąt.
Przepraszam za porównanie ale to jest tak samo jak u ludzi...
Moje pacjentki fizjologicznie najbardziej są podobne do gatunku ludzkiego, niemniej jednak z racji marsowej miny mojej żony, mam absolutnie zabronione wysuwanie tutaj jakichkolwiek analogii. (śmiech) Wróćmy do wczesnej ciąży. Niektóre fermy, zwłaszcza w Danii, używają w tym okresie dnia świetlnego i to w celu zmniejszenia ilości powtórek spowodowanych utratą ciąży w tym okresie. W Polsce ten system nie jest zbyt popularny. Po tym okresie maciory, co jest słuszne z regułami dobrostanu, powinny zostać przeniesione do kojców grupowych. Mamy kilka systemów utrzymania naszych ciężarnych samic, że tak powiem, w większych społecznościach. Najprostszą formą jest kojec grupowy, w którym przebywa 6 do 10 macior. Istnieją również większe skupiska tych zwierząt, np. w obrębie komputerowej stacji żywienia, która może obsłużyć ok 60-70 loch. Zwierzęta, korzystające z takiej stacji, mogą przebywać w różnych stadiach ciąży, gdyż są monitorowane poprzez dodatkowy chip w uchu. Komputer sterujący krzywą żywienia dozuje pasze dla każdej lochy indywidualnie w zależności od jej dnia ciąży.
Chipy te są również pomocne w selekcji zwierząt, w pożądanym dniu locha przechodząc przez bramkę selekcyjną, jest wyłapywana i poddawana zabiegom lekarsko-weterynaryjnym.
Czyli przy pomocy chipa możemy każdą lochę monitorować indywidualnie?
Jak najbardziej. Podstawą systemu jest chip, a hodowca wprowadza, w zależności od wieku, masy, ilości wcześniejszych ciąż i kondycji maciory, krzywą żywienia indywidualną dla każdej lochy. Po odczytaniu chipu, po wcześniejszym wprowadzeniu w program komputerowy danych, te dawki są dozowane indywidualnie przez system komputerowy. W systemie komputerowych stacji żywienia maciora wchodzi przez bramkę do miejsca, w którym dostaje paszę i na okres zjadania tej paszy znajduje się tam sama. Wychodząc przez bramkę, robi miejsce następnej maciorze.
A jak maciory radzą sobie w takim systemie społecznościowym? Nie ma między nimi konfliktów?
No niestety są. To, co teraz powiem, nie zabrzmi, jak z bajki Disneya, bo zwierzęta te wykazują również hierarchiczność, co jest dosyć charakterystyczne dla tego gatunku. W związku z powyższym hierarchia na poziomie kojca z 8 maciorami czy w komputerowej stacji żywienia z 60-70 sztukami będzie się zawsze tworzyła. Jako hodowcy musimy zwrócić uwagę na maciory agresorki. Jeżeli sytuacja jest skrajnie niekorzystna, powinniśmy takie zwierzęta eliminować ze stada, gdyż powodują one niestabilność behawioralną grupy, co najbardziej odczuwają loszki pierwszy raz wprowadzane na teren stacji. Zdarza się, że same maciory - agresorki jednocześnie powtarzają ruję częściej niż zwierzęta spokojniejsze. Związane jest to z obecnością cyst jajnikowych u tych samic, a to powoduje konieczność wyeliminowania ich z hodowli.
Powinniśmy zwracać uwagę na zwierzęta najbardziej skromne, co do kondycji i te najbardziej rozbudowane, bo może się zdarzyć, że maciora będzie zjadać swoją porcję paszy i obje jeszcze tę najchudszą koleżankę, co może mieć miejsce w kojcach grupowych. Apetyt macior w tym okresie jest na tyle duży, że zawsze będą chciały skraść trochę paszy sąsiadce.
Dalszy ciąg wywiadu w niebawem