Jak rolnicy spędzają Boże Narodzenie?
Mimo problemów związanych z niestabilnym rynkiem czy niedogodnościami wynikającymi z obowiązków, których nie da się przełożyć na inny dzień, państwo Domin nie wyobrażają sobie innej pracy. - Zamiłowania do świń nie mam. A w krowy już poszliśmy tak daleko, że tego nie da się tak po prostu zostawić - przekonuje pan Henryk. Do tego, że produkcja mleka jest czasochłonna już zdążyli się przyzwyczaić. Podobnie jak do tego, że gospodarstwa na dłużej nie mogą opuścić.
- Swój czas musimy podporządkować rytmowi w oborze. A wakacje? Trwają maksymalnie 3 dni. Teraz raczej częściej pozwalamy Konradowi wyjeżdżać na dłużej, bo mamy nadzieję, że w przyszłości to on się odwdzięczy i zajmie się gospodarstwem, gdy my gdzieś wyskoczymy - mówi pani Domin.
W sytuacjach, gdy małżeństwo z synami wyjeżdżają na cały dzień, np. na wesele, obrządkiem zajmuje się znajomy rolnik ze wsi. - Choć jeszcze kiedyś zdarzało się, że wracaliśmy o świcie z wesela, przebieraliśmy się i szliśmy do obory. Odpoczynek mógł być dopiero po wykonanej pracy - opowiada pani Domin.