Dlaczego kotlet schabowy jest coraz mniej polski?
Sektor trzody chlewnej odnotował spadek aktywnych siedzib stad świń o 55% w ciągu ostatnich trzech lat. Ponad połowa gospodarstw rolnych zrezygnowała z tej specjalizacji. Czy hodowlę, chów trzody chlewnej czeka dalsza zapaść? Dokąd zmierzamy?
Spadek pogłowia trzody chlewnej w Polsce
Sektor trzody chlewnej jest jednym z trudniejszych i obecnie mało przewidywalnych rynków. Jak poinformował nas Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”, według stanu na dzień 1 stycznia 2020 roku liczba stad trzody chlewnej wynosiła 124.745, a już rok później, w styczniu 2021 roku było to 83.721 stad. Rok 2022 zamykaliśmy liczbą 56.047 (według stanu na 21 grudnia 2022 r.).
- Sektor trzody chlewnej to początkowe ogniwo w łańcuchu produkcyjnym, w którym rolnicy ponoszą największe ryzyko produkcyjne i cenowe. Trudno dać gwarancje wzrostu cen czy opłacalności produkcji. Prognozy nie do końca się sprawdzają, a rynek czasem zachowuje się wbrew logice - zauważa dr inż Anna Hammermeister z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”.
Spadek pogłowia trzody chlewnej to nie problem ostatnich kilku lat.
- Spadek loch zarodowych jest ogromny. W ciągu ostatnich 10 lat pogłowie loch ogółem spadło o ponad 35% (1.012.107 w 2012 r. wobec 654.050 w 2021 r.), a liczba loch zarodowych zmniejszyła się o ponad 62% (13.285 w 2012 r. wobec 4.996 na dzień 31.07.2022 r.). W tym samym czasie ponad połowa hodowców zrezygnował z hodowli świń – podkreśla dr inż Anna Hammermeister.
Dziś w całej Polsce mamy nieco ponad 5 tys. loch hodowlanych. Co spowodowało niekończący się kryzys na rynku trzody chlewnej? Na to pytanie spróbujemy odpowiedzieć w artykule.
Co wydarzyło się po tym, jak staliśmy się unijnym graczem
Żeby dobrze zrozumieć sytuację, którą mamy aktualnie na rynku trzody chlewnej, musimy pamięcią sięgnąć do początków XXI wieku.
- To nie jest tak, że sektor trzody chlewnej upadł w ostatnim roku czy w ostatnich w latach. Ta sytuacja ma podłoże, można powiedzieć, strukturalne. Cofając się do okresu początków naszego członkostwa w Unii Europejskiej, pogłowie trzody chlewnej w tamtych wynosiło 17 czy 18 milionów sztuk świń, czasami to pogłowie dochodziło do nawet 21 milionów sztuk – zauważa dr Paweł Siemiński z Katedry Ekonomii i Polityki Gospodarczej w Agrobiznesie, Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
W początkowych latach tego wieku trzoda chlewna była utrzymywana z reguły w małych gospodarstwach rolnych, w których stada liczyły do 50 sztuk.
- Wstępując w 2004 roku do Unii Europejskiej, staliśmy się po prostu graczem na jednolitym rynku europejskim. To spowodowało, że przed naszymi producentami pojawiła się konkurencja ze strony producentów na przykład z krajów Europy Zachodniej – mówi w rozmowie z naszym portalem dr Paweł Siemiński i dodaje - Tam produkcja była, jest i w dalszym ciągu jest realizowana w dużo większych stadach.
Zdaniem dr Siemińskiego, drobni producenci trzody chlewnej, produkując na małą skalę, nie mogli konkurować kosztami z dużymi dostawcami, np. z Niemiec. Zwraca również uwagę na zmianę wymagań zakładów przetwórczych.
- Te zakłady chciały, i do dziś dnia w dalszym ciągu chcą, dużych, jednolitych, w powtarzalnych okresach czasu partii dostaw towaru. Zakładom mięsnym zależało i zależy nadal na minimalizacji kosztów transportu. Nie chcą jeździć po dziesięciu czy dwudziestu rolnikach i zbierać po 2 czy 5 sztuki do ilości transportowych – zaznacza dr Siemiński.
Oprócz coraz wyższych kosztów transportu tak pozyskiwane świnie nie zapewniały jednolitej jakości dla zakładów produkcyjnych. W tym czasie pojawiające się dostawy z Zachodu gwarantowały nie tylko jednolitą np. wysoką mięsność, ale również porównywalne ceny. Już wtedy rozpoczął się powolny spadek produkcji trzody chlewnej w Polsce.
Wsparcie sektora trzody chlewnej
W latach 2014-2020 sektor produkcji trzody chlewnej gospodarstwa był wspomagany ze środków Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2014-2020.
- Rolnicy, którzy chcieli modernizować swoje gospodarstwa, korzystali ze środków PROW 2014-2020. Gospodarze, którzy chcieli restrukturyzować swoją hodowlę, mogli liczyć na największe wsparcie pieniężne spośród wszystkich innych alternatyw dotyczących wspierania produkcji zwierzęcej. Jeśli spojrzeć na efekty, są one niewystarczające – uważa dr Paweł Siemiński, i dodaje – Środki te nie spowodowały tak skokowego wzrostu zainteresowania i jednocześnie modernizacji gospodarstw rolnych ze strony samych producentów, rolników. Rolnicy nie podejmowali projektów modernizacyjnych ze względu na ryzyko gospodarcze, ekonomiczne.
Czy aktualne programy, wsparcia rządowe są wystarczające, by sektor ten odczuł wyraźną poprawę swojej sytuacji?
- Doraźnie pomagają programy wsparcia tzw. locha +. W hodowli obserwujemy wyhamowanie trendu spadkowego. Pomoc powinna mieć jednak charakter stały i różnicujący stada zarodowe i produkcyjne w cyklu zamkniętym. W stadach hodowlanych (zarodowych) ponoszone są koszty oceny wartości użytkowej tych loch - takich kosztów nie ma w zwykłych stadach produkcyjnych w cyklu zamkniętym – zwraca uwagę dr inż Anna Hammermeister.
Dwa wirusy, jeden duży problem
Do spadku pogłowia w Polsce przyczyniły się również wirusy ASF oraz COVID. Ten pierwszy spowodował kłopoty w obrocie materiałem hodowlanym i niższe ceny żywca w strefach zarażonych wirusem afrykańskiego pomoru świń.
Drastyczne ograniczenie możliwości sprzedaży świń lub wieprzowiny zarówno w kraju, jak i poza jego granicami, było jednym z powodów, dla którego NIK podjęła kontrolę.
- Polska do niedawna była znaczącym europejskim eksporterem wieprzowiny i trzody chlewnej, a obecnie stała się jednym z większych importerów tego produktu - powiedział Norbert Serafin z Najwyższej Izby Kontroli w trakcie grudniowej prezentacji raportu w sprawie ASF – Warto zaznaczyć, że w ostatniej dekadzie, na przestrzeni ostatnich 10 lat, czego dowodzą dane statystyczne, pogłowie trzody chlewnej w Polsce zmniejszyło się niemal o 1/3, a także nastąpiła bardzo zdecydowana redukcja ilości gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną. Jest to związane z ogólnoświatowymi tendencjami, jednak w Polsce ten proces uwidocznił się w wielkim natężeniu.
Natomiast wirus COVID spowodował zerwanie łańcuchów dostaw na początku pandemii, lockdown, zamknięcie restauracji - to wszystko spowodowało długotrwały krach cenowy i spadek opłacalności produkcji.
Czy import zadusi polski sektor trzody chlewnej?
Spada eksport, w zastraszającym tempie rośnie import - zarówno w przypadku żywego inwentarza - prosiąt, jak i mięsa wieprzowego. Rocznie sprowadzamy około 700.000 ton mięsa wieprzowego. Jak wynika z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w okresie od stycznia do maja 2022 roku eksport mięsa wieprzowego z Polski wyniósł 150 tys. ton i był mniejszy o 26,5 tys. ton, aniżeli w porównywalnym okresie roku ubiegłego.
W tym samym okresie, a więc od stycznia do maja 2022 roku import mięsa wieprzowego do Polski osiągnął poziom 315 tys. ton i był o 41,5 tys. ton większy aniżeli w roku ubiegłym.
- Co ciekawe, najwięcej wieprzowiny sprowadzono z Belgii, natomiast kolejnymi dostawcami są Niemcy, Dania i wspomniana wcześniej Hiszpania. Belgia nie jest dużym krajem, ale ma całkiem sporą produkcję trzody chlewnej i pomimo istniejącej dekoniunktury nie redukowano istotnie pogłowia trzody chlewnej. Już kiedyś stwierdzono, że ceny zbóż i komponentów są w Belgii wyższe niż w Polsce, stąd pytanie jak ponosząc wyższe koszty żywienia, można produkować tanio i sprzedawać półtusze w konkurencyjnych cenach? - zastanawia się dr Marian Kamyczek, ekspert w dziedzinie hodowli trzody chlewnej, dyrektor Instytutu Zootechniki PIB Zakładu Doświadczalnego w Pawłowicach.
Co destabilizuje krajowy rynek trzody chlewnej?
Na polskim rynku brakuje świń, co sugerowałoby, że ceny będą wysokie i pozwolą na odrobienie strat.
- Chociaż ceny osiągnęły historycznie wysoki pułap, to trudno mówić o opłacalności produkcji, a tym bardziej o odrobieniu strat z czasów, kiedy ceny były niskie. Patrząc na opłacalność produkcji, trzeba brać pod uwagę jej koszty. Tu kluczową rolę odgrywają koszty pasz i energii, które są wysokie. W ostatnim czasie obserwujemy spadek ceny zbóż paszowych, co może obniżyć koszty żywienia. Powinno także przełożyć się na tańsze pasze, ale wytwórnie pasz, które zrobiły zapas, raczej tak szybko nie obniżą ceny – podkreśla dr inż. Anna Hammermeister.
Utrudnienia dla krajowych rolników zajmujących się hodowlą i chowem trzody chlewnej, nie wystąpiły pojedynczo.
- Drastyczny wzrost kosztów produkcji to nie jedyna przyczyna zapaści sektora trzody chlewnej. Również inflacja ogranicza możliwości zakupowe konsumentów, czego skutkiem może być ograniczanie wydatków na mięso, a tym samy wpłynąć na zmniejszenie produkcji – zaznacza dr inż Anna Hammermeister.
Brak krajowej samowystarczalności w zakresie mięsa wieprzowego powoduje wzrost importu prosiąt i mięsa.
- Import prosiąt to produkcja w cyklu otwartym i rozwój tuczu nakładczego, na dużą skalę, bez potrzeby posiadania własnych loch. Oznacza to brak zapotrzebowania na krajowy materiał hodowlany, a tym samy przyczynia się do ograniczania stanów loch zarodowych i destabilizacji sektora hodowlanego – podkreśla dr inż Anna Hammermeister.
Rolnik jest zakładnikiem swoich świń
Rolnicy, którzy utrzymują jeszcze świnie, niejednokrotnie są zmuszeni do kontynuacji tej produkcji - po prostu nie mają innego wyjścia. Dlaczego? Zaciągnięte kredyty na budowę chlewni czy pożyczki, które otrzymali w związku z lokalizacją gospodarstwa na obszarach ASF - to są zobowiązania, które trzeba spłacić.
Sytuacja wygląda podobnie, jeśli spojrzymy na dotacje, wsparcia, które wcześniej rolnicy otrzymali na prowadzenie hodowli lub chowu trzody chlewnej. Często warunkiem uzyskania dofinansowania było zobowiązanie do prowadzenia tej działalności przez kilka lat - jeśli teraz rolnicy zamknęliby tę produkcję, byliby zmuszeni do zwrotu otrzymanego dofinansowania.
Uwarunkowaniom tym nie pomaga również odpływ młodych osób z rolnictwa.
- Młodzi rolnicy, i nie chodzi tutaj konkretnie o wiek do 40 roku życia, ale o kolejne młode pokolenia rolników, częstokroć niespecjalnie są zainteresowane tym kierunkiem produkcji. Mają doświadczenia i to bardzo negatywne, wynikające ze specyfiki funkcjonowania tej produkcji prowadzonej przez swoich ojców - zauważa dr Paweł Siemiński.
Czy sektor trzody chlewnej ma szansę na odbudowę?
Zważając na doskwierający brak opłacalności, który zmusza wielu rolników do zaprzestania produkcji lub jej ograniczenia, pojawiają się na rynku rolnicy, przedsiębiorcy, którzy chcą inwestować w duże chlewnie, bo tylko takie zapewnią właściwą ekonomikę przedsięwzięcia.
- Utrudnieniem dla rozwoju produkcji świń są problemy z uzyskaniem pozwolenia na budowę chlewni – stwierdza dr inż Anna Hammermeister.
Jeśli przyjrzymy się temu problemowi, to zauważymy, że co chwilę pojawiają się protesty społeczne wobec nowych lokalizacji większych chlewni. Inicjatywy rolników i przedsiębiorców rolnych są skutecznie dławione, co może być również powodem, dla którego sektor ten nie odbuduje się.
- Miejsce na odbudowę sektora potencjalnie jest. Ale pojawiają się liczne przeszkody w postaci wręcz oporu społecznego. Okoliczni mieszkańcy, sąsiedzi takich inwestycji uznają, że chlewnia z jednorazowym wsadem tysiąca sztuk prosiąt to duża inwestycja mogąca zagrozić ich zdrowiu – podkreśla dr Paweł Siemiński, i dodaje – Z ekonomicznego punktu widzenia tysiąc sztuk wsadzanych prosiąt jednorazowo do budynku inwentarskiego nie jest wyjątkowo dużą produkcją. Ale z perspektywy zaszłości, gdzie wcześniej mieliśmy dużo większe rozdrobnienie, to ogółowi społeczeństwa wydaje się, że to jest ogromna skala produkcji. W porównaniu do warunków występujących w krajach Europy Zachodniej to jest co najwyżej średnia skala produkcji.
Specjaliści zauważają również inne przeszkody w odbudowie sektora.
- Coraz powszechniejszy jest negatywny przekaz medialny dotyczący mięsa czerwonego (TV, internet, prasa), który szkodzi całemu łańcuchowi produkcyjnemu i buduje wśród konsumentów (w tym młodzieży) przekonanie, że spożywanie mięsa jest szkodliwe – zaznacza dr inż Anna Hammermeister.
Negatywny przekaz, jaki niesie za sobą informacja o rzekomej szkodliwości mięsa czerwonego wzmacniany jest kolejnymi oskarżeniami.
- Hodowlę i produkcję zwierzęcą oskarża się o olbrzymie zużycie wody, zanieczyszczanie środowiska odchodami zwierząt, emisją dwutlenku węgla czy metanu i złe traktowanie zwierząt. Podejmowane są próby zakazu reklamy mięsa. Mówi się o ograniczeniu wsparcia ze strony UE na zwalczanie chorób. Aktywność organizacji, które określają się jako proekologiczne powoduje, że pod ich wpływem działania UE zmierzają w kierunku podwyższania wymogów dobrostanowych, które wiążą się z ponoszeniem przez rolników dodatkowych kosztów – podkreśla dr inż Anna Hammermeister.
To wszystko powoduje brak stabilnych warunków gospodarowania w sektorze trzody chlewnej i zdaniem specjalistów zniechęca – szczególnie młodych ludzi – do pracy na wsi i sprzyja podejmowaniu decyzji o rezygnacji z hodowli i produkcji świń.
- Łańcuchy produkcyjne już zostały przerwane. Młodzi rolnicy, i nie chodzi tutaj konkretnie o wiek do 40 roku życia, ale również o kolejne młode pokolenia rolników, niespecjalnie są zainteresowane tym kierunkiem produkcji – zaznacza dr Paweł Siemiński i dodaje - Mają oni doświadczenia, i to bardzo negatywne, wynikające ze specyfiki funkcjonowania tej produkcji prowadzonej na przykład przez ich ojców.
Pilnie potrzebna jest strategia dla sektora świń
Coraz częściej mówi się o hodowli i produkcji świń jako strategicznym sektorze do zapewnienia bezpieczeństwa żywieniowego, stąd próba opracowania strategii dla sektora świń, która powstaje w ministerstwie rolnictwa.
- Daje to pewną nadzieję, że mimo zawirowań sytuacja na rynku trzody w końcu się ustabilizuje i pozwoli na zahamowanie spadkowego trendu, a w dalszej kolejności powstaną warunki do odbudowy pogłowia świń, w tym własnej hodowli. Przy brak własnego potencjału genetycznego w postaci wystarczającej liczby loch hodowlanych trudno będzie odbudować pogłowie świń i zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe i hodowlane, skazujac krajową produkcję świń na import prosiąt – podsumowuje dr inż Anna Hammermeister.
Masz pytania lub wątpliwości dotyczące tego artykułu?
Napisz wiadomość: [email protected]
Czekamy na kontakt z Tobą, Twój głos jest dla nas ważny.