Liczba świadectw zwiększy się o 800 procent
O nowych przepisach dot. znakowania świń i świadectwach zdrowia dla trzody mówi Józef Czupała, powiatowy lekarz weterynarii w Śremie.
Od 4 listopada każda świnia trafiająca na ubój musi być wcześniej na terenie gospodarstwa przebadana. Jak wygląda wówczas praca lekarza weterynarii, gdy odwiedza rolnika?
Przede wszystkim jest potrzeba skontrolowania tych wszystkich rzeczy, które trzeba odnotować na świadectwie: liczba zwierząt przeznaczonych do przesyłki i ich numery identyfikacyjne; nazwa i adres miejsca pochodzenia i numer gospodarstwa; nazwa i adres przeznaczenia rzeźni oraz numer rzeźni; numer środka transportu. Kontrolowana jest dokumentacja pochodzenia zwierząt oraz sprawdzane jest czy nie ma zakazów i ograniczeń w związku z chorobą Auyjeszkiego i afrykańskim pomorem świń, czy jest decyzja, że gospodarstwo jest wolne od choroby Auyjeszkiego.
Dalej lekarz idąc do chlewni po pierwsze sprawdza czy trzoda ma założone kolczyki i wykonane tatuaże oraz czy wszystkie formalności zostały spełnione. Po drugie weryfikuje czy nie ma czegoś co dyskwalifikuje daną sztukę do tego, by mogła być transportowana. To nie jest stricte badanie kliniczne. Takie badanie wykonywane jest w ubojni. Na terenie gospodarstwa lekarz wykonuje oględziny. Sprawdza, czy zwierzęta nie mają biegunek, podwyższonej temperatury albo czy nie są okaleczone i z tego powodu nie nadają się do transportu.
Ile kosztują świadectwa zdrowia dla trzody?
Posiadamy cennik, zgodnie z którym za zbadanie świń do 10 sztuk rolnik płaci 10 zł. Od 11 do 20 sztuki płaci za każdą po złotówce, natomiast w przedziale od 20 do 50 sztuki za każdą płaci 75 groszy, z kolei za każdą powyżej 50 sztuki płaci 50 groszy. Jadąc do gospodarstw lekarze mają już wyliczone, ile trzeba zapłacić za konkretną liczbę sztuk. Do tego jeszcze trzeba doliczyć koszty dojazdu lekarza weterynarii, które także pokrywa rolnik.
Wystawianiem świadectw zajmują się lekarze z powiatowego inspektoratu weterynarii czy także specjaliści prowadzący własną praktykę?
Zgodnie z art.16 ustawy jest to zadanie powiatowego lekarza weterynarii. Ale z tego względu, że powiatowy lekarz weterynarii nie jest w stanie tego wykonać własnymi rękoma ani pracownikami, wyznacza lekarzy z terenu, którzy mogą w jego imieniu to robią. I taki lekarz musi posiadać wiedzę, mieć odpowiedni staż i dokument przeszkoleniowy. Dostaje od nas druki tych świadectw. Rozlicza się z nich numeralnie i finansowo.
Ilu lekarzy weterynarii wykonuje takie czynności w powiecie śremskim?
W tej chwili robi to 6 lekarzy. W najbliższym czasie dojdzie jeszcze jedna osoba, a od 1 stycznia jeszcze będę mógł wyznaczyć kolejną osobę. Trzeba wiedzieć, że to są pewne procedury, nie można tego zrobić z dnia na dzień.
Ilość pracy dla Państwa wzrosła diametralnie?
To jest dosyć duża działka do zrobienia. Przypuszczam, że w porównaniu do tego co było, zwiększy się ilość świadectw o 800 procent, bo do tej pory wystawiało się takie dokumenty dla zwierząt w obrocie, a więc, jeśli ktoś np. sprzedawał prosięta komuś innemu na dalszy tucz.
Jaki jest czas na wystawienie świadectwa zdrowia w przypadku, gdy sztuka trafia do obrotu?
Świnie wprowadzane do stad, punktów kopulacyjnych, punktów skupu, trafiające na targi, pokazy, wystawy, konkursy muszą mieć wykonane badanie i wystawione świadectwo w terminie 10 dni przed wyjazdem danej sztuki z gospodarstwa. Natomiast świadectwa do rzeźni należy wystawić maksymalnie 24 godziny przed opuszczeniem gospodarstwa, a świadectwo jest ważne 48 godzin.
Nowe obowiązki dotyczące znakowania i świadectw zdrowia dla trzody spadły nieoczekiwanie i błyskawicznie na hodowców. Zwłaszcza było to zauważalne w pierwszym dniu obowiązywania świadectw zdrowia. Pojawił się ogromny problem z drukami.
28 października Sejm zaakceptował projekt rozporządzenia, 2 listopada o godz. 13.00 dowiedziałem się nieoficjalnie, że takie coś jest, 3 listopada o godz. 8.00 rano pojawiła się oficjalna informacja, a o godz. 11.00 otrzymałem pierwsze informacje, że trzeba wystawić świadectwa rolnikom, którzy 4 listopada o godz. 3.00 mają wysyłkę świń. Mieliśmy naprawdę mało czasu. Osobiście miałem świadectwa zdrowia błyskawicznie, bo o 7.00 odebrałem z drukarni druki, a wiem, że niektórzy lekarze weterynarii męczyli się z tym tydzień. Kłopot z drukami to nie wszystko. Trzeba było zrobić przeszkolenia lekarzom, którzy mieli wystawiać świadectwa oraz wpasować ich w nowe zadania. Dostali bowiem po kilkanaście dodatkowych wyjazdów w ciągu dnia.
Jak więc zasobowo i czasowo dajecie radę dojechać do każdego rolnika, który wam zgłasza, że chce sprzedać tuczniki?
My jako pracownicy inspektoratu wystawiamy tylko incydentalnie świadectwa. Wszystko postanowiliśmy zlecić na zewnątrz.
Co dzieje się dalej ze świadectwem zdrowia świń, które trafiają do uboju?
Dysponuję nimi ja jako powiatowy lekarz, ale poprzez moich lekarzy wyznaczonych w rzeźniach. Ten dokument w rzeźni jest pierwszym elementem kontrolowanym na przyjęciu żywca w ubojni, bo na jakiejś podstawie lekarze muszą skontrolować czy te zwierzęta nadają się do przetwórstwa i czy prawnie mogą być ubijane. Dokumenty potem archiwizuje lekarz w rzeźni. Świadectwa zdrowia mają uszczelnić obrót zwierzętami szczególnie w sytuacji zagrożenia ASF. Gospodarstwa, które nie są zarejestrowane w ARiMR nie będą mogły sprzedawać zwierząt do rzeźni, dzięki temu obrót będzie bardziej kontrolowany.
Kolczyki trzeba też jakiś czas przechowywać?
Jeśli chodzi o kolczyki to jest kwestia ubojni i ubojnia musi je zutylizować, żeby nie nabierały drugiego życia, bo takie przypadki zdarzały się wcześniej przy bydle.
Jakie jest Pana zdanie na temat tego, że kolczykowanie i kilkukrotne tatuowanie może przyczynić się do stresu, cierpienia i chorób zwierzęcia?
Na pewno tego rodzaju działania nie są bezstresowe dla trzody. Moje prywatne zdanie jest takie, że tatuowanie jest nieporozumieniem. Uważam, że świnie nie powinny być tatuowane. To nie tylko stres, ale to jest także uszkodzenie tkanek, mogą to być wrota wejścia do bakterii. Jeżeli trzeba wybrać mniejsze zło, zgadzam się z każdym rozwiązaniem, które zostało zrobione i zaproponowane, ale uważam, że powinno być wprowadzone inne rozwiązanie, aniżeli tatuowanie.
A więc jakie?
Kolczyki.
Co w chwili kiedy sztuka przechodzi kolejne etapy chowu, opuszcza swoje stado urodzenia? Zgodnie z przepisami nie można zakładać drugiego kolczyka.
Jest takie prawo i ja z tym prawem nie dyskutuję. Ale rozwiązaniem mógłby być drugi kolczyk.
Co ma zrobi hodowca, którego sztuka trzody zgubiła kolczyk?
W każdej sytuacji hodowca musi kupić duplikat, który zostanie mu zrobiony przez specjalistyczną firmę. To jest duplikat polskich i zagranicznych kolczyków. W sumie prawo stanowi tak, że bez kolczyka tucznik nie może iść do rzeźni. W ekstremalnych przypadkach sztuki nieoznakowane mogą zostać poddane utylizacji, jako zwierzęta nieznanego pochodzenia.
Czy Pana zdaniem nowe obostrzenia, którymi obarczono rolników nie sprawią, że mali hodowcy przestaną produkować trzodę?
Dla większości rolników to nie jest produkcja odpadowa, marginalna, tak jak kiedyś to było, że chowało się świnie przy okazji, trzy się zjadło, a pięć sprzedało. Rolnicy coraz bardziej się specjalizują i w tym kierunku to będzie podążać. Widzimy to w różnych dziedzinach. Gdy zaczynałem pracować jako lekarz weterynarii do Spółdzielni Mleczarskiej w Śremie dostarczało surowiec blisko 1000 dostawców, a w tej chwili mleko sprzedaje około 80. Podobnie spada ilość producentów żywca wieprzowego, ale w mniejszym procencie ilość produkowanych świń.
Czytaj także: Hodowcy świń wstrzymani przez brak kolczyków KLIK