Utrzymuje 1.999 świń, obawia się ASF-u, więc dba o bioasekurację (VIDEO)
- Żeby nasze świnki miały dobrze, miały wygodę i żeby spełniać warunki dobrostanu - mówi Marek Muzalewski, podkreślając znaczenie bioasekuracji w produkcji trzody chlewnej.
- Podpatrywałem u rodziców hodowlę trzody chlewnej - najpierw to było w malutkim budynku, ze stadem liczącym średnio ok. 300 sztuk - mówi Marek Muzalewski, który od 2005 roku prowadzi gospodarstwo we wsi Kuligi, w województwie warmińsko-mazurskim.
ZOBACZ FILM - MA 1999 ŚWIŃ. SAM PROWADZI GOSPODARSTWO
PRODUKCJA TRZODY CHLEWNEJ - OD WARCHLAKÓW DO TUCZNIKÓW
Dziś utrzymuje 1.999 sztuk. Współpracuje z firmą „Agri plus”. - W tych niepewnych czasach jest to jakaś pewność finansowa - zapewnia. Produkcja prowadzona jest w cyklu otwartym. - Przywożone są warchlaki o wadze od 14 do 20 kilogramów i tuczone do 120 - 129 kilogramów. Firma odbiera ode mnie tuczniki i przewozi do zakładów ubojowych - mówi gospodarz.
Własnej ziemi ma 30,30 ha. 5 ha dzierżawi. Uprawia głównie zboża - w tym roku pszenicę ozimą, pszenżyto i kukurydzę. Ma trzy ciągniki - jeden o mocy 160 KM, drugi - 80 KM, trzeci - to popularna „60-tka”, polski ursus.
TRZODA W NOWEJ CHLEWNI Z WYMOGAMI BIOASEKURACJI
35-letni właściciel gospodarstwa uzyskał wsparcie w ramach programu „Młody Rolnik”. Wybudował pierwszą chlewnię na głęboką ściółkę oraz garaże. Na początku miał 500 sztuk świń, razem z dotychczasowym stadem było ich 650. W 2017 roku skorzystał z funduszu PROW - wybudował z tych środków nowoczesną chlewnię na 1.300 sztuk trzody chlewnej. - To jest chlewnia na ruszcie, nie ma tam słomy, przez co zmniejsza się również ryzyko zarażenia ASF-em - wyjaśnia gospodarz. - Dzisiaj głównym naszym, hodowców trzody chlewnej problemem jest ASF, dlatego stosuję w moim gospodarstwie bioasekurację. Uważam, że trzeba i warto o to dbać - podkreśla Marek Muzalewski.
ZOBACZ TEŻ - OCHRONA PRZED ASF-em. ZOBACZ, CO ROBIĄ HODOWCY, ŻEBY UCHRONIĆ SWOJE STADA PRZED CHOROBĄ (FILMY)
ASF MA WPŁYW NA ZDROWIE ZWIERZĄT I EFEKTY PRODUKCJI
Rolnik wie, że choroba ma wpływ na zdrowie zwierząt, efekty produkcji i kwestie finansowe. - W tej chlewni jest kapitał, o który trzeba dbać. Poprzedni Powiatowy Lekarz Weterynarii, który w tej chwili jest już na emeryturze, powiedział kiedyś, na szkoleniu, że jeżeli buduje się dom, kupuje się działkę i w pierwszej kolejności - ogradza się ją - opowiada Marek Muzalewski. - Tymczasem większość rolników, budując nową chlewnię, najpierw ją stawia, a później myśli: - Może ogrodzę tę działkę. W moim przypadku też tak było, że później ten płot powstał. Przypomniałem sobie jednak słowa ze szkolenia i pomyślałem: - Racja, najpierw powinno się zacząć od ogrodzenia, żeby nie było udziału osób trzecich, żadnych zwierząt z zewnątrz - wtedy jest gospodarstwo właściwie zabezpieczone.
ZOBACZ TEŻ - POSTAWILI NA TUCZNIKI, ZAINWESTOWALI W HODOWLĘ (FILM)
W BIOASEKURACJI WSPÓŁPRACUJE Z LEKARZAMI WETERYNARII
Gospodarz zdaje sobie sprawę z tego, że ważna jest systematyczna współpraca hodowcy z lekarzami weterynarii. - Mamy XXI wiek. Hodowcy nie są już dziś, tak jak to było kiedyś, małymi rolnikami. Musimy dbać o stada, o ich bezpieczeństwo, zdrowie, być w stałym kontakcie z lekarzami weterynarii, żeby czerpać wiedzę na temat chorób i jak się przed nimi chronić. Żeby nasze świnki miały dobrze, miały wygodę i żeby spełniać warunki dobrostanu. Wszystko musi mieć ręce i nogi. To, że ferma ma 1.999 sztuk, nie znaczy, że tu się nie dba. Trzeba dbać i to podwójnie - podkreśla Marek Muzalewski.
Jakie ma plany? - Mimo wszystko patrzy się na przyszłość z lekką dozą zgrozy - trzeba uważać z inwestycjami - mówi rolnik. - Doszła jeszcze ptasia grypa. No i Covid-19 - też jest czynnikiem, który wszystko hamuje.