Bardzo dużo ognisk ASF w Polsce, wybitych ponad 40 tys. świń
Już wtedy sygnalizowano potrzebę wprowadzenia maksymalnego odstrzału dzików na wschodzie Polski, kiedy tylko pojawiły się pierwsze przypadki ASF-u u dzików, a następnie ogniska we wschodniej części naszego kraju - mówi w rozmowie dla "Wieści Rolniczych" lek. wet. PAWEŁ NIEMCZUK, Główny Lekarz Weterynarii.
Rozmowa z lek. wet. PAWŁEM NIEMCZUKIEM, Głównym Lekarzem Weterynarii
ZOBACZ TEŻ - TRZEBA ODSTRZELIĆ JAK NAJWIĘCEJ DZIKÓW
Który kraj europejski może być dla nas wzorem, jeśli chodzi o poradzenie sobie z problemem ASF?
W 2014 roku nie było jeszcze dokładnie wiadomo, jak ta choroba postępuje. Ja wtedy byłem Zastępcą Pomorskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Już wtedy sygnalizowano potrzebę wprowadzenia maksymalnego odstrzału dzików na wschodzie Polski, kiedy tylko pojawiły się pierwsze przypadki ASF-u u dzików, a następnie ogniska we wschodniej części naszego kraju. Wtedy jednak przedstawiciele PIWET-PIB wskazali, żeby nie strzelać do dzików, dlatego że choroba spowoduje masowe ich wymieranie. Miałem odmienne zdanie. Choroba przywędrowała z Gruzji, parę tysięcy kilometrów, a więc było to nielogiczne, żeby nie strzelać. Po jakimś czasie wystąpiły ogniska, przypadki ASF w Czechach - oni ogrodzili teren, przeprowadzili akcję poszukiwania zwłok padłych zwierząt, przeprowadzili odstrzał. Prawdopodobnie patrząc na nasze błędy, podjęli takie działania. Drugim krajem była Belgia, gdzie wystąpiły przypadki ASF u dzików. Wyniki dochodzeń epizootycznych wskazywały na wysokie prawdopodobieństwo przeniesienia wirusa za pośrednictwem sprzętu wojskowego, który był wykorzystywany w czasie ćwiczeń, które miały miejsce na terenie Pribałtyki (krajów bałtyckich - przyp. red.). Pojazdy przed powrotem nie zostały zdezynfekowane, wróciły do Belgii i pojawił się ASF. Belgowie zrobili podobnie jak Czesi - ogrodzili miejsca z ASF-em, zlikwidowali populację dzików. Oczywiście, okazało się, że pojawiły się nowe "odpryski", dlatego że nie można od razu ocenić dokładnie, gdzie jest epicentrum choroby. Ogrodzenia były przestawiane, w końcu udało im zlikwidować pogłowie dzików, które były zakażone, a w efekcie zlikwidować ASF na terenie Belgii.
A więc - da się?
Da się, tylko w Polsce mówimy już o tak dużym obszarze, że trzeba prowadzić akcję ograniczenia populacji na terenie całego kraju, chronić tereny, gdzie ASF jeszcze nie występuje. Mamy coraz mniej przypadków ASF we wschodniej części, populacja dzika jest bardzo mała, są tereny, gdzie w ogóle dziki nie występują. Stwierdzamy znaczne zmniejszenie liczby ognisk występujących w gospodarstwach, w których utrzymywane są świnie. To jest bardzo skuteczna metoda. Szczepionki bowiem jeszcze nie opracowano na świecie. Na dzień dzisiejszy nie znam nawet perspektyw jej opracowania w skali globalnej. Jest to więc jeden z najlepszych sposobów walki z tą chorobą, która szerzy się łańcuchowo. Jeżeli w łańcuchu powyjmuje się ogniwa, choroba nie będzie się rozwijała.
Jaki na dziś mamy bilans, jeśli chodzi o ASF?
To wyjątkowy rok jeżeli chodzi o dane liczbowe, pod każdym względem. Stwierdzono bardzo dużo ognisk u trzody chlewnej - 122, a w tych ogniskach - wybito ponad 42 tysiące sztuk. Dotychczas stwierdzono 4.216 przypadków u dzików. A rok jeszcze się nie skończył.
O walce z ptasią grypą, kolejnych planach nowego Głównego Lekarza Weterynarii - wkrótce