Bioasekuracji trzeba uczyć się cały czas [FILM]
Bioasekuracja to jeden z czynników gwarantujących sukces produkcyjny. - Niczego nie można robić na pół gwizdka, nie można pominąć żadnego etapu - podkreśla Marcin Hełka, kierownik fermy w Borowcu, pod Ostrowem Wielkopolskim.
Bioasekuracja to bardzo szerokie pojęcie. - Oznacza stałe zabezpieczenie fermy przed tym, aby zarazki chorobotwórcze nie dostały się z zewnątrz na teren fermy. Mówimy wtedy o bioasekuracji zewnętrznej - tłumaczy Krzysztof Guzek, specjalista ds. higieny w rolnictwie z firmy Cid Lines. - Natomiast bioasekuracja wewnętrzna oznacza chronienie fermy przed rozprzestrzenianiem się patogenów w czasie cyklu produkcyjnego.
ZOBACZ FILM - 300 TYS. BROJLERÓW W JEDNYM CYKLU - BIOASEKURACJA NA FERMIE DROBIU
Przygotowując fermę do kolejnego wstawienia, możemy wyróżnić kilka etapów: czyszczenie linii pojenia, mycie fermy przy użyciu środka pianotwórczego, dezynfekcja na mokro oraz końcowa przez zamgławianie termiczne. Przez linie pojenia podawane są różne preparaty - probiotyki, witaminy, szczepionki. W linii pojenia osadza się biofilm, który jest siedliskiem patogenów. Należy więc ją więc umyć podczas przerwy produkcyjnej, a także zdezynfekować.
Następny krok to czyszczenie na sucho - im dokładniejsze, tym łatwiej myje się później cały obiekt. W dalszej kolejności wykonywane jest mycie pianowe. Piana nakładana jest na kominy, sufit, ściany, urządzenia, linię karmienia, linię pojenia, posadzkę. Po spłukaniu piany przeprowadzana jest dezynfekcja na mokro. Po zaścieleniu kurnika odbywa się końcowa dezynfekcja przy pomocy gorącej mgły podawanej przez zamgławiacz termiczny. Stosując środki do dezynfekcji, należy pamiętać o zachowywaniu zasad bezpieczeństwa. - Są to produkty, które należy uznać za niebezpieczne. Należy założyć odzież ochronną, okulary i rękawice - dodaje specjalista.
Samochody wjeżdżające na teren fermy muszą przejechać przez bramę dezynfekcyjną. Jakie są jej zalety? - Przede wszystkim - dezynfekcja 360 stopni, wszystkich miejsc. Działanie o każdej porze roku, także zimą - podkreśla Jakub Kuświk. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu systemów wspomagających pracę w minusowych temperaturach - zasobnik z preparatem dezynfekującym jest podgrzewany. Zamontowany jest też system opróżniania dyszy i węży z pozostałości wody i preparatu - dzięki temu preparat nie zalega w wężykach ani w dyszach, nie ma możliwości zamarznięcia oraz uszkodzenia całej konstrukcji.
Pojazd powinien wjeżdżać z prędkością nie większą niż 5 km na godzinę. Czas przejazdu dużego auta ciężarowego np. beczkowozu z paszą zajmuje ok. 20-30 sekund. Na ten proces zużywane jest ok. 7 litrów preparatu do dezynfekcji. - Warto zaznaczyć, że na bramę dezynfekcyjną można uzyskać dofinansowanie z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która cyklicznie uruchamia programy dopłat oraz refundacji zakupu bram - dodaje Jakub Kuświk.
Wewnętrzna ferma grupy „Piast”, którą odwiedziliśmy, powstała w latach 70-tych. Od 1997 roku - po przejęciu przez nowego właściciela - była sukcesywnie rozbudowywana. Dziś w 12 kurnikach prowadzona jest w jednym cyklu produkcja ok. 300 tys. sztuk drobiu. Stosowana metoda chowu to: pusto - pełno. Po cyklu produkcyjnym przychodzi czas sprzątania, mycia, odpoczynku fermy przed ponownym zasiedleniem. Czas między wywiezieniem ptaków na ubój i przywiezieniem kolejnych piskląt to dwa tygodnie. W ciągu roku takich cykli jest siedem.
Po wywiezieniu brojlerów automatycznie uruchamiane są poszczególne etapy bioasekuracji. Przyjeżdża rolnik (dostarczający też słomę) i odbiera obornik - nie może on być składowany na fermie, tylko od razu jest wywożony. - Później mamy ok. 12 godzin na przygotowanie kurnika do mycia - trzeba go pozamiatać, poowijać czujniki, wysypać pozostałą po poprzednim rzucie karmę z karmideł. Kolejnego dnia przyjeżdża firma myjąca, która przeprowadza profesjonalne mycie i czyszczenie kurnika - wyjaśnia kierownik fermy. Kolejny etap to dezynfekcja linii pojenia. - Robimy to dwa razy, żeby się upewnić, że nawet jeśli jeden środek podziała trochę słabiej, drugi dokona tego dzieła, żeby było zrobione tak, jak chcemy - dodaje Marcin Hełka.
Nad procesem tuczu czuwa komputer, który jest odpowiedzialny za sterowanie mikroklimatem. Kontrolowane są: temperatura, wilgotność, przepływ powietrza, podciśnienie.
Wszelkie parametry są na bieżąco monitorowane. Dane trafiają m.in. do kierownika fermy. Jest też centrala alarmowa przez całą dobę informująca o każdej ewentualnej awarii, braku prądu czy braku paszy w zasypnikach. Wszelkie nastawy można kontrolować nawet będąc w domu.
Nad zdrowiem brojlerów czuwa powiatowy lekarz weterynarii. - Jeżeli gdziekolwiek w okolicy czy nawet w granicach naszego kraju pojawi się chociażby ptasia grypa, organizuje nam spotkania, na których ostrzega nas przed konsekwencjami, gdyby taka choroba dostała się na fermę - mówi kierownik. Ferma ma dodatkowo swojego lekarza weterynarii.
Bioasekuracja to również bezpieczna pasza. - Nasze pasze produkowane są w standardach GMP plus. Produkcja pasz jest pod stałym nadzorem - począwszy od przyjęcia surowca, poprzez śledzenie samego procesu produkcji aż do dystrybucji paszy na fermę - mówi Jan Jopek, kierownik Działu Sprzedaży ds. drobiu z firmy „PIAST PASZE”.
Jakie są koszty bioasekuracji? - Wszystko zależy od wielkości fermy - zaznacza Krzysztof Guzek. - Wiadomo, na mniejszych fermach koszty będą wyższe. Dla ferm, gdzie jest więcej obiektów, cena sprzedawanych środków jest niższa.
ZOBACZ TEŻ - RODZINNE GOSPODARSTWO PAŃSTWA NOWACZYKÓW NAGRODZONE W KONKURSIE KRUS