Ekologiczne gospodarstwo roku 2021 [VIDEO]
Ekologiczne gospodarstwo Sylwestra Wańczyka w Krzeszowie na Dolnym Śląsku uznane zostało przez Ministerstwo Rolnictwa za najlepsze w swojej kategorii w Polsce w roku 2021. Jak to jest, gdy się otrzyma takie wyróżnienie? Jakie były kryteria konkursu? Co na to sąsiedzi i znajomi? Na te i inne pytania udzielił nam odpowiedzi nagrodzony rolnik-ekolog.
Anna Malinowski: Sylwku gratulujemy serdecznie tak zaszczytnego wyróżnienia. Jak się z nim czujesz?
Sylwester Wańczyk: A dziękuję serdecznie! Jest to dla mnie rzeczywiście zaszczyt, ale szczerze mówiąc, uważam, że jest jeszcze dużo do poprawy w tym gospodarstwie. Wręcz bardzo dużo, natomiast fajnie, że ktoś dostrzegł, że między tym, co było tutaj, gdy zakładaliśmy gospodarstwo a tym jak wygląda ono teraz, jest kolosalna różnica.
A.M.: Rok temu nagraliśmy film na twoim gospodarstwie, który cieszy się do dzisiaj dużą oglądalnością. Opowiadałeś wtedy między innymi o historii tego, co zostało w tym roku nagrodzone. Jakie były kryteria konkursu?
S.W.: Wiele rzeczy było oceniane. Oprócz wielkości i ekologicznego sposobu prowadzenia gospodarstwa, patrzono na płodozmian, na obecność zwierząt (a zwłaszcza, że coraz mniej gospodarstw ma produkcję zwierzęcą), zwracano uwagę na fakt, że mamy staw, las, zadrzewienia między polami, no i na przetwórstwo, czyli na ekologiczne sery, jogurty i twarogi. Przetwórstwo to „Wańczykówka” i oczywiście „Wańczykówka” nie jest gospodarstwem, ale wzięła swój początek z niego.
A.M.: Czy ta nagroda przekłada się na coś?
S.W.: Tak, mobilizuje mnie jeszcze bardziej do pracy. Cieszę się, że ekologia została zauważona również wśród moich znajomych. Koleżanki i koledzy, których znam jeszcze ze szkoły podstawowej, znajomi z wioski, sąsiedzi – wszyscy oni dzwonili i gratulowali. To jest bardzo mobilizujące, a zarazem przyjemne, gdy dzwonią i mówią, że są dumni z tego, że mnie znają.
A.M.: W jakiej sytuacji zastała Cię wiadomość o nagrodzie?
S.W.: Wiesz, byliśmy poniekąd trochę na nią przygotowani, ponieważ konkurs wiązał się z wcześniejszym nagraniem filmu o laureatach. Zadzwonili do mnie i powiadomili, że zostałem laureatem konkursu w którym brałem udział i spytali, czy mogliby przyjechać, aby zrobić film na gospodarstwie. To był to pierwszy sygnał, że będzie dobrze. Choć nie mówili, o które miejsce chodzi to już na tym etapie zapraszali na galę. Cieszyłbym się z każdego najmniejszego wyróżnienia, a tym bardziej, że obok takich gospodarstw ekologicznych jak Juchowo czy Farma Świętokrzyska to ja jestem mały szarak.
A.M.: Znasz innych laureatów?
S.W.: Nie tylko poznałem, ale i już pojechaliśmy do nich w odwiedziny 200 kilometrów pod Ostrów Wielkopolski. Zajęli drugie miejsce i są wspaniali. Mają zaledwie 16 hektarów, ale do tego jeszcze zwierzęta m.in. świnię złotnicką i owce wielkopolskie, przetwórstwo, własną ubojnie kurczaków. Ugościli nas, nakarmili wyjątkowymi w smaku jajkami i pieczonymi kurczakami.
A.M.: Świętowaliście już waszą nagrodę rodzinnie?
S.W.: O tak! Od początku wiedzieliśmy, że wygraną, a było nią 10 tys. zł., przeznaczymy na wyjazd. Razem z żoną pojechaliśmy sobie do Kołobrzegu, czyli na drugi koniec Polski. Odpoczęliśmy sobie trochę. (śmiech)
A.M.: Czego mogłabym ci życzyć?
S.W.: Osobiście życzyłbym sobie, aby wszyscy brali się za ekologię. Aby każdy zrozumiał, na czym ona polega, bo osobiście uważam, że jest ona przede wszystkim filozofią i ideą zdrowego życia. Z żoną jesteśmy z jej powodu szczęśliwi.
Czytaj także: