Embriotransfer - sposób na szybki sukces hodowcy?
Coraz większą popularność osiąga w ostatnich latach proces pozyskiwania zarodków w warunkach laboratoryjnych - in vitro.
Fot. Jajnik i igła zasysająca zawartość jednego z pęcherzyków
Niesie to za sobą możliwość otrzymania jeszcze większej ilości embrionów od cennych genetycznie osobników. Uzyskiwanie zarodków tą metodą składa się z trzech etapów: uzyskiwanie oocytów metodą OPU (Opum pic up), dojrzewanie oocytów in vitro, zapłodnienie pozaustrojowe i hodowla zygot do stadium blastocysty. Przenoszenie i deponowanie zarodków w drogach rodnych samicy przebiegają identycznie jak w opisywanej wyżej metodzie in vivo.
- Przy zapłodnieniu in vitro procedurę możemy zacząć już jednak u jałówek, które nie są jeszcze dojrzałe płciowo. Pozwala to na skrócenie okresu międzypokoleniowego tzn. niedojrzała jeszcze jałówka może mieć potomstwo
- tłumaczy Grzegorz Kusiorski z firmy Dramiński, która produkuje ultrasonografy - urządzenia pozwalające na wykonywanie lekarzom weterynarii OPU. Jak dodaje Kusiorski, w przypadku dojrzałych już krów, metoda in vitro pozwala na uzyskanie nawet 30 oocytów, przy czym procedurę tą można wykonać nawet kilka razy w miesiącu, co rzutuje na ilość pozyskanego materiału.
- Pobrane od krów komórki po zapłodnieniu i zakwalifikowaniu mogą być przechowywane przez długi czas, więc jest to kolejny plus tej metody - zaznacza lekarz weterynarii z wykształcenia.
Ultrasonograf, którego doskonaleniem zajmuje się Grzegorz Kusiorski, to urządzenie wyposażone w głowicę ze specjalną prowadnicą, którą wsuwa się do sromu. - Dzięki USG lekarz widzi to, co dzieje się na ekranie. Prowadnicę umieszcza możliwie blisko jajnika i wprowadza przez nią igłę, która następnie zasysa komórki jajowe - wyjaśnia ekspert, zwracając uwagę na to, że takiego zabiegu należy zapewnić specjalne warunki.
- W USA i Wielkiej Brytanii do wykonywania takich zabiegów są przeznaczone specjalne pomieszczenia, czy nawet kliniki, w których utrzymywana jest stała temperatura, a pod ręką jest specjalistyczny sprzęt. Nasi lekarze również sobie jednak radzą, wykorzystując np. specjalne kieszonki na probówki, które trzymają odpowiednią temperaturę. Dzięki nim, pobrany materiał można przenieść do laboratorium
- tłumaczy Grzegorz Kusiorski, który dodaje, że firma Dramiński metodą in vitro zajmuje się od przełomu 2016-2017 roku.
- Z mojej perspektywy ta metoda ma na pewno duży potencjał i jest coraz bardziej popularna. Wykonywanie jej nabrało już trochę rozpędu w bydle, ale myśli się także o koniach
- wyjaśnia lekarz weterynarii, zaznaczając, że w Polsce tego typu zabiegi przeprowadza obecnie kilkanaście ekip.
- Wśród lekarzy jest coraz większe zainteresowanie tematem. Poziom hodowli w Polsce się podnosi, sami hodowcy chcą iść do przodu, a te metody pozwalają na szybkie podnoszenie wartości hodowlanej, dlatego mimo że nie jest to tani sposób, to ma on na pewno przyszłość - kończy Grzegorz Kusiorski.